Do góry

Fenomen Dezertera

Legendarna grupa punkrockowa Dezerter łączy pokolenia. Grają nieprzerwanie od prawie trzydziestu lat, to właśnie uważają za swój największy sukces - przetrwali ciężkie czasy. Znowu na trasie koncertowej, zagrali w Angli i po raz pierwszy w Szkocji. Koncert Dezertera odbył się 12 kwietnia w edynburskim klubie Bongo. 


W czasach, gdy zespół startował, wypowiedzenie się na wiele tematów było praktycznie niemożliwe. Twórcy zespołu poprzez muzykę postanowili wyrażać swoje poglądy, ówczesny SS-20 wchodził na scenę i krzyczał o tym co im się nie podoba. To, jak mowi Krzysiek Grabowski, perkusista Dezertera, było dość awangardowe. Problemów z tego powodu muzycy mieli mnóstwo. Przede wszystkim musieli zmienić nazwę. „Był stan wojenny, nie mogliśmy się nazywać tak jak chcieliśmy, czyli SS-20, jak radzieckie pociski nuklearne wymierzone w Europę zachodnią” – mówi Krzysiek. Ponadto, zespół przez siedem lat nie mógł wydać płyty, nie był wypuszczany za granicę, milicja wyłączała prąd na koncertach. „Na szczęście nie bili! – mówi Robert Matera, gitarzysta i kompozytor. „Rąk nie połamali, palce całe, można grać!” – dodaje Krzysiek.

Od momentu powstania zespołu w 1981 roku zmieniło się bardzo wiele. „Przede wszystkim odzyskaliśmy odrobinę wolności, której nie było, a co za tym idzie, z pozycji zespołu patrząc zmieniły się możliwości działania”- wyjaśnia Krzysiek. „Teraz możemy wyjeżdżać, nagrywać dowolne ilości płyt, je wydawać. Dla młodego człowieka są to rzeczy niewyobrażalne” – dodaje perkusista.

Robert pisze muzykę a Krzysiek teksty. Jak mówią banalną odpowiedzią jest ta, która mówi, że inspiracje czerpią z życia... Natomiast ta wersja mniej banalna – „Staramy się dokładnie obserwować rzeczywistość i ją opisywać” – mówi Krzysiek. Robert natomiast, bierze muzykę ze stacji radiowej, która nadaje tylko taką muzykę, jaka mu się podoba. „Ta stacja to wolna świadomość”- dodaje Robert.

W zespole, do bójek nie dochodzi, do ubliżania też nie, ale muzycy często i dużo dyskutują. Generalnie są zgodni. „Mamy ustalony regulamin, którego się trzymamy” – mówi Robert. Na sugestię punktu pierwszego, nie zabijaj - nie protestują.

Od wydania ostatniej płyty „Punk's Not Jazz” minęły niemalże dwa lata. Dezerter rozpoczął już prace nad nowym projektem. „Nie zdążyliśmy co prawda pchnąć tego do przodu bo nie bylo czasu ale plany już są” – wyjaśnia Krzysiek.

Czy jest ktoś, z kim Dezerter chciałby zagrać, zaprosić do współpracy? Robert zaproponował Afrik Simon, ale raczej nie byłoby to dobre zestawienie. Miejmy nadzieję, że żartował! Krzysiek natomiast, całkiem poważnie, mówi o zespole, że są na tyle niepowtarzalną jednostką, że nie potrzebują ani inspiracji ani towarzystwa. Jednak w przeszłości mieli okazję do z współpracy Kasią Nosowską, raz zaprosili wiolonczelistę czy akordeonistę. Jak mówią, to są przypadkowe zdarzenia wynikające z tego, że jest akurat pomysł na konkretną piosenkę czy projekt. „Na koncertach w Polsce jest człowiek, który odpowiada za część wizualną i w tym roku zaczął z nami jeździć na trasy”- dodaje Robert.

Koncerty, które niedawno odbyły się na Wyspach to część polskiej trasy koncertowej, przygotowywane przez Polaków dla Polaków. Jednak zespołowi zdarza się grać imprezy zupełnie niepolonijne. „Najlepszych koncertów było dużo, najciekawsza trasa to pewnie Japonia gdzie byliśmy na czterech koncertach” – mówi Krzysiek. „W Japonii było ekstremalnie, ale i ekscytująco” – dodaje Robert.

Z Polską sceną muzyczną w oczach zespołu nie dzieje się najlepiej, mówią, że to ciężka sprawa. Padły określenia: „mizerna”, „słaba” i „schorowana”. „Trudno jest się kimś szczególnie zachwycać. Są zespoły, które grają fajne rzeczy, ale nie chciałbym ani kogoś wyróżniać, ani komuś coś zarzucać. Generalnie Polska scena jest słaba i jak na czterdziestomilionowy kraj mamy mało zespołów na dobrym poziomie” – mówi Krzysiek. Panowie jednak wspomnieli Hey, jakby nie było, reprezentowany przez Jacka Chrzanowskiego, gitarzystę basowego zespołu Dezerter. Ogółem nie byli pewni czy udałoby im się wymienić pięć grup reprezentujących wysoki poziom artystyczny. W tym momencie przemówił sam Jacek. „Lech Janerka, to muzyk, którego lubię, szanuję i mam do niego wielki sentyment. Większość rzeczy, które zrobił, nagrał, bardzo do mnie trafiają” – mówi Jacek.

Robert twierdzi, że faktycznie zdarzają się ciekawe zespoły, ale zwykle to pojedyncze historie, które szybko znajdują swój koniec. „Szczególnie te stare dobre zespoły są zapominane a szkoda, bo mogłyby sobie poradzić, tym bardziej teraz, w ‘nowych czasach’.” Tu Robert wspomina krakowską grupę Inkwizycja. Na pochwałę z jego strony zasłużył też zespół Kerd z Warszawy, grupa grająca muzykę z pogranicza punkrocka, jazzu i elektroniki.

Dezerter zwykle gra trasę wiosenną i jesienną. Koncertów jest czasem kilkanaście a czasem kilkadziesiąt w zależności od sezonu. „Nie jesteśmy zespołem szczególnie aktywnym, gdyż gramy muzykę, która nie nadaje się na festiwale albo jest ich niewiele w Polsce” – opowiada Krzysiek. Częściej Dezertera można posłuchać na koncertach klubowych. Jak wspominają członkowie zespołu, w latach 90-tych grali nawet cały rok ze względu na większe zapotrzebowanie. Jednak w tamtych czasach akceptowali niemalże każdą propozycję żeby grać, co czasem okazywało się bolesne – mówi Robert.

Fani nie zawodzili Dezertera w latach 80-tych, 90-tych i nie zawodzą teraz. Artyści mówią, że przez lata to była i jest podobna grupa ludzi, która szuka podobnych wrażeń. „Jednak okoliczności się zmieniły i ci ludzie troszkę inaczej funkcjonują w nowej rzeczywistości” – wyjaśnia Krzysiek. Dezerter niewątpliwie łączy pokolenia. Ich fani to młodzież szkolna, licealna, studenci, ci którzy wychowali się na ich muzyce, ale także ci, którzy doskonale pamiętają początki zespołu i chodzą na koncerty ze swoimi dziećmi. „Jest to interesujące, że dwa pokolenia są w stanie dogadać się muzycznie” – mówi Krzysiek.

Polska to duży kraj, na scenie muzycznej znajdzie się miejsce dla wszystkich. Jednak przeszkodą dla muzyków w naszym kraju jest brak kultury kupowania plyt, czy chodzenia na koncerty. Przez to wiele zespołów, szczególnie mniej znanych, reprezentujących niszowe gatunki muzyczne nie ma z czego żyć. To prawda, że często to pasja do muzyki pozwala im utrzymać się na scenie w większym stopniu niż zawód muzyka.

Krzysiek wyjaśnia, ze to wlaśnie trudności finansowe wielu zespołów powodują to, że scena muzyczna w Polsce jest „kulawa”. Jest to większym zagrożeniem dla rockowców niż popowe kawałki rodem z Idola. Jednak fakt, ze media lansują „gówno” to już inna sprawa. „W ten sposób media wychowują ludzi do słuchania szajsu a nie fajnych rzeczy” - dodaje Krzysiek

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 5

kotz
56
kotz 56
#115.04.2008, 23:57

\"...wpierw dezerter, potem radio...\"

o.k.
1 678
o.k. 1 678
#216.04.2008, 02:28

...muzyczna jedynka, kto się tam pokazuje tego ja nie sznuje... tak to szło?

Profil nieaktywny
Hryzantema
#316.04.2008, 03:09

Dezerter się skończył po wydaniu \"Jak rozpętałem...\",co jest jednak ciekawe że nigdzie nie wspominają prawdziwego punxa i pierwszego wokalistę Skandala ( śp )

KLOCZEK
60
KLOCZEK 60
#416.04.2008, 08:10

a ja tam dezertera lubie i szanuje bo dobrze gra- i nie pisac mi ze nie mam racji, bo moje zdanie jest takie, a nie inne.i sru

ptoku
34
ptoku 34
#516.04.2008, 15:35

dezerter konsekwetnie podąża swoja droga od ponad 25lat i szacuneczek,koncert był jednym z najlepszych zorganizowanych w Szkocji polskich gigów i chwała osobą którzy się do tego przyczynili! uczuciek-tak to szło u kazika na 12 groszy... hryzantema-wspominaja Slkandala ale to już historia a życie toczy się dalej...pozdro oi!