Do góry

Piwo a racja stanu

Tradycyjne brytyjskie puby od wieków były przybytkami, w którym toczyło się życie publiczne lokalnych brytyjskich społeczności. Zdaje się jednak, że czas ten powoli zmierza ku końcowi. Jeśli więc mamy ochotę na kufelek świeżego ale, powinniśmy któryś z nich odwiedzić póki jeszcze czas.

Jeśli zapytamy Anglika o to, jak dotrzeć ze stacji Ealing Broadway do redakcji „Gońca Polskiego”, w odpowiedzi zapewne usłyszymy, że trzeba minąć „Chandler’s”, a kiedy dojdziemy do „The Town House”, powinniśmy skręcić w lewo. Jeśli jednak zobaczymy „The Lodge Tavern”, znaczy, że doszliśmy za daleko. Warunkiem koniecznym jest oczywiście założenie, że spotkany Anglik wie gdzie znajduje się redakcja „Gońca”.

Pub to instytucja szczególna. Zdaniem kierownika działu badań i informacji organizacji Campaign for Real Ale (CAMRA) Iaina R. Loe dzieje się tak nie tylko dlatego, że znajdujące się niemal na każdej brytyjskiej ulicy tradycyjne knajpy ułatwiają nawigację. Pub to przecież skrót od wyrażenia „public house”, czyli po polsku „dom publiczny”. Oczywiście nie chodzi o tu o przybytek, który tym mianem zwykło się określać w Polsce.

Prawnik? Zapytaj w pubie

– Pub to pod wieloma względami centralny punkt, który skupia lokalną społeczność na wsi i w mieście – mówi „Gońcowi” Loe. – To miejsce, w którym ludzie w każdym wieku i pochodzący z różnych klas społecznych spotykają się jak równi z równymi – tłumaczy dodając, że w pubie przy kuflu piwa można nie tylko wysłuchać lokalnych plotek, ale też załatwić przy okazji kilka spraw. – Jeśli potrzebujesz hydraulika, elektryka czy nawet prawnika, to możesz ich znaleźć właśnie w pubie.

Zdaniem angielskiego działacza właśnie dlatego miejsca te najlepiej nadają się do prowadzenia polityki na tym najniższym lokalnym szczeblu. – To jest miejsce spotkań, w którym można omówić wiele spraw. Wiele społecznych czy politycznych kampanii rozpoczęło się właśnie od spotkania w pubie – tłumaczy dodając, że wielu brytyjskich pisarzy regularnie przesiadywało i przesiaduje w pubach czerpiąc z tego inspiracje do swojej twórczości. Tutaj też swoje kariery rozpoczynało wielu znanych dzisiaj muzyków. Nie można oczywiście przecenić tego, że to właśnie w pubie można się napić oryginalnego ale, czyli tradycyjnej brytyjskiej odmiany złocistego napoju.

– Mało kto wie, ale w Wielkiej Brytanii wciąż działa prawie 800 małych browarów i najlepszym sposobem, żeby móc delektować się ich wyrobami, jest odwiedzenie pubu, który z jednym z nich współpracuje i którego pracownicy wiedzą, jak podawać tę konkretną markę piwa – tłumaczy Loe.

Klejnot pośród pubów

Żeby się dowiedzieć, jak prowadzić dobry pub, najlepiej zapytać o to najlepszych. Do tej kategorii na pewno zalicza się Bridget Walsh. Prowadzony przez nią od 17 lat lokal o dźwięcznej nazwie „The Harp” (harfa) uznany został w tym roku przez działaczy CAMRA za najlepszy pub w Wielkiej Brytanii. Co ciekawe, lokal znajduje się o rzut beretem od zapchanego przez turystów Covent Garden, a jednak nagrodzony został za swoją kameralność i prawdziwe lokalny charakter. Jak powiedziała nam jego właścicielka, ok. 90 proc. jej klientów to stali bywalcy, głównie muzycy i aktorzy z licznie działających w okolicy teatrów.

Przyjezdnych zwodzić może zewnętrzny wygląd mijanego przez nich lokalu. Niepozorna, w porównaniu z innymi okolicznymi piwiarniami, raczej mała knajpka, określona została jednak przez jurorów z CAMRA jako „prawdziwy klejnot”. Jak się okazuje, recepta na prowadzenie najlepszego w Zjednoczonym Królestwie pubu jest niezwykle prosta. – Trzeba sprzedawać dobre piwo i zatrudniać dobrych barmanów – powiedziała nam Bridget Walsh.

Jak jednak z wszystkimi prostymi recepturami zazwyczaj bywa, najważniejszym czynnikiem jest osoba, która je stosuje. Bridget pochodzi z rodziny, która w Irlandii puby prowadziła od pokoleń. Do Londynu przyjechała w latach 60. w poszukiwaniu pracy i trochę też za przygodą. Na miejscu wzięła się do tego, na czym znała się najlepiej. Kiedy przejęła „The Harp”, postanowiła nie zmieniać niczego w wystroju wnętrza. Zdecydowała również, że nie wstawi do środka telewizora. – To ma być miejsce nadające się do prowadzenia rozmowy – tłumaczy.

Największa rewolucja dokonała się jednak w menu. – Kiedy przejmowałam ten pub, na barze były tylko dwa dystrybutory z oryginalnym ale. Teraz mamy ich osiem – wspomina. Prawdziwe angielskie piwo do „The Harp” dostarczają dwa browary – Dark Star z Sussex i Sambrook z Battersea. Z obydwoma właścicielka lokalu blisko współpracuje, a jej pracownicy zostali przeszkoleni w sposobach przechowywania beczek w warunkach, w których piwo możliwie najdłużej zachowa swoje niepowtarzalne walory smakowe.

I tylko pubów żal

Zdaniem Iaina Loe bardzo możliwe, że za pewien czas, jeśli będziemy chcieli wychylić kufel świeżego ale, będzie się trzeba trochę nachodzić. – Obecnie w Wielkiej Brytanii wciąż działa ponad 54 tysiące pubów. Niestety, co tydzień zamyka się około 19 z nich. W większości są one wyburzane lub w najlepszym wypadku przerabiane na biura – mówi.
Ta smutna prawda nie uniknęła również uwadze Bridget Walsh. – Na to, że ludzie przestają chodzić do pubów, duży wpływ ma wprowadzony jakiś czas temu zakaz palenia. Dodatkowo ceny rosną, a ludzie tracą pracę – tłumaczy.
Na ten niepokojący proces działacze CAMRA próbowali zwrócić uwagę brytyjskich władz już dwa lata temu.

Ich zdaniem sprawa nie byłaby tak niepokojąca, gdyby w miejsce zamykanych lokali pojawiały się nowe. Tak się jednak nie dzieje. W latach 2005-2009 z brytyjskich ulic zniknęło w sumie 4271 pubów. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to za kilka dekad zapytawszy się o drogę do redakcji „Gońca” usłyszymy, że powinniśmy minąć zamkniętego już od dawna „Chandler’s”, a kiedy dojdziemy do nieczynnego „The Town House”, powinniśmy skręcić w lewo. Jeśli z kolei zobaczymy miejsce, w którym działał kiedyś „The Lodge Tavern”, znaczy, że doszliśmy za daleko. Szczególnie, że dwa pierwsze z nich zakończyły już swoją działalność.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 2

ejoj90
2 403
ejoj90 2 403
#127.02.2011, 14:55

Piwo mmm
Obiecuje, ze bede chodzic do pubow nadal!
Tu gdzie jestem sa bardzo swojskie puby, fajna atmosfera...wszyscy sie znaja:O
Milo.

janko1
3
janko1 3
#227.02.2011, 22:54

nie ma to jak dobry pub z irlandzkimi pijackimi piosenkami