Do góry

Koniec ery głupich komedii

Obsypany nagrodami "Rewers" stał się symbolem przełomu w polskiej kinematografii. Nic więc dziwnego, że dzieło zostało wizytówką 8. Festiwalu Filmów Kinoteki. Na jego londyńskiej premierze i równocześnie gali otwierającej festiwal w Riverside Studios pojawili się Borys Lankosz, reżyser filmu oraz jego producent – Jerzy Kapuściński.

Rewolucję w polskim kinie krytycy filmowi ogłosili już pół roku temu – na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Przełom polega na tym, że najlepsze produkcje ostatniego roku wyszły spod ręki debiutantów albo reżyserów realizujących dopiero swój drugi film. Obok Borysa Lankosza, okrzykniętego "Odkryciem Roku", triumfy święcili również Xawery Żuławski ("Wojna Polsko-Ruska") oraz Katarzyna Rosłaniec ("Galerianki"). Weterani polskiego kina poczuli na plecach oddech młodszej konkurencji, a producenci nastawieni na zysk przekonali się o popycie na ambitne obrazy. Czekaliśmy na to od kilku lat. "Widzów traktowano wcześniej jak naiwnych ludzi, żądnych taniej rozrywki o poziomie intelektualnym seriali telewizyjnych. Okazało się jednak, że mają oni dosyć głupich komedii romantycznych i chcą oglądać filmy o swoim pokoleniu. Dlatego poszli do kin zobaczyć "Rewers", "Wojnę Polsko-Ruską", "Galerianki" czy "Dom Zły" – mówi Jerzy Kapuściński, producent "Rewersu" i dyrektor legendarnego już studia filmowego KADR, reaktywowanego właśnie po czternastu latach ciszy.

Na razie mamy do czynienia tylko z przełomem lokalnym. "Rewers", jako polski kandydat do Oskara, nie spotkał się ze zrozumieniem członków amerykańskiej Akademii Filmowej. Zdaniem Michaela Brooke’a, brytyjskiego krytyka filmowego, z którym rozmawiałam na gali Kinoteki po projekcji "Rewersu", filmy nowego pokolenia polskich reżyserów wciąż mocno naszpikowane są odniesieniami do historii naszego kraju i aluzjami do lokalnej kultury. "Nieobeznanemu z nią widzowi trudno jest odebrać pełny przekaz "Rewersu" czy "Wojny Polsko-Ruskiej" – mówi Brook. "Jest jednak coś, co zdecydowanie łączy kinomaniaków znad Wisły i Tamizy – uwielbienie dla przewrotnego poczucia humoru" – mówi Brooke. Potwierdziły to salwy śmiechu zgromadzonych w Riverside Studios widzów czarnej komedii Lankosza, w znakomitej większości Polaków i Brytyjczyków.

Historia przyjaźni czterech mężczyzn

Jerzy Kapuściński młodych reżyserów promuje już od wielu lat. To on doprowadził w Telewizji Polskiej do uruchomienia cyklu "Pokolenie 2000", w ramach którego prezentował szerokiej publiczności polskich debiutantów. Ale absolwenci wydziałów reżyserii zawdzięczają mu znacznie więcej. Borys Lankosz jest tylko jedną z wielu osób, którym dał szansę na wybicie się w branży. Chociaż nie ulega wątpliwości, że na tle innych jawi się jako postać wyjątkowa.

Producent dostrzegł go już dziesięć lat temu. Umożliwił mu zrealizowanie debiutu dokumentalnego pt. "Rozwój" (2001), nagrodzonego na wielu międzynarodowych festiwalach, co umożliwiło młodemu reżyserowi realizację kolejnych projektów. Dołączając do Kadru w ubiegłym roku, Kapuściński nie wiedział, jaki film chce wyprodukować, ale od razu pomyślał o Lankoszu. "Mam pewną zasadę. Nie zwracam się z propozycją zrobienia filmu do osób, których nie znam. Nie jestem też zainteresowany kinem komercyjnym, pomagam realizować tylko filmy autorskie. Dlatego też szukam silnych osobowości, takich, które potem wyczuwa się w filmie. Borys miał w sobie coś takiego, co dawało mi gwarancję sukcesu: wrażliwość na obraz, dźwięk i język kina – pewien charakterystyczny styl. Zawsze szukał też najbardziej odpowiedniej formy do opowiedzenia danej historii" – mówi Kapuściński. Ujął go również szacunek Lankosza do polskiej szkoły filmowej. Takiej, jaką uskuteczniał przez wiele lat legendarny już dzisiaj KADR.

"Rozwój" połączył Lankosza z Marcinem Koszałką, autorem zdjęć w "Rewersie". Andrzeja Barta, autora scenariusza do filmu, poznał przy okazji realizacji swojego ostatniego dokumentu – "Radegasta", opowiadającym o łódzkim gettcie. Nad filmem współpracowali przez pięć lat. Zaprzyjaźnili się. "Znam wszystkie powieści Andrzeja, jestem najwierniejszym fanem historii, które opowiada i jego stylu pisania. Gdy Jerzy zaproponował mi debiut fabularny w ramach reaktywowanego KADRU, naturalnie poprosiłem przyjaciela, żeby napisał dla mnie scenariusz" – mówi Lankosz. Jak twierdzi, powodem słabości polskiego kina jest to, że zbyt wielu reżyserów wierzy, iż potrafi samodzielnie pisać. On woli pozostawić to zadanie profesjonalistom.

Zróbmy film o kobietach

Zamawiając u Andrzeja Barta scenariusz, Lankosz miał tylko jedno życzenie. Chciał, żeby opowiadał o kobietach. "Uważam, że kobiety stają się mądrzejsze od mężczyzn. Gdy spotykam ludzi starych, odnoszę wrażenie, że panie mają więcej charakteru. Ich historie są niezwykłe, tymczasem dobrych ról kobiecych w kinie jest bardzo mało" – mówi reżyser. Powstała kameralna opowieść, rozgrywająca się właściwie w jednym mieszkaniu. Główna akcja tego w większości czarno-białego filmu toczy się w latach pięćdziesiątych, ale reżyser ukazuje również jej konsekwencje w dniu dzisiejszym, oddzielonym od przeszłości kolorem.

"Rewers" to historia trzech kobiet warszawskich, przedwojennych inteligentek – babci, matki i córki. Najmłodsza, Sabina, jest starą panną, którą mama z babcią za wszelką cenę chcą wydać za mąż. To implikuje najróżniejsze spotkania z mniej lub bardziej podejrzanymi mężczyznami, czasem wręcz groteskowymi. Najpierw szukają kawalerów w obrębie swojego kręgu kulturowego, ze swojej klasy. Gdy w domu pojawia się kolejny kawaler, babcia pyta, czy jest z "nowych" czy "starych"? "Te trzy kobiety stworzyły w domu bezpieczną enklawę, wyspę w otaczającym ich, przerażającym oceanie nowości. Gdy Sabinka postanawia zadać się z "nowym" kawalerem, daje to początek wielu intrygom, dziwnym przejściom fabularnym, które są esencją tego filmu" – opowiada Lankosz. Główna bohaterka jest przywróconą do życia Bożenką z powieści "Rien ne va plus", której los Andrzej opisał dwadzieścia lat temu. "Bożenka, z nakazu autora i na skutek tej samej presji, jaka jest teraz udziałem bohaterki "Rewersu", popełniła samobójstwo. Andrzej latami żałował, że ją do tego popchnął. Postanowił więc dać jej nową szansę" – mówi reżyser.

Problem drugiego filmu

"Rewers" jest porównywany przez krytyków do wielu filmów, między innymi w reżyserii Tyrmanda, Franka Capry, Almodovara, braci Cohen, a nawet Tarantino. "Tysiące różnych rzeczy, które do siebie nie przystają. Wszystko to mnie niezwykle cieszy i bawi, bo świadczy o tym, że powstało coś oryginalnego. Staram się szukać własnego filmowego języka i stylu" – zapewnia Lankosz. Właśnie "to coś" dostrzegł w nim Jerzy Kapuściński. Widział też jednak wiele talentów, które pomimo udanego debiutu, zmarnowały się. Jak twierdzi producent, w Polsce istnieje problem drugiego filmu. "Udany debiut oznacza wiele pokus. Głównie finansowych. Pojawiają się oferty reżyserii seriali telewizyjnych i komercyjnych produkcji kinowych. Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby się im oprzeć i zrobić kolejny autorski film" – mówi Kapuściński. Borys Lankosz już udowodnił, że nie przepadnie. Odrzucił wszystkie propozycje, jakie spadły na jego ręce po festiwalu w Gdyni. Jego też nie interesują komercyjne projekty. Nie robi filmów dla pieniędzy. Chce opowiadać historie sobie bliskie, robić kino, w które wierzy. Dlatego swój drugi film ponownie zrealizuje na podstawie prozy Barta, a dokładniej jego "Fabryki Muchołapek". Tym samym obydwaj twórcy powracają do getta w Łodzi, chociaż fabuła ukaże je z innej niż dokument "Radegast" perspektywy.
"Jeżeli poświęca się temu tematowi pięć lat życia, to wybór scenariusza jest oczywisty" – mówi Lankosz. Nie ukrywa jednak, że z Bartem łączy go coś więcej, swoista "artystyczna chemia". "Rozumiemy się w pół słowa, ale to nie znaczy, że będę reżyserował tylko filmy na podstawie jego scenariuszy" – zapiera się. Zobaczymy. Chociaż właściwie, to czemu nie? Polskiej kinematografii prawdopodobnie wyszłoby to tylko na dobre.

"Revers" będzie można zobaczyć w Londynie 29 kwietnia w ramach East End Film Festival. Więcej informacji na stronie: www.eastendfilmfestival.com.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 25

Profil nieaktywny
Użytkownik
#114.03.2010, 10:49

Film "Rewers" to flaki z olejem, nie wiem czym się tu podniecać...

Profil nieaktywny
Użytkownik
#214.03.2010, 10:50

P.S. Koniec ery komedii, początek ery nud nudbych knotów:D

Profil nieaktywny
Użytkownik
#314.03.2010, 10:50

*nudnych

smartsister
28
#414.03.2010, 12:49

No, bo potrzebna jest minimalna wiedza i trochę inteligencji, żeby załapać o co chodzi... zgadzam się - to nie dla każdego.

Profil nieaktywny
Użytkownik
#514.03.2010, 13:05

Here we go : nie dostrzegam ukrytej głebi i jestem troglodytą:P

Psychologicznie głebokie kino kobiece???

kama79_79
Glasgow
22 709
#614.03.2010, 13:09

A ja uwazam, ze "Rewers" jest swietny.Nie jest filmem dla Troglodyty...;D

Kapitalna, jak zawsze Kryska Janda, niedostrzegana chyba Agata Buzek i Anna Polony.To nie jest film "do smiechu".

Profil nieaktywny
Użytkownik
#714.03.2010, 13:21

Pierwszorzędny film drugorzędny:P

Profil nieaktywny
Użytkownik
#814.03.2010, 14:01

"...To nie jest film do śmiechu..." zgadzam się - jest do niczego:D

kama79_79
Glasgow
22 709
#914.03.2010, 14:11

E tam...pierdolisz...;D

Profil nieaktywny
Użytkownik
#1014.03.2010, 17:31

No, trochę ostatnio popierdoliłem, ale nigdy publicznie;D

Panfot
1 173
Panfot 1 173
#1114.03.2010, 21:29

dawno nie widziałem tak nudnego filmu, czy w naszym kraju kiedyś zrozumieją, że na świecie nie chcą oglądać popierdółek dotyczących cierpienia naszego narodu, nie obchodziło ich to wtedy kiedy się działo i tym bardziej nie obchodzi ich obecnie. Czarna komedia w tym stylu nie rozśmieszyła, jedynie zniesmaczyła swoją biedą....

Alternatywa_PL
491
#1214.03.2010, 23:34

Ale sie znacie na filmach. Rewers jest dobrym filmem, inaczej nie dostalby zadnych nagród. Tak sie akurat sklada ze mniejszosc emito nie decyduje kto i co.
A mnie sie film podobal.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1315.03.2010, 01:29

Rzeczywiscie o cierpieniu narodow tam tyle, ze ho ho...

Tematem jest zycie trzech kobiet, trzy pokolenia i to, do czego tak naprawde sa zdolne dystygowane Panie...

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#1415.03.2010, 01:36

oczywiscie ze ten film musial dostac nagrody, przeciez tam wystepuje corka Buzka!

To tak jakby w latach szesdziesiatych ktos mial czelnosc powiedziec, ze mu sie obraz Stalina nie podoba, tak teraz trzeba piac z zachwytu widzac Buzkowny, Kwasniewskie i inne Tuskary.
Taka moda.

Film tak slaby, ze az nie ma sensu pisac o czym, bo caly jego sens zawrzec mozna w jednym znaku: spacji.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1515.03.2010, 02:12

Tutaj nikt nie pieje z zachwytu nad Buzkowna...Widziales gdzies to?, Czytales?
Dla mnie to jeden z najlepszych, w ostatnich 10 latach film polski.
Niby prosty, banalny, ale ma przeslanie i dobry temat.Nie dla wszystkich, jak juz wspomnialam wyzej.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1615.03.2010, 02:19

Porownanie Agaty Buzek z Panna Kwasniewska, czy Tusk jest nietaktem:Pani Buzek skonczyla Akademie Teatralna w W-wie, czyli jest aktorka, z wyksztalcenia.

Gdyby byla szanowana tylko za nazwisko ...bylby to jej kolejny, od momentu ukonczenia studiow film obsypany nagrodami.Ile obrazow z jej udzialem miales okazje ogladac?

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#1715.03.2010, 03:52

o jeden za duzo.

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#1815.03.2010, 04:06

a co do tego, ze to "film, ktory ma przeslanie", to ja mam pytanie o jakie przeslanie Ci chodzi?
Ze byla sobie nieciekawa i nudna panna ktora chciala komus dac dupy ale nikt nie chcial skorzystac, a jak sie chetny pojawil to sie okazalo ze ubek, wiec ta, po uprzednim wydupczeniu zakatrupila kanalie? To nazywasz przeslaniem?

Czy to ma byc wzorzec do nasladowania czy moze studium postaci?
A moze ma to byc portret pokolenia powstanczego?
O jaka dokladnie Ci glebie i o jakie przeslanie chodzi?

Kolejny gniot, ktory wbija sie w chwilowe trendy narzekania na okres powojenny.

Nie spodziewalbym sie tlumow pod kinami ktore go beda puszczac za 10 lat.

A Misia, rejs, bruneta wieczorowa pora czy nawet chlopakow nie placza nie jeden obejrzal po pare razy.
Z wlasnej woli, a nie dlatego ze w telewizorze tak radzili.

Ale dobrze ze takie filmy powstaja.
ulatwia to nawiazywanie kontaktow. Zadaje sie pytanie "A Rewers widzialas?" I jak panna odpowie, ze taki byl fajny, to juz wiadomo, zeby sobie nia glowy nie zawracac, bo prawdopodobnie pusta, powtarza zaslyszane opinie, a Wojewodzki Kuba to dla niej szczyt elokwencji.

MaxFrost
Dunfermline
2 677 63
#1915.03.2010, 07:08
Alternatywa_PL
491
#2015.03.2010, 17:24

Widze ze swinski nie tyle ekspertem od rezyserii nie jestes ale równiez jasnowidzem do 10 lat naprzód. Jak ci sie film nie podobal to spoko twoja sprawa, ale krytyka tylko dlatego ze tam Buzek gra to juz przesada. To równiez nie jest moja ulubiona aktorka, i prawdopodobnie nigdy nie bedzie. Ale film zasluguje na uwage za jego zlozonosc w krótkim odcinku zycia bohaterek. Film ma sceny z technicznego punktu widzenia super wyrezyserowane, co widac nie zauwazyles bo sie zwyczajnie na rezyserii nie znasz. Moze chociaz raz przyznalbys sie publicznie.
Wojewódzki to dla mnie pajac, stad tez nie wiem tylko czy sie jeszcze kwalifikuje na pustostan w glowie.
I jeszcze jedno: nie porównuj do filmu "chlopaki nie placza" bo to tylko komedia gniot jakich wiele w Polsce powstalo. Wystarczy spojrzec na róznice w ilosci nagród jakie te dwa filmy otrzymaly.

Alternatywa_PL
491
#2115.03.2010, 17:28

Jesli polacy wola ogladac puste komedie po wiele razy, to widocznie tylko taki sam poziom reprezentuja. Na nic wysilek naszych rezyserów jak Borys Lankosz skoro pospulstwo i tak nie skuma.

jmariusz3
19 014
jmariusz3 19 014
#2215.03.2010, 21:23

Rewers zdobyl nagrody tylko w Polsce, czy jest wiec czym sie podniecac? moze wybil sie na miernocie innych filmow?
Jak jakis polski film zdobedzie cos w Berlinie, albo Oscara to wtedy bede sie zachwycal.
wiekszosc naszych produkcji jest po prostu niezrozumiala w Europie, jedziemy na naszej martyrologii i wydaje nam sie ze wszyscy musza wiedziec jak to bylo. wychodzi ze nie musza, nie chca wiedziec.

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#2316.03.2010, 01:00

Problem kina polskiego zaczal sie mniej wiecej od zrobienia "Mlodych wilkow".
Uznano, ze Hollywood ma zlota recepte na sukces no i zaczela sie w Europie era produkcji gniotow nie do ogladania.
Poscigi samochodowe w centrum miasta, kazdy nosi giwere, a gole laski w klubach gogo i kokaina w piwnicy to chleb powszedni.
Zapomniano tylko o jednym szczegole - widz europejski to nie amerykanin o mocno zanizonym IQ, z wyszczerbiona wiedza ogolna i zerowymi potrzebami duchowymi.
Tutaj nie wystarczy napakowany koles z opaska na czole i trzema strzelbami na plecach, sepleniacy "Aj law dys kantry", aby film stal sie hitem.
Filmow o ludziach pajakach ganiajacych po wiezowcach, czy o innych netoperkach rowniez nie warto robic, bo przemawiaja tylko do imbecylow.

Na tle wiec tego calego gownianego badziewia jakie sie teraz produkuje, uznano ze Rewers ma szanse wyplynac na powierzchnie tego szamba. Niestety, to tylko nadzieja.

Jedyne jako takie filmy zdarza sie jeszcze wyprodukowac Skandynawom, czasem Francuzom czy Dunczykom.

Polska musialaby sie najpierw otrzasnac z amerykanizmu i przestac robic filmy o tym jak to zakomuny zle bylo, albo jak to pieknie za sanacji bylo.

Potrzeba opowiesci o prawdziwych ludziach, o prawdziwym zyciu i odnajdywania piekna w tym co w zyciu jest piekne.

A rewers to moim zdaniem calkowita klapa kinematografii. Nie obejrzalbym go drugi raz i ciesze sie, ze nie poszedlem na ten badziew do kina, bo chyba szarpalbym biletera o zwrot kasy za zmarnowane dwie godziny mojego zycia.

syn.szefa
4 144
syn.szefa 4 144
#2416.03.2010, 01:00

Problem kina polskiego zaczal sie mniej wiecej od zrobienia "Mlodych wilkow".
Uznano, ze Hollywood ma zlota recepte na sukces no i zaczela sie w Europie era produkcji gniotow nie do ogladania.
Poscigi samochodowe w centrum miasta, kazdy nosi giwere, a gole laski w klubach gogo i kokaina w piwnicy to chleb powszedni.
Zapomniano tylko o jednym szczegole - widz europejski to nie amerykanin o mocno zanizonym IQ, z wyszczerbiona wiedza ogolna i zerowymi potrzebami duchowymi.
Tutaj nie wystarczy napakowany koles z opaska na czole i trzema strzelbami na plecach, sepleniacy "Aj law dys kantry", aby film stal sie hitem.
Filmow o ludziach pajakach ganiajacych po wiezowcach, czy o innych netoperkach rowniez nie warto robic, bo przemawiaja tylko do imbecylow.

Na tle wiec tego calego gownianego badziewia jakie sie teraz produkuje, uznano ze Rewers ma szanse wyplynac na powierzchnie tego szamba. Niestety, to tylko nadzieja.

Jedyne jako takie filmy zdarza sie jeszcze wyprodukowac Skandynawom, czasem Francuzom czy Dunczykom.

Polska musialaby sie najpierw otrzasnac z amerykanizmu i przestac robic filmy o tym jak to zakomuny zle bylo, albo jak to pieknie za sanacji bylo.

Potrzeba opowiesci o prawdziwych ludziach, o prawdziwym zyciu i odnajdywania piekna w tym co w zyciu jest piekne.

A rewers to moim zdaniem calkowita klapa kinematografii. Nie obejrzalbym go drugi raz i ciesze sie, ze nie poszedlem na ten badziew do kina, bo chyba szarpalbym biletera o zwrot kasy za zmarnowane dwie godziny mojego zycia.

Alternatywa_PL
491
#2517.03.2010, 00:26

Nie pitol. Najlepsze filmy robi sie w Europie. I nie tylko czasem we Francji, ale przede wszystkim i bezdyskusyjnie we Francji. Chociaz w USA i reszcie swiata tez zdarzaja sie perelki. Problem polega jednak nie na tym ze nasze filmy sa kiepskie, tylko na tym ze nikt poza nami nie chce ich ogladac.
Katyn Wajdy byl dobrym filmem, ale nie mial szans na oskara i tyle. Amerykanie nagradzaja swoje filmy i oni decyduja. Co wcale nie oznacza ze maja racje. Gdyby Katyn np. byl o zagladzie zydowskich oficerów to wtedy TAK, oskar murowany.
Jak sam swinski zauwazyles:
"Potrzeba opowiesci o prawdziwych ludziach, o prawdziwym zyciu i odnajdywania piekna w tym co w zyciu jest piekne."
Faktycznie Rewers o tym wlasnie jest, tylko akurat tego nie zauwazyles.
Co wiecej nie przypomina nic z Amerykanizmu, którym jestesmy karmieni, i dlatego wielu ludzi wymieklo ogladajac go. Gdyby w Polsce puszczano wiecej filmów europejskich, których nie brakuje publicznosc bylaby bardziej wymagajaca i oswiecona.