Do góry

Warto walczyć o swoje

Ela od trzech lat pracuje w housekeepingu hotelu Hilton przy Paddington. Do stycznia 2009 roku była idealnym pracownikiem. Polka nie stwarzała żadnych problemów swojemu pracodawcy, ponieważ pracodawca nie stwarzał żadnych problemów Eli. Od dwóch lat jest ona bowiem członkiem związku zawodowego T&G (Transport & General Workers Union), ale do stycznia korzystała tylko z darmowych lekcji języka angielskiego, bo większe wsparcie związku nie było jej potrzebne.

Kiedy po miesięcznym urlopie wróciła do pracy, powiedziano jej, że od dzisiaj pracuje osiem godzin, a nie jak dotychczas siedem i pół, i ma do sprzątnięcia siedemnaście pokoi, czyli o dwa więcej niż zwykle. Wtedy Ela przestała być idealnym pracownikiem. Zabrała głos w sprawie i - jak się okazało - hotel zechciał jej wysłuchać.

Nagła zmiana

"Decyzję podjęto za naszymi plecami. Menedżer zorganizował zebranie w okresie międzyświątecznym, kiedy większości dziewczyn z kilkuletnim stażem pracy nie było. Powiedział, że koniunktura na rynku się zmieniła, jest credit crunch i hotel szuka oszczędności. Po tej zmianie wychodziło na to, że jeden pokój robimy za darmo. Dziewczyny, które były na tym zebraniu, prawie wcale nie mówią po angielsku. Tylko jedna się sprzeciwiła i usłyszała, że nikt tu nikogo nie trzyma, droga wolna. Z kolei supervisorka powiedziała mi, że to pomysł naszej agencji, a hotel nie ma z tym nic wspólnego. Bo liczbę pokoi zwiększono tylko nam, zatrudnionym przez jedną agencję. Pozostałym dziewczynom, które mają kontrakt bezpośrednio z hotelem i z inną agencją, nic się nie zmieniło" – relacjonuje Ela.

Przelana czara goryczy

Zaczęło się narzekanie. Na tyle głośne, że zaniepokoiło menedżerów, którzy zorganizowali kolejne zebranie, tym razem z agencją, dziewczynami i szefem działu housekeepingu. "Usłyszałyśmy, że przecież to jest dla nas bardzo korzystna sytuacja, bo będziemy więcej zarabiać, "aż" 42 funty z kawałkiem za dzień pracy, a znalezienie trzech minut w pokoju, żeby ten jeden zrobić za darmo, nie powinno być dla nas żadnym problemem. Powiedziałam, że to nieprawda i wcale nie zarobimy więcej, tylko mniej, ale żadna z dziewczyn mnie nie poparła, nie powiedziała ani słowa, więc nic się nie zmieniło. Minęły jednak kolejne tygodnie i było nam coraz ciężej. Kroplą, która przepełniła czarę był moment, kiedy trafiłam do szpitala. Dzień wcześniej zmieniłam pościel na 29 łóżkach, w szesnastu pokojach, do których mieli przyjechać goście. Byłam bardzo zmęczona. Następnego dnia wzięłam swoją listę i zobaczyłam, że mam czternaście przyjazdów, czyli znowu po dwa łóżka w pokoju, gdzie trzeba zmienić pościel. Coś we mnie tego dnia pękło. Zrobiłam te czternaście pokoi, chwilę odpoczęłam i posprzątałam jeszcze pozostałe trzy. Przyszłam posiedzieć do kantyny, ale tak wyglądałam, że wezwano karetkę. Kardiograf pokazał, że mam 288 uderzeń serca na minutę i zabrano mnie do szpitala. Diagnoza była prosta – przemęczenie i za dużo kofeiny. Obniżyć stres, zwolnić i nie pić kawy w nadmiernych ilościach. Łatwo powiedzieć. Dziewczyny wstają rano, przychodzą do pracy i dzień zaczynają puszką Redbulla, na mnie on już nie działa. Wtedy postanowiłyśmy napisać pismo. Wcześniej już kontaktowałam się z Marzeną Cichoń z organizacji London Citizens, która zajmuje się kampanią polepszenia warunków zatrudnienia w londyńskich hotelach. Często przychodzi do nas na angielski, żeby wiedzieć na bieżąco jak nam się pracuje i do tej pory nie mogłam narzekać, mimo że zarabiam tylko minimalną stawkę. Ale sytuacja się zmieniła. Porozmawiałam też z kolegą z pracy, który od samego początku mówił, że trzeba napisać pismo" – wspomina Polka.

Tylko droga formalna

Tomek jest odpowiedzialny za dostawy prania do hotelu. Współpracuje z London Citizens, od kilku lat jest członkiem T&G, to dzięki jego namowie Ela wstąpiła do związku. "Ogólne rozumienie naszych rodaków jest takie: jak "oni" się dowiedzą, że jesteś w związkach, to cię zwolnią. Otóż nikt mnie nie zwalnia! Cztery lata temu, na moim stanowisku, gdzie pracowały dwie osoby, zostawiono tylko mnie. Oczywiście zero podwyżki. Kierowniczka ignorowała moją prośbę, by kogoś zatrudnić, bo jest to za ciężka praca dla jednej osoby. Mój język był jeszcze wtedy kiepski, ale i tak napisałem pismo. O 9.00 rano zaniosłem je do działu kadr, o 9.30 była zwykła, codzienna narada i kadrowy zwrócił uwagę na mój problem. Pół godziny później miałem człowieka do pomocy. Po dwóch tygodniach zostałem wezwany na rozmowę, gdzie pytano mnie czy wszystko jest w porządku i czy sytuacja się poprawiła. Innym razem, system pominął mnie przy podwyższeniu pensji, gdy podniesiono stawkę krajowej minimalnej. Znowu napisałem krótkie pismo. Pieniądze zwrócono mi natychmiast. To pokazuje jedno: trzeba pisać. Gadanie nie przyniesie tutaj efektu. Jeżeli coś jest źle w miejscu, w którym pracuję, próbuję to zmienić. Nie odchodzę z pracy, szukając idealnej. Ale jednostka nic nie wskóra, jeśli problem dotyczy większej grupy ludzi. Musi pozyskać jej wsparcie. Pojedynczej osobie, która powie, że jest jej źle, agencja udzieli krótkiej lekcji: wyśle ją do domu. Podstawą wszelkich zmian jest więc zorganizowanie ludzi. Z agencjami są stale te same problemy. Na payslipach często kwoty zarobku się różnią i nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego. Agencje nie chcą płacić za urlopy i chorobowe, bo zasady ich funkcjonowania nie zostały zreformowane, mimo że faktycznie stanowią często źródło stałego zatrudnienia, a nie tymczasowego, jak to było przewidziane, kiedy powstawały. Były przeznaczone dla ludzi, którzy przyjeżdżali tu do pracy na krótki okres czasu. W tym przypadku miało to sens, bo hotel nie będzie dawał stałego zatrudnienia komuś, kto przyjechał tu na trzy miesiące. Ale rzeczywistość jest inna. Ludzie pracują dla agencji całymi latami" – mówi Tomek.

Skuteczność pisma

Dziewczyny chciały napisać skargę we własnym imieniu, ale to nie przyniosłoby efektu, bo na zmianę same się zgodziły. Dlatego pomogła im Marzena, pracowniczka London Citizens. Napisała pismo na papierze firmowym organizacji, bo wsparcie zewnętrznej instytucji i do tego prowadzącej kampanię związaną z hotelami, mogło rozwiązać problem dotyczący grupy kilkunastu osób. "Powoli w dziewczynach zaczął budzić się gniew. Potem odwaga. Ale tylko dlatego, że były przemęczone. Musiały zostać doprowadzone do ostateczności, by podjąć zdecydowane kroki – opowiada Ela. – Wykorzystałam ten moment. Zostałam któregoś dnia w szatni i wszystkie podpisały to pismo, bo nie dawały już w pracy rady, zaczęło im być wszystko jedno, były nawet gotowe ją stracić, bo wiele myślało, że tak właśnie się stanie. Jedna kopia poszła listem poleconym do przełożonego naszego działu, a druga do generalnego menedżera Hiltona. Reakcja była szybsza niż się spodziewaliśmy. Listy poszły w poniedziałek, a we wtorek otrzymaliśmy pismo od agencji, w którym stwierdzono, że te siedemnaście pokoi to był... okres próbny, który właśnie minął i w związku z tym agencja chce się z nami spotkać, by przedyskutować wyniki, a straty finansowe przez nas poniesione, czyli ten jeden niepłacony pokój, zostaną nam wyrównane. Również czas, który poświęciłyśmy na to spotkanie, został nam zapłacony. A co również jest bardzo ważne, dziewczyny zobaczyły, że jest sens upomnieć się o swoje, a dwie zapisały się nawet do związku" – mówi Ela.

Mieć odwagę

Tomek natomiast został zaproszony na rozmowę z dyrektorką działu kadr, która była oburzona tą sytuacją, bo nie wiedziała, że agencja w ten sposób chciała podnieść poziom swoich usług i stać się konkurencyjną dla innych. Dziewczyny znowu mają po piętnaście pokoi, a skutkiem tej akcji jest kontrola audytorów, niezależnej jednostki z zewnątrz hotelu. Praca całego housekeepingu jest nadzorowana, by zmierzyć realny czas potrzebny na posprzątanie danego pokoju. Po sporządzeniu raportu odbędzie się spotkanie, na którym zostanie podjęta ostateczna decyzja, czy liczba pokoi powinna pozostać niezmieniona. "Chcemy też żeby dziewczyny były sprawiedliwie dzielone, jeśli chodzi o wielkość pokoi i liczbę zmian pościeli. W sekcji A znajdują się apartamenty złożone z sypialni, living roomu i wielkiej łazienki. Za ich sprzątanie płaci się tak samo, jak za normalny pokój i często jest tak, że jedna osoba dostaje do posprzątania kilkanaście apartamentów, a inna kilkanaście małych pokoi."

Ktoś może łatwo powiedzieć: co oni tam wywalczyli, żaden sukces. Tu jednak nie chodzi tylko o liczbę pokoi, lecz o zmianę myślenia. Dzięki temu, że potrafili zorganizować się w grupę, zmienili nie tylko swoje warunki pracy, ale przede wszystkim poczuli swoją wartość. Zwyczajni ludzie, z którymi do niedawna nikt nie chciał się liczyć tylko dlatego, że bali się powiedzieć co myślą. Takim angielskim, na jaki ich stać.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 19

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#129.03.2009, 11:14

zuch dziewczyny,nie dać po sobie jeździć,bo nikt nie sznuje takich po których można ślizgać sie jak po psie.

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#229.03.2009, 11:16

a dziewczyna na zdjęciu jest po prostu śliczna

ktos1
5
ktos1 5
#329.03.2009, 11:18

ale to nie ta z artykulu

dorann74
14 008 343
dorann74 14 008 343
#429.03.2009, 11:21

hmm szkoda,bo gdyby byla ta to za wygląd premia sie należy,bo podnosi standard hotelu

ktos1
5
ktos1 5
#529.03.2009, 11:22

a tak wogole to zapomniano dopisac

dzisiejszy A R T Y K U L S P O N S O R O W A N Y jest przez literki T i G i numerek £5.73

ktos1
5
ktos1 5
#629.03.2009, 11:23

tutaj sa dzisiejsi bohaterowie
http://www.elondyn.co.uk/newsy,wpis...

Profil nieaktywny
randa997
#729.03.2009, 13:01

ale glupoty ,wiekszych nie czytalem ,moja zona pracuje w hotelu i niestety zadna z pozostalych kolezanek mktore tam pracuja gdy jest zebranie nie zabieze slowa ,na pytanie czy wszystko ok odpowiadaja tak ale poza zebraniem jakie to jest gadanie ze za duzo obowiazkow a kasa ta sama ,a menadzer zawsze im mowi ze nikt ich tutaj nie trezyma ,na ich miejsce jest wiele chetnych innych ,niestety i to jest prawda ,a takie bajki ktore pisze autor tego artykulu to niech sobie cwsadzi miedzy bajki ,najgorsze w tym wszystkim ze jedna druga obgadsuje i niema jednosci ,jesli ktoras odchodzi z pracy nie ma przyjec na jej miejsce tylko pozostale musza uzupelnic ten brak ,taka jest prawda /////

bleq
238
bleq 238
#829.03.2009, 13:30

większość Polaków z którymi pracowałem boi się odezwać do swojego pracodawcy,narzekają,marudzą,wkurzają się ale jak przyjdzie co do czego to siedzą cicho...masakra...ludzie...bijcie się o swoje...a nie chowacie głowy w piasek!!!Przez takich szaraczków co boją się upomnieć o swoje prawa, spada standard pracy!!!

eswues
13
eswues 13
#929.03.2009, 14:07

Do 'to,ja..." => to, że twoja żona jest taka, a nie inna, nie znaczy, że wszyscy są tacy jak twoja żona.
Do 'BleQ' => prawda niestety. Dlatego właśnie szkoci się tak wkurzają i dlatego tak nie szanuje się przyjezdnych z europy środkowej. Sytuacja realna jest taka, że jak masz za dużo pracy, to robisz zadymę (gdasz do wszystkich i wszyscy o tym gadają), a jak cię straszą, to mówisz o tym całemu stafowi i menager sie gubi (najlepiej przy menagerze;). Najgorsze jest właśnie to, że większość polaków tutaj się kompletnie nie szanuje. Każdy jest debilem i tyle. To, że ty właśnie z tymi debilami pracujesz i spędzasz większość dnia jakoś już umyka. Efekt jest taki, że lepiej się pracuje z miejscowymi i obcokrajowcami niż z polakami.

marzmy1981
78 453
marzmy1981 78 453
#1029.03.2009, 14:58

Każdy jest debilem i tyle. - nominacja do zdania roku :P

Freya
1 671
Freya 1 671
#1129.03.2009, 15:36

dziewczyna z artukulu jest ladna, myslalam ze to Ela ;) Niestety prawdziwi bohaterowie not so much ;)

Andzia999
176
Andzia999 176
#1229.03.2009, 18:20

czy to ma jakies znaczenie jak wygladaja? po co to komentowac?

Profil nieaktywny
mehow
#1329.03.2009, 19:06

Freya_ : a od kiedy to uroda ma znaczenie :?

Freya
1 671
Freya 1 671
#1429.03.2009, 20:10

nie wiem po co, tak sobie, czemuz by nie :)
mehow -> dla niewidomych nie ma zdaje sie

macmac
415
macmac 415
#1529.03.2009, 21:17

Mialem takie zdarzenie ze cala moja zmiana (4 osoby)zostala zawieszona i wyznaczono termin rozmow dyscyplinarnych.Naleze do zwiazkow zawodowych GMB .Zadzonilem do nich i po konsultacji z prawnikem w swoim domu (ok.3 godz.)poszlismy na dyscyplinarke.Jakie bylo moje zdziwienie gdy zwolniono 2 Szkotow ktorzy nie nalezeli do zwiazkow a 2 czlonkow GMB nie.

Profil nieaktywny
shotcik
#1630.03.2009, 08:03

A ja wam powiem ze jak czytam te komentarze to szlak mnie trafia!!!!

'wszyscy to debile' - masz na mysli nas Polakow? - rasista?! czy lekko pod sufitem nie rowno.

'o jaka piekna zuch dziewczyna' daj my jej oskara

'wiekszosc Polakow boi sie odezwac' bo nie umieja angielskiego??!!

'pani z London Citizens Ci pomogla' a podobniez na jakies kursy angielskiego uczeszczasz

Dlaczego jestesmy tak traktowani???? Jeszcze nie wiecie!!!!!!!
A pomyslcie wszyscy i postawcie sie w miejsce takiego Szkota:
Obcokrajowiec przyjezdza do Polski - nie umie jezyka przez co obraza i nie szanuje kultury kraju do ktorego przyjechal - zaniza stawki za prace - przyjezdza nie 1 tylko cala rodzina i jeszcze sie mu benefity naleza- biega po ulicy 'najebany' jak swinia i krzyczy: 'z Polski jestem i nic mi nie zrobicie' - po Polsku do Anglika ile razy to slyszalem i widzialem-co by takiemu u nas zrobili-szpitale to by przepelnione byly-jeden drugiemu wilkiem-to co powinnismy zostawic w Polsce ZAWISC i rasista do swojego rodaka???!!!........reszte sami sobie dopiszcie ten kto jest normalny wie o czym pisze a to pojebane emito to powini zakazac zeby polglowki nie mialy gdzie bzdor pisac.Po prostu jak wam zagraja tak zatanczycie..........jeszcze tego nie kumacie obudzcie sie ludzie, a z reszta po co ja to pisze i tak nikt kto jest normalny tego nie czyta no chyba ze smutny jest isobie humor chce poprawic.
nie mialem zamiaru nikogo obrazic, po prostu daje wam cos do przemyslenia.

Profil nieaktywny
PAN DO
#1731.03.2009, 20:19

dorka ...... dla mnie to ty podnosisz poziom emito.net i jestes fajniejsz niz ta z artykulu - no chyba ze to nie twoje zdjecie dalas kolo niku???

Profil nieaktywny
PAN DO
#1831.03.2009, 20:23

ja widzialem taka strone www.plusczyminus.boo.pl tam mozna napisac o pracodawcy i o twojej agencji - dac jej plus lub minusa i zobaczcie jak polacy boja sie wydac opinie nawet jak pozostaja kompletnie anonimowi. Polak za graniaca to tchorz !!!! strach przed strata pracy zamyka im usta.

Profil nieaktywny
użytkownik
#1903.04.2009, 05:18

Marek, masz ode mnie pol piwa, bo blisko istoty rzeczy jestes, bracie.

Problem taki, ze nei oszukujmy sie, sa na emigracjiw wiekszosci "odpady" krajowe i materialisci goniacy za pieniadzem. Niewielki odsetek normalnych ludzi dziwi sie, czemu rodacy tu tacy inni niz w kraju... a no dlatego, ze tam otaczali sie sobie podobnymi a takich jak tu bylo niewielu...a bylo niewielu, bo wyjechali tutaj.

Czesc z czasem znormalnieje, czesc niestety imbecylami pozostanie do konca. A dla jednego funta zrobi co tylko Pan nakaze.

Czasem jak widze skrajne unizenie rodakow do obcokrajowcow i wkrotce potem traktowanie z pogarda wlasnych, to rzygac mi sie chce.

Cale szczescie, ze tych normalnych mozna dosc szybko rozroznic - mowia po Polsku bez akcentu z Arizony, witaja sie z rodakami z usmiechem, a nie chowaja w katach i maja swoj honor, nie dajac sie pomiatac byle ciapatemu zeby tylko dostac te wymarzone 3 funty.

A czy pani na zdjeciu ladna to trudno powiedziec, bo zdjecie tylko do pasa i do tego w ubraniu.