Mnie osobiscie przyznam zdumialo, jak Electoral Officer zapukal do moich drzwi ladnych ladnych pare lat temu w trakcie jakiegos rutynowego spisu a po sprawdzeniu paszportu oznajmil mi, ze jestem uprawniony do glosowania w tym referendum...W jakims stopniu, jak mi sie wydaje, przyklepal te sytuacje szkocki parlament i rzad UK, mam racje??
Ponadto mysle, ze kluczem tu jest slowo "wybory regionalne"...HMG i porzadek konstytucyjny w UK traktuje Szkocje (niewatpliwie przeciez kraj) jakby to byl region w Anglii na przyklad Midlands...??? Inaczej tego nie umiem sobie wytlumaczyc...
artykuł powołuje się na zródla z UK (szkockie i angielskie)... ale tu masz zródelko angielskojezyczne:
http://www.scotsman.com/scottish-in...
zaglosuj na YES, a potem uzyjemy cie jako pionka w naszych gierkach politycznych... gratuluje ogólnej orientacji ;)
Nikt nie poruszył jeszcze jednej ciekawej kwestii. Ile urzędów od spraw wszelakich zjanduje się na południu? Przecież nawet głupia rejestracja samochodu odbywa się w Swansea. To trzeba pobudować od podstaw. Pomijając już koszty i czas takiej zabawy, jest jeszcze jedna kwestia którą Polacy akurat chyba powinni doskonale pamiętać.
Przy okazji takich transformacji powstaje kilka tysięcy miejsc w zarządach, ministerstwach, komisjach itp itd. Co się wtedy dzieje? Wszyscy krewni i znajomi królika znajdują w nich ciepłe posadki, i to z pewnością nie ze względu na ich wybitne kwalifikacje w zarządzaniu nowym krajem. Raczej wręcz przeciwnie, kręcą prywatne lody i robią przy tym niezły burdel gospodarczy na długie dziesięciolecia. Właśnie dzięki temu jesteście teraz w UK, a nie w Polsce.
Przemyślcie to krzykacze niepodegłościowi.
Kajmanski - charakterystka statystycznego separatysty - osobnik nie potrafiący nawet pisać poprawnie we własnym języku, ale za to ekspert od ekonomii i polityki międzynarodowej. Smutny, samotny, bez znajomych, więc zrobi wszystko żeby przypodobać się swoim nowym "braciom szkotom" obwieszając Passata pod blokiem chorągiewkami, to może nie porysują.
Znalazła się niestety wśród Polaków mieszkających w Szkocji grupa nieodpowiedzialnych "aktywistów", którzy tu na emito, jak i na FB, próbują namawiać Polaków do opowiedzenia się w referendum niepodległościowym po którejś ze stron. Jedyne co możemy na tym skorzystać, niezależnie od tego po której stronie się opowiemy, to liczne grono wrogów wśród tubylców; Szkoci sami są w tej sprawie mocno podzieleni.
Przyjechałem tutaj 6 lat temu, żeby spokojnie żyć i pracować, a nie mieszać się do polityki i/lub decydować o przyszłości Szkotów, którzy mieszkają tu od pokoleń. "Aktywiści" dają się rozgrywać lokalnym politykom, którzy będą nas (i innych imigrantów) próbować wykorzystać jako 'mięso wyborcze'. Jestem absolutnie przekonany, że "aktywiści" robią polskiej społeczności w Szkocji tzw. "niedźwiedzią przysługę"... chciałbym wierzyć, że nieświadomie, ale wiele wskazuje na to, że sami chcą coś na tym ugrać.
Moja propozycja: nie bierzmy udziału w referendum, dajmy Szkotom zdecydować w tej bardzo ważnej dla nich sprawie.
P.S. Ja tu zostaję bez względu na to, która opcja zwycięży... chyba, że zajdą jakieś nowe okoliczności.