„Cały urok Fringe to różnorodność, inność. Festiwal za każdym razem czymś zaskakuje. Każdy jest inny, niezależnie czy zaliczyłeś ich dwa, czy pięćdziesiąt. Wykonany przeze mnie projekt właśnie to przekazuje” – mówi Mateusz Chojnowski, współtówrca projektu graficznego tegorocznego festiwalu Fringe.

Jak to się stało, że to Tobie powierzono przygotowanie tegorocznego projektu graficznego Fringe?
Do niedawna pracowałem w agencji kreatywnej, która nazywa się Whitespace, a Fringe Festival jest klientem tej agencji. Od wielu lat Fringe zleca jej przygotowanie kampanii promującej festiwal na terenie całej Wielkiej Brytanii. Jednym z elementów kampanii jest też oczywiście wymyślenie i wykonanie części wizualnej w postaci plakatów, billboardów, czy okładki katalogu.

Twoje prace można teraz oglądać na przykład w londyńskim metrze. Na czym konkretnie polegał Twój udział w tym projekcie?
Rzadko się zdarza, żeby za tego typu projekty odpowiadała jedna osoba. Zwykle to efekt burzy mózgów zespołu ludzi. W tym przypadku jedna grupa miała za zadanie przedstawić myśl przewodnią, i tak powstało hasło “Into the Unknown”. Drugim etapem był art direction, czyli wymyślenie stylu, w którym będzie pokazana myśl przewodnia, na przykład kolorystyka, czy użycie referencji do danej wizualizacji. Tu też były różne pomysły, szkice. Gdy myśl przewodnia i art direction zostały zatwierdzone, trafiły one do mojego zespołu. Ja odpowiadałem za realizację projektu wizualnego, to znaczy stworzyłem go w komputerze, w tym projekt animowany.

Na plakacie widzimy między innymi pokryte różowymi kafelkami pomieszczenie, jakby korytarz z różnymi wyjściami. Do tego złote ptaki, lecące w chmury papierowe zielone samoloty, wnękę z kępą paproci, złoty ogon smoka znikający w jednym z przejść i część postaci w trampkach, która wydaje się zastanawiać, dokąd pójść, czyli „Into the Unknown”.
Dokładnie. Wśród niezrealizowanych ostatecznie pomysłów między innymi był wielki hot dog, rower na jednym kole oraz latające płaszczki. Czasem trzeba spróbować wielu pomysłów, by sprawdzić, czy one współgrają ze sobą graficznie. Na przykład nogi widoczne na okładce to nie grafika, tylko zdjęcie nóg mojej koleżanki, z którą pracowałem nad okładką. Tak projekt wygladal „od kuchni”. Zdjęcie zrobiliśmy dosłownie w firmowej kuchni.

Skąd przeszedł Wam do głowy ten ogon smoka?
Poszukiwaliśmy mistycznego zwierzęcia, którym jednak nie byłby kojarzący się ze Szkocją jednorożec. To miałoby coś uniwersalnego i coś, co jednocześnie wskazywałoby jedną z dróg. Widoczny na plakacie ogon smoka jest zakończony strzałką, która wskazuje jedno z wyjść.
Mieszkasz w Edynburgu od lat i zaliczyłeś już niejeden Fringe. Czym jest dla Ciebie ten festiwal?
To niepowtarzalne nigdzie indziej na świecie trzy tygodnie obcowania ze sztuką, które całkowicie zmieniają wydawałoby się nieco ospały i szary Edynburg. To największy festiwal artystyczny na świecie, na który zjeżdżają ludzie z niemal wszystkich kontynentów, aby pokazać swoje dokonania na różnych polach sztuki. To zastrzyk świeżości i dobrej zabawy.
Szary Edynburg, a na okładce dominuje zupełnie nieedynburski róż.
Cały urok Fringe to właśnie różnorodność, inność. Festiwal za każdym razem czymś zaskakuje. Każdy festiwal jest inny, niezależnie czy zaliczyłeś ich dwa, czy pięćdziesiąt. Ta okładka właśnie to przekazuje.
Pracowałeś też nad innymi projektami reklamowymi dla dużych firm.
Zrobiłem filmy dla Visit Scotland. Pracowałem też nad kampanią dla producenta popularnej w Szkocji wody mineralnej Highland Spring.
W pracy, w tym przy projekcie promującym edynburski Fringe, wykorzystujesz wiedzę zdobytą w Edynburgu.
Tak. Przyjechałem do Edynburga w 2007 roku, zaraz po gimnazjum. Odkąd pamiętam interesowałem się grafiką, więc chciałem skończyć odpowiednie szkoły. Wybrałem Edynburg, bo wcześniej zjawił się tu mój brat.
Edynburg to dobre miejsce do zdobycia wiedzy i doświadczenia w grafice komputerowej?
Na pewno daje wiele możliwości rozwoju. Ja najpierw poszedłem tu do Edinburgh College na kurs digital media. Później skończyłem tam jeszcze HNC, czyli komunikacje wizualne. Dzięki temu po dwóch latach mogłem od razu dostać się na trzeci rok studiów na Napier University, gdzie uzyskałem dyplom na kierunku design and digital art. Taki przebieg nauki okazał się bardzo przydatny. Polecam go też tym, którzy interesują się grafiką komputerową.
Komentarze 12
Grafika "komputerowa" skończyła się lata temu gdy okazało się że komputer (który był pierwotnie wyzwolicielem z okowów żmudnej analogowej techniki) stal się przekleństwem z uwagi na powszechność tych samych efektów, masowe wykorzystywanie tych samych wzorców/szablonów/fontów. Grafika to projektowanie. Jeśli nie potrafisz zaprojektować czegoś bez komputera to nie jesteś grafikiem, tylko operatorem komputera. Obecnie telefon komórkowy ma więcej pamięci RAM i szybszy procesor niż stacje graficzne 10 lat temu.
Nie wiem co piłaś wczoraj, ale przestań. Usiądź do Photoshopa, Ilustratora albo InDesigh i sproboj przelać jakakiś pomysł z głowy na komputer. Zobaczyny czy to takie łatwe i szybkie.
Swoja droga, grafika słaba...
WOW! Mateusz, niezle!!! WOW WOW WOW
izabelinda35 wezzzzzzzzzz
Jak gwalca czy kradna to zle, jak odnosza sukcesy to tez zle :/... Narodowi specjalisci od wszystkiego zawsze czujni lol
Brawo Mateusz! :)
Komputer to tylko medium, tak jak kartka papieru czy sciana, trzeba miec zdolnosci by wykorzystac program tak aby efekt koncowy mial rece i nogi. Nie ma tam magicznego guzika ktory cokolwiek za ciebie zrobi, wec jak sie nie znasz to nie pisz bzdur, bo zal czytac, szczegolnie dla kogos kto od dobrych nastu lat siedzi w grafice 3D i animacji.
PS, tez bym chcial artykul na emito, moje animacje sa w bbc a teraz nawiedzam channel 5.