„Małżeństwo – główną przyczyną wszystkich rozwodów” – żart królujący na wieczorach panieńskich i kawalerskich, a czasem nawet użyty jako humorystyczne życzenia ślubne. Fakt, jest wyolbrzymiony i ironiczny, ale jak każde przysłowie czy aforyzm ma w sobie ziarno prawdy. Nie chodzi oczywiście o to, żeby nie zawierać związku małżeńskiego, aby przypadkiem nie zakończył się rozwodem. Ale warto się nad tym zastanowić. Bo przecież małżeństwo to z założenia decyzja na całe życie...
Emigracja a rozwody
Różnica charakterów, wygasłe uczucia, zdrada – między innymi takie są przyczyny rozpadów związków. Kryzys małżeński może dopaść nas wszędzie, bez względu gdzie mieszkamy. Problemy polskich par zamieszkujących Wyspy Brytyjskie generalnie nie różnią się od tych z jakimi borykają się małżeństwa pozostałe w kraju. Główną przyczyną rozpadu związku jest najczęściej brak porozumienia między partnerami – mówi psycholog Agnieszka Danielak z Polish Psychologists Association, zajmująca się terapią par i dzieci. Oczywiście, emigracja może mieć wpływ na kryzys w małżeństwie, szczególnie, kiedy tylko jedna z osób wyjeżdża, a druga pozostaje w Polsce – zauważa terapeutka. – Życie na odległość to próba relacji między małżonkami. Potrzeba ich wspólnego wysiłku, aby odbudować to, co zniszczyła rozłąka.
Ryzyko kłopotów małżeńskich jest również wtedy, gdy partnerzy wyjeżdżają razem. Wybierając się na Wyspy zapewne mieli jakieś wyobrażenie o ich pobycie tutaj. Kiedy jednak tutejsze realia okazują się być niezgodne z ich oczekiwaniami, mogą pojawić się komplikacje – ostrzega pani psycholog. – To jak dana para sobie z nimi poradzi zależy, między innymi od tego, jak wcześniej, radziła sobie z różnego rodzaju problemami, czy partnerzy mogą na sobie polegać, liczyć na siebie nawzajem w stresujących sytuacjach. Niektóre małżeństwa szybko orientują się, że ich związek wisi na włosku i wybierają się na terapię, aby uratować wspólnie przeżyte lata. W innych przypadkach, kiedy nie widzą już nadziei na poprawę relacji, decydują się na rozwiązanie małżeństwa.
Na miejscu czy na odległość?
Jeśli decyzja o rozwodzie już zapadła i jest nieodwołalna należy zająć się formalnościami. Polskie pary mieszkające na Wyspach Brytyjskich mogą rozwieść się zarówno tu jak i w Polsce. Według polskiego kodeksu postępowania cywilnego, polskie sądy mogą rozpatrywać sprawy rozwodowe małżeństw, z których choćby jeden z małżonków zamieszkuje Polskę lub posiada polskie obywatelstwo. Tak więc nawet w sytuacji, gdy oboje polskich małżonków przebywa w Wielkiej Brytanii, ich sprawa rozwodowa może zostać przeprowadzona w Polsce. Pozew w dwóch egzemplarzach można osobiście złożyć w polskim sądzie okręgowym, odpowiednim do miejsca zamieszkania. Do tego należy dołączyć oryginał skróconego odpisu aktu małżeństwa czy akty urodzenia dzieci. Formalności można też załatwić na odległość, korzystając z pomocy pełnomocnika w kraju. W dzisiejszych czasach kancelarie prawne coraz częściej prowadzą praktykę przez telefon czy on line. To jak będzie wyglądał przebieg sprawy, jak długo będzie trwała i czy konieczne będzie stawienie się w sądzie, zależy oczywiście od kilku czynników. Inaczej będzie toczyła się sprawa rozwodowa za porozumieniem stron, a inaczej z orzeczeniem o winie, bardziej skomplikowana będzie też sytuacja, kiedy rodzice będą walczyć o dzieci.
Zgodnie z angielskim prawem, sprawę rozwodową możemy przeprowadzić w sądzie w Wielkiej Brytanii, jeśli choć jedno z małżonków mieszka na stałe na Wyspach lub przebywa tu co najmniej rok przed złożeniem pozwu rozwodowego. Staż małżeństwa starającego się o rozwód na terenie Wielkiej Brytanii też musi wynosić co najmniej rok. Załatwienie rozwodu w Anglii może nam się wydawać nieco bardziej skomplikowane, szczególnie jeśli obawiamy się bariery językowej. Warto wiedzieć, że na Wyspach funkcjonuje wiele polskich kancelarii prawnych, które zajmą się za nas wypełnianiem i składaniem formularzy.
Jeśli problemem wcale nie jest język, a jedynie fakt, że „nie mamy do tego głowy”, możemy zwrócić się do takich organizacji jak np. Legal Services Commission, które nieodpłatnie udzielają pomocy w jakiejkolwiek sprawie prawnej. To, co będzie nam na pewno potrzebne to, podobnie jak w Polsce, akty małżeństwa i urodzenia dzieci, które powinny być przetłumaczone przez tłumacza przysięgłego. Dokumenty te wraz z wnioskiem o rozwód (D8 petition) w trzech egzemplarzach oraz dowodem, że nastąpił całkowity rozpad pożycia, należy złożyć w wydziale rodzinnym (Family Division) w County Court, właściwym dla miejsca zamieszkania. Długość postępowania podobnie jak w polskich sądach, zależy od okoliczności, jakie wyjdą w trakcie sprawy.
Mamusiu czy to moja wina?
Rozwód bywa bardzo bolesny. Cierpią nie tylko rozchodzący się małżonkowie, ale też, jeśli nie przede wszystkim, ich dzieci. Zadaniem rodziców jest uchronienie dziecka przez przykrościami związanymi z rozwodem. Nasze pociechy dostrzegają więcej niż nam –dorosłym – się wydaje, widzą jaka atmosfera panuje w domu, słyszą jak rodzice się kłócą. W takich sytuacjach, jak mówi Agnieszka Danielak, zdarza się, że dzieci próbują ingerować, naprawiać relacje rodziców, prosić by przestali się kłócić, by się przytulili na zgodę. Szczególnie, jeśli dziecko słyszy jak rodzice kłócą się o nie, może podświadomie brać współodpowiedzialność za nieporozumienia.
Bardzo ważne jest, aby zacząć rozmowę z dzieckiem, dopiero wtedy, gdy decyzja o rozstaniu już zapadła. Niedopuszczalne jest traktowanie dziecka jak karty przetargowej – upomina terapeutka – bo to z góry skazuje je na brak pozytywnych relacji z jedną ze stron. Jeśli rodzice w trakcie rozstania lub już po, walczą między sobą o dziecko, będzie ono zagubione. Nie będzie wiedziało kogo uszczęśliwić, będzie bało się, że sprawiając przyjemność jednemu rodzicowi, sprawi przykrość drugiemu. Nie będzie pewne, po której stronie stanąć. A chodzi o to – podkreśla psycholog – żeby dziecko nie musiało opowiadać się po żadnej ze stron, bo najpierw odgrodzi się od jednego rodzica, potem od drugiego aż w końcu wycofa się i zamknie. Należy pamiętać, że dla dziecka to ogromne przeżycie i trudna zmiana. Jeśli reaguje płaczem lub złością, to dobrze - zauważa Danielak - to znak, że czuje się na tyle bezpieczne, by wyrażać swoje prawdziwe uczucia.
Najważniejsze to wytłumaczyć dziecku, że nadal jest kochane zarówno przez mamę jak i przez tatę. Trzeba je przekonać, że chociaż ich życie rodzinne wygląda teraz inaczej i nie mieszkają już w jednym domu, ich uczucia do niego nie uległy zmianie i że dla obojga rodziców jest najważniejszą osobą na świecie. Takie zapewnienia i rozmowa powinny uchronić dziecko przed poczuciem winy.
Rozwód nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń w życiu, dlatego zanim zdecydujemy się na ten krok musimy odpowiedzieć sobie na pytanie czy na pewno jest to jedyne rozwiązanie naszych problemów. Warto przypomnieć sobie tekst naszej przysięgi małżeńskiej, bez względu czy był to ślub cywilny czy kościelny. Trzeba zastanowić się czy rozwód nie jest pójściem na łatwiznę? W końcu to nic trudnego obrócić się na pięcie, kiedy pojawiają się kłopoty. A gdyby tak spróbować stawić im czoła....
Komentarze 33
A JA UWAZAM,ZE KOBIETY,KTORE PRZYJECHALY DO UK ZE SWOIMI MEZAMI,CZESTO DOPIERO TUTAJ NABIERAJA ODWAGI I PEWNOSCI SIEBIE...CZESTE PRZYPADKI,DOTYCZA KOBIET,KTORE BYLY PRZEZ LATA DRECZONE I TRAKTOWANE JAK SZM..Y,PAROBKI,SIEDZACE W DOMU I RODZACE DZIECI BO MAZ TAKI MIAL KAPRYS,CZEKAJACE Z OBIADEM AZ MAZ WROCI(CZESTO PIJANY)DO DOMU,BITE,NIEMAJACE NIC DO POWIEDZENIA;W KONCU DOSTRZEGAJA,ZE SA WARTOSCIOWE,MOGA ZAROBIC I UTRZYMAC SIEBIE I DZIECI.DAJA KOLEJNE SZANSY ,AZ W KONCU MAJA DOSC I ODCHODZA.CO MALZENSTWO TO INNA HISTORIA,ALE JESLI KOBIETA(CZY MEZCZYZNA)CZUJE,ZE MILOSCI JUZ NIE MA I ZACZYNA SIE CZUC NIECHEC DO DRUGIEJ OSOBY NALEZY ODEJSC.MOZNA DAC SOBIE SZANSE,JEDNA...DRUGA,ALE W KONCU I TAK DOCHODZI SIE JUZ PO WSZYSTKIM DO WNIOSKU,ZE I TAK TO ZA DLUGO TRWALO,STRATA CZASU.PRZESZLAM TO I WIEM,ZE POWINNAM TO ZROBIC DUZO WCZESNIEJ,POMIMO,ZE MAMY DZIECI...
A mowila Ci mama,wez Zbyszka to Ty nie sluchalas,bo Marian ladniejszi i traktor ma nowy.No to teraz masz...
#2 | Dziś - 12:21
Takich "szczesliwych" kobiet to jest na peczki, tylko problem ze ich poczucie szczescia jest zdobywane kosztem wszystkich i wszystkiego.
Ray Nonexistent
#3 | Dziś - 12:42
#2 | Dziś - 12:21
Takich "szczesliwych" kobiet to jest na peczki, tylko problem ze ich poczucie szczescia jest zdobywane kosztem wszystkich i wszystkiego.
Zgadzam sie z toba w 100% "prince charming "sie pojawia na choryzacie i reszta nie ma znaczenia dzieci sie przyzwyczaja rodzin tez a maz niech spier...
Tylko ciekawa jestem co bedzeie jak ta bajka sie skonczy.
Pierwsze zdanie jest dobre.
A ma sie tak do rzeczy jak to, ze przyczyna wszystkich wojen sa kobiety.
Bo to one przewaznie rodza zolniezy. (cytat "z zeszytow szkolnych")