35-letnia Polka w czerwcu 2016 roku rozpoczęła pracę jako pomocnik na oddziale położniczym w Burnley General Teaching Hospital w hrabstwie Lancashire. Po jakimś czasie została awansowana na położną. Nie zdołała jednak dokończyć okresu próbnego, gdyż wyszło na jaw, że ma spore trudności z porozumieniem się z pacjentkami po angielsku. Została więc zawieszona w obowiązkach – informuje Daily Mail.
Kobieta sama zrezygnowała z pracy na oddziale, ale później pozwała swoich byłych przełożonych do podlegającej NHS Nursing & Midwifery Council. Przed komisją dowodziła, że co prawda sama zrezygnowała z pracy, ale zrobiła to pod presją. Członkowie komisji odrzucili ten argument, ale postanowili dać Polce szansę: jeśli w ciągu 12 miesięcy podszkoli się w angielskim, będzie mogła wrócić do pracy.
Natychmiast pojawiły się głosy, że decyzja komisji to marnowanie pieniędzy podatników na kogoś, kto nie raczył nauczyć się języka kraju, w którym chciał pracować na odpowiedzialnym stanowisku.
„To jakaś farsa”
Konserwatywny poseł Phil Davies powiedział nawet w Sunday Express: „To jakaś kompletna farsa. Fakt, że rozprawa przed trybunałem musiała być prowadzona w języku polskim, mówi wszystko o tej sprawie. (…) To marnotrawienie pieniędzy podatników i pokazuje, jak ważne są testy z angielskiego. Nikt, kto nie jest w stanie go zdać, nie powinien pracować w służbie zdrowia”.
Partyjny kolega Daviesa Andrew Bridgen dodał: „Lekcja, którą otrzymujemy dzięki tej sprawie, jest taka, że osoby, które chcą pracować w NHS powinny zdać egzamin z języka angielskiego zanim zaczniemy inwestować w ich dalsze szkolenia”.
Jak podaje Daily Mail, Polka w styczniu zaliczyła International English Language Testing System przeznaczony dla pielęgniarek. Dostała 4 na 10 możliwych punktów z rozumienia, 5 z czytania i pisania oraz 7, czyli wymagane minimum, z mówienia.
Kiedy pierwszy raz aplikowała o pracę w UK, test z języka nie był jeszcze wymagany.
Komentarze 23
I bardzo dobrze, że została zawieszona. Są miejsca i zawody, gdzie język na poziomie perfekcyjnym powinien być absolutnym wymogiem. Szpital, lekarz, policja, sąd tu nie ma miejsca na kaleczenie języka, nieznajomość słów itp. Ja niechaial bym rozmawiać z lekarzem, któremu powierzam swoje życie, zdrowie lub zdrowie, cię dziecka osobie bez odpowiednich kompetencji.
Szkoda, ze nie pchała się baba na stanowisko sędziego i nie wydawała wyroków skazujących bez znajomosci języka. Tupet to ma babsztyl...
Absolutnie zgadzam sie z Harpagon. Sa zawody gdzie bardzo dobra znajomosc jezyka jest konieczna . Przeciez niedomowienie lub zla interpretacja moze doprowadzic do uszczerbku na zdrowiu pacjenta lub nawet jego smierci. Do takiej pracy egzamin wstepny z technicznego jezyka powinien byc obowiazkowy w kazdym kraju , w ktorym obcokrajowiec stara sie o etat.
W sumie sie nie dziwie, oni tam paskudny akcent maja, do tego jeszcze jakies wrzaski bo komus sie rodzic zachcialo, ja tam stoje za Pania Basia.
< Do takiej pracy egzamin wstepny z technicznego jezyka powinien byc obowiazkowy w kazdym kraju , w ktorym obcokrajowiec stara sie o etat.
Dlaczego tylko obcokrajowiec?
Jak wszyscy to wszyscy.
"Kiedy pierwszy raz aplikowała o pracę w UK, test z języka nie był jeszcze wymagany."
... rozumiem ze to juz byla aplikacje o pracew NHS
"Jak podaje Daily Mail, Barbara Fall w styczniu zaliczyła International English Language Testing System przeznaczony dla pielęgniarek"
... czyli jednak bardzo dobrze ze ma szanse na poprawe swoich umiejetnosci poslugiwania sie jezykiem
oczywiscie ze jesli nie uda jej sie osiagnac odpowiedniego poziomu znajomosci jezyka wowczas powinna dla wlasnego bezpieczenstwa zmienic stanowisko badz miejsce pracy