11 kwietnia w edynburskim klubie Bongo zespół AKURAT zagrał pierwszy koncert w nowym życiu. Nowym, bo podróż do Szkocji okazała się dosyć dramatyczna. O swoich przeżyciach, nowej płycie oraz odejściu wokalisty opowie jeden z członków zespołu Piotr Wróbel.
Wasza podróż do Edynburga była dosyć dramatyczna, mieliście problemy z samolotem. Jak to przeżyliście?
Cała podróż była dla nas ogromnym przeżyciem. Mieliśmy szczęście w nieszczęściu. Zdarzyła się rzecz, która bardzo rzadko się zdarza – awaryjne lądowanie w Warszawie. Osobiście wyważaliśmy drzwi ewakuacyjne żeby się wydostać na skrzydło. Bardzo dużo emocji. Koncert w Edynburgu to pierwszy koncert w naszym nowym życiu.
Czy pomimo tych perypetii mieliście okazję zwiedzić Edynburg?
Całe popołudnie przeznaczyliśmy na zwiedzanie Edynburga. Wiedzieliśmy parlament, zamek i pałac królowej. Później odreagowywaliśmy stres w pubie kosztując szkockie piwo.
Jesteście dla mnie zagadką, ponieważ nie jesteście często obecni w mediach, nie pojawia się o was wiele informacji w prasie, a pomimo tego na wasze koncert przychodzi mnóstwo ludzi. Jak wytłumaczyłbyś ten fenomen?
Pytanie jest chyba bardziej do ludzi niż do nas. Gramy muzykę przede wszystkim dla siebie. Bardzo się cieszymy, że możemy robić to co robimy, i że ludzie przychodzą na nasze koncerty. Jesteśmy zespołem niezależnym i nie pchamy się wszędzie. Nie naginamy się do różnych sytuacji. Jesteśmy obecni w mediach, które puszczają taką muzykę.
A czy nie chcielibyście się skomercjalizować?
Chcielibyśmy robić to co robimy z czystym sumieniem. Chcielibyśmy, aby zespół się rozwijał. Chcemy nadal nagrywać płyty i grać koncerty, a przez te działanie zespół będzie podwyższał swój status. Nasza pozycja będzie bardziej ugruntowana z czasem.
Jestem pod wrażeniem waszej strony internetowej. Jest to kopalnia informacji o was, bardzo często pojawiają się tam wiadomości o tym co aktualnie robicie. Nie wiele polskich zespołów informuje na bieżąco swoich fanów o tym co się u nich dzieje. Czy preferujecie taką formę komunikacji a waszą publicznością?
Strona to spadek po naszym pierwszym perkusiście, który ją dla nas zaprojektował. Dla nas od zawsze było ważne i naturalne, żeby się komunikować w ten sposób. To się sprawdza. Mamy mnóstwo osób na naszej liście subskrypcyjnej, które otrzymują od nas informacje co się z nami dzieje. To jakoś rekompensuje to, że nie jesteśmy obecni w innych mediach
Zauważyłam, że wasza strona jest również w wersji angielskiej, czy to znaczy, że macie fanów również za granicą?
Gramy w Czechach i na Słowacji. W Czechach jest to dosyć regularne, bo gramy kilkanaście koncertów rocznie. Występujemy też w innych krajach takich jak Norwegi czy teraz Szkocja, ale zwykle przychodzą Polacy.
Jaka publiczność przychodzi na wasze koncerty?
Przychodzą studenci, ludzie starsi. To zależy od miasta. W dużych aglomeracjach średnia wieku jest wyższa. W małych miastach, gdzie ludzie w wieku studenckim wyjechali publiczność jest znacznie młodsza. Na koncerty przychodzą ludzie, którzy odnajdują coś dla siebie w naszej muzyce.
Niedawno odszedł od was wokalista Tomek Kłaptocz. Kto teraz jest liderem zespołu?
Obecnie na koncertach śpiewamy we dwójkę: Wojciech Żółty i ja. Tomek nigdy nie był liderem zespołu, był wokalistą. Zawsze na pytanie o lidera odpowiadamy, że w zespole panuje demokracja.
Na zakończenie mógłbyś nam zdradzić kiedy pojawi się długo oczekiwana przez waszych fanów płyta?
Płyta powinna pojawić się we wrześniu. Zaprosiliśmy na nią gości, pojawią się też nowe instrumenty.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Komentarze 7
heh :)
\"Wyważać\" pisze się przez \"ż\" ...
Hahaha... słuszna uwaga Bossa !!! Myślę, żę autorzy mogli już mieć na myśli piwo, którego akurat nawarzyli sobie wsiadając do tego samolotu, a które trzeba było ni stąd, ni zowąd wypić (dla rozładowania stresu oczywiście, a nie dla scenicznego image\'u) i tak powstały wyważone, czy też jak to możemy przeczytać w wywiadzie: \"wywarzone\" drzwi ;)
przy okazji chcialem podziekowac, za pomoc przy organizowaniu koncertu: prymitywowi, lapce i cesarskiejewie bez nich wiele rzeczy nie poszlyby tak latwo:D
no cóż miałem lecieć tym samolotem do wawy, opóźnienie wyniosło raptem 8 h...