Masz w Polsce firmę a pracujesz na Wyspach? Jeśli w ZUS-ie przedłożysz brytyjskie zaświadczenie A1, nie będziesz już musiał w Polsce płacić składek. Zaoszczędzisz miesięcznie 850 zł a firma będzie działać dalej.
O zaświadczenie A1 pyta wielu Internautów. Niektórzy nazywają je nawet "legendarnym", bo nikt do tej pory nie napisał dokładnie, jak je zdobyć.
Sprawa jest ważna, bo skorzystać na nim może co najmniej kilka tysięcy polskich pracowników, głównie robotników budowlanych.
Chodzi o tych, którzy mają w Polsce zarejestrowane jednoosobowe firmy. W grę wchodzi ok. 195 funtów miesięcznie (miesięczny ZUS wynosi obecnie 850 zł). Mając w ręku A1 można wiec zaoszczędzić 2340 funtów rocznie.
O zaświadczeniu A1 nic nie wie nasz polski doradca biznesowy. Nie słyszał nawet, że takie istnieje. Radzi, by iść do HM Revenue & Customs. Podaje adres biura w Edynburgu - 90 Haymarket Terrace.
Postanawiam tę zagadkę rozwikłać raz na zawsze. Czyli samemu uzyskać zaświadczenie A1.
"Niczego takiego tutaj nie załatwiamy"
Przy dworcu kolejowym w Edynburgu wsiadam jadący autobus w kierunku lotniska. Wysiadam na Haymarket Terrace. Mijam ogrodzenia budowy linii tramwajowej. Dookoła idę do biurowca HMRC.
Przy wejściu wita mnie uśmiechnięta konsultantka. Pyta, w czym pomóc. Tłumaczę, że chodzi o zaświadczenie A1. – Niczego takiego tutaj nie załatwiamy – kręci głową.
Tłumaczę, że mam informację od doradcy biznesowego. Mówi, że to właśnie HMRC wydaje. – Nic podobnego – upiera się.
Nie daję za wygraną. Wyciągam wizytówkę doradcy z adresem biura HMRC, które mi napisał: 90 Haymarket Terrace.
Konsultantka promienienie. – To nie tutaj – tłumaczy. – Trzeba wyjść, obejść biurowiec wzdłuż budowy i szukać numeru 90. To gdzieś tam – zakreśla w powietrzu ręka koło.
Biurowiec - widmo
Wychodzę, obchodzę, szukam. Po parzystej stronie ulicy Haymarket Terrace się są numery 64, 66, 72. I koniec. W telefonie, poprzez mobilny Internet odnajduję precyzyjną informację: pod numerem 90 jest... hotel. I rzeczywiście hotel jest ale bez biurowca.
Nie daję za wygraną. Dalej, w kierunku lotniska jest ogromna posiadłość z zamkiem na sprzedaż. Kolejne budynki jakieś 400 metrów dalej. Wsiadam w pierwszy lepszy autobus jadący w tamtą stronę.
Na trzecim przystanku wysiadam. Żadnego biura tu nie ma. Okazuje się, że ulica Haymarket Terrace się skończyła i teraz jest już ulica Western Coates.
Łatwo się nie poddaję, dociskam HMRC
Jest piękne, słoneczne wczesne popołudnie. Decyduję się na powrót do HMRC. Wsiadam w pierwszy lepszy autobus, wysiadam na przystanku.
Znów łukiem omijam łukiem budowę linii tramwajowej i znów stawiam się w biurze obsługi klienta. Tym razem wita mnie konsultant. – W czym mogę pomóc? – pyta uśmiechnięty.
Tym razem już nie tłumaczę, że chodzi o A1. Tylko grzecznie proszę o rozmowę z kimś, kto zajmuje się National Insurance Number. Przypomniałem sobie, że tak właśnie poradził mi doradca biznesowy od "adresu-widmo".
Konsultant prowadzi mnie do biurka. Wskazuje na aparat telefoniczny i kartkę z listą numerów telefonów. Do wyboru mam 3-cyfrowe „skróty” lub pełne 11-cyfrowe.
Wybieram skrótowy do "NI Information". Słyszę, że rozmowa będzie nagrywana i że muszę czekać na połączenie. Minuta, dwie, pięć. Cisza.
Wzywam konsultanta. Pytam, co się dzieje? Bierze słuchawkę, słucha. – Trzeba czekać – wzrusza ramionami.
Po 7 minutach zgłasza się miła urzędniczka. Podaję swój Insurance Number, by mogła zidentyfikować mnie jako rozmówcę.
Tłumaczę, że chodzi o zaświadczenie A1. Urzędniczka sprawdza dane. Wszystko się zgadza. – Ale to nie do mnie z ta sprawą. Trzeba dzwonić do HMRC, ale na inny numer – tłumaczy. – Proszę zapisać.
Spisuję cyfra po cyfrze: 08459154811
Sprawdzam na kartce, na liście numerów telefonów nad aparatem. Na tej długiej liście dostępnej dla przeciętnego petenta tego właściwego dla A1 numeru nie ma.
A jednak załatwiają
Dzwonię pod ten nowy numer. Znów słyszę informację o nagrywaniu, znów jest prośba o czekanie. Po 6 minutach zgłasza się kolejna urzędniczka.
Chce podać mój Insurance Number ale ona go nie potrzebuje.
– Proszę powiedzieć najpierw o co chodzi – przerywa grzecznie.
- Chodzi o zaświadczenie A1. Czy dobrze się dodzwoniłem? – pytam
- Dobrze. Tak, to my je wstawiamy – mówi z uśmiechem. – Po co jest ono panu potrzebne?
Wyjaśniam, że pracuję w Wielkiej Brytanii a w Polsce mam jednoosobową firmę. A1 chcę dostarczyć do polskiego ZUS-ie, bo tak mi poradziła urzędniczka w Polsce. Wówczas nie będę musiał płacić tam składek.
- Czy w tej sytuacji mogę otrzymać A1? – dopytuję.
- Tak. Trzeba jednak przesłać nam kilka informacji – tłumaczy.
- Jestem w tej chwili w biurze HMRC. Czy znajdę tu odpowiedni formularz do wypełnienia? – pytam
- Nie. Do A1 formularzy nie ma – mówi.
Jak prawidłowo napisać wniosek o A1?
Urzędniczka tłumaczy, że należy wziąć kartkę papieru i podać:
- Imię i Nazwisko
- National Insurance Number
- Datę urodzenia
- Adres zamieszkania w Wielkiej Brytanii
- Nazwę i adres pracodawcy w Wielkiej Brytanii
- Datę rozpoczęcia pracy w Wielkiej Brytanii
- Krótkie wyjaśnienie po angielsku, po co potrzebne jest nam A1.
Całość należy wysłać na adres:
HMRC International Caseworker
Benton Park View
Newcastle
NE98 1ZZ
- Dokument A1 wyślemy pocztą na adres domowy w Wielkiej Brytanii. To potrwa do 12 tygodni – informuje na koniec z uśmiechem urzędniczka.
Komentarze 24
Gratuluje docieklwosci !
dalo sie bez Rutkowskiego?...
O proszę jaka przydatna informacja:) Człowiek się całe życie uczy:)
urzekla mnie Twoja historia....
BD.K
#2 | Dziś - 12:09
dalo sie bez Rutkowskiego?...
____________________________
...bez kopniaka z półobrotu?