Do góry

Wyjeżdżasz? Zabierz ze sobą dziecko

"Od trzech lat jestem samotną mamą. Za dwa tygodnie wyjeżdżam do Londynu. Mam tam już "nagraną" pracę. Synka na miesiąc zostawię z dziadkami" – pisze Katarzyna na forum internetowym dla emigrujących rodziców.

Przed okrutnym wyborem szansy na lepsze jutro dla rodziny i rozłąki z dziećmi staje co roku tysiące Polaków. Badanie wykonane na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej wykazało, że za granicę w poszukiwaniu pracy wyjechali rodzice aż 40% uczniów w województwie zachodniopomorskim i 35% w świętokrzyskim. W kujawsko-pomorskim takich rodzin jest około 5 tys., a w Małopolsce prawie 4,5 tys.

Ankieterzy Fundacji Prawo Europejskie dotarli w ubiegłym roku do ponad 110 tys. dzieci, których przynajmniej jeden z rodziców przebywa za granicą. Najwięcej eurosierot, objętych statystykami, pochodzi z biednych środowisk. Prawie połowa przebywa pod opieką dziadków. Wiele trafia również do domów dziecka i rodzin zastępczych. W 2007 roku znalazło się w nich 1299 eurosierot, jak wykazało badanie zrealizowane na zlecenie Rzecznika Praw Dziecka.

"Emigrujący rodzice muszą wiedzieć, że pozostawione w kraju dziecko, choćby pod opieką najbardziej troskliwych dziadków, nie wyniesie z rozłąki żadnej korzyści. Natomiast wspólny wyjazd całej rodziny może okazać się wspaniałą szansą na pogłębienie więzi z dziećmi" – mówi Anna Osińska, psycholog z ośrodka MABOR. Psycholodzy mówią jednym głosem – nie ma takiej sytuacji, w której pozostawienie dziecka w kraju okaże się dla niego lepsze niż wyjazd razem z rodzicami.

"Każdy przypadek długotrwałego rozłączenia rodziny jest dla dziecka niekorzystny, nawet gdy wyjeżdża tylko jedno z rodziców" – potwierdza dr Mirosława Huflejt-Łukasik, psycholog i psychoterapeuta z Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Jej zdaniem wielu emigrujących rodziców myśli, że zabranie ze sobą dziecka podwoi ich i tak już ogromny stres związany z wyjazdem. "Nic bardziej błędnego. Owszem, płaczące po męczącej podróży dziecko może na chwilę zwiększyć stres rodzica, ale w rzeczywistości jest dla niego ogromnym wsparciem. Daje mu poczucie, że nie jest sam, motywację do działania i uwalnia od poczucia winy, że zostawił dziecko w kraju" – uważa dr Huflejt-Łukasik.

Dobre intencje, trudna rzeczywistość

Mimo to, rok rocznie przybywa rodziców, którzy decydują się na rozłąkę z potomkami. Nie znaczy to wcale, że nie kochają swoich dzieci. Wręcz przeciwnie. "Ciężko mi będzie bez Tomaszka, ale tłumaczę sobie, że to dla lepszego jutra. Chcę oczywiście, żeby jak najszybciej do mnie dołączył" – pisze na forum internetowym Katarzyna. Takie same dylematy i intencje mają też inni rodzice.

To emigracyjna rzeczywistość zmienia ich plany. Na obcej ziemi od razu rzucają się w wir pracy. Przyjechali po lepszą przyszłość dla swojej rodziny, więc pracują po dziesięć godzin na dobę. Do domu wysyłają pierwsze symptomy lepszego życia – prezenty. Nie starcza im czasu na przygotowanie gruntu pod przyjazd dziecka. Nachodzą ich też wątpliwości, czy dadzą radę zaopiekować się nim, skoro większość doby spędzają w pracy. W rezultacie decyzję o sprowadzenie pociechy odsuwają w przyszłość. Do dzieci dzwonią jednak codziennie. Oczekują od nich zrozumienia i cierpliwości. Tęsknią jak diabli, jednak potrafią sobie z tym uczuciem radzić.

Szkopuł polega na tym, że dzieci nie potrafią, a czas wlecze im się nieubłaganie od telefonu do telefonu zza zagranicy. Dobre życie i zarazem szczyt szczęścia to dla nich mama i tata na co dzień. Prezenty upychają w kącie. Tego z kolei nie rozumieją rodzice. – Jeżeli już musimy wyjechać samodzielnie, żeby przygotować grunt pod życie rodzinne na obczyźnie – zróbmy to w dwa tygodnie! Nie warto jest ryzykować dłuższego rozstania z dzieckiem. Nawet przy dużym wsparciu ze strony drugiego rodzica i dziadków więź między dzieckiem, a wyjeżdżającym będzie trudna do odbudowania – mówi dr Huflejt-Łukasik.

Mity o emigrujących dzieciach

Fora internetowe poświęcone rodzinom na emigracji pękają w szwach od dyskusji i opowieści z życia wziętych. Trudno się temu dziwić. To, jak dotąd, jedyne miejsce, gdzie rodzice bezpiecznie mogą wyrzucić z siebie emocje, których nie rozumieją. Pomimo szokująco dużej liczby eurosierot w Polsce, nie ma żadnej poradni dla rodziców stojących przed trudną decyzją – zabrać dziecko ze sobą czy je zostawić? Pozostawieni samym sobie szukają pomocy w Internecie.

Napotkane tam obawy rodziców wybierających się na emigrację samotnie, składają się na dwie, czarne wizje przyszłości dziecka na emigracji. Lęk przed ich ziszczeniem się wpływa na decyzję pozostawienia dzieci w kraju.

Według pierwszej, w obcym kraju dziecko będzie czuło się samotne i wyobcowane, ponieważ nie zna języka, nie ma kolegów. Będzie też postrzegane jako gorsze przez zagranicznych rówieśników, co obniży jego poczucie własnej wartości. Ze względu na braki językowe i nieprzyjazne mu otoczenie rówieśników straci motywację do nauki, popadnie w wielką frustrację i w rezultacie wpadnie w nałogi. Jako emigrant będzie miało też mniejszą szansę na karierę zawodową na obczyźnie.

Druga wizja oparta jest na przeświadczeniu, że dziecko wtopi się w środowisko dość bezboleśnie, ale kosztem zmiany stosunku do własnych rodziców. Będzie się wstydziło przed kolegami w szkole ich braku znajomości języka lub polskiego akcentu oraz pracy, którą wykonują. Będzie dążyło do upodobnienia się do swoich zagranicznych kolegów za wszelką cenę. W rezultacie odetnie się od swoich korzeni i nie będzie chciało wrócić do kraju.

"To nie tyle są lęki o dzieci, co po prostu lęki troskliwych rodziców, lęki o siebie, o rodzinę, o to jak sprostam temu trudnemu wyzwaniu, jakim jest wyjazd. Kiedy rodzic mówi, że boi się, że dziecko nie przeżyje przeprowadzki, to tak naprawdę boi się, iż to dla niego będzie ona zbyt trudna. A skoro sam nie czuje się na siłach wyemigrować, to słusznie obawia się o dziecko. Kiedy mówi, że boi się stracić szacunek dziecka, ponieważ na emigracji będzie wykonywać pracę fizyczną, to znaczy, że boi się, iż sam siebie nie będzie cenił" – mówi Anna Osińska.

Jak twierdzi, jeżeli rodzice mają tak wiele obaw co do siebie, to może się zdarzyć, że faktycznie dziecko stanie się ich ucieleśnieniem. "Dlatego do wyjazdu trzeba koniecznie dobrze przygotować przede wszystkim siebie, wówczas przygotowanie do wyjazdu dziecka będzie znacznie łatwiejsze. Dzieci chcą widzieć szczęśliwych, entuzjastycznych rodziców, tak jak rodzice chcą widzieć swoje dzieci szczęśliwymi. To jak dziecko będzie czuć się w nowym miejscu i jak postrzegać rzeczywistość zależy głównie od tego, jak będą czuli się tam jego rodzice" – mówi Osińska.

Nie warto ryzykować

Piotrek na osiemnaste urodziny dostał od swoich rodziców mieszkanie. Od dwóch lat przyjeżdżają do niego coraz rzadziej, właściwie tylko na święta Bożego Narodzenia. Za granicą pracują już kilka lat. Dzięki Internetowi ich kontakt jest systematyczny. Rodzice nie wiedzą o swoim synu kilku ważnych rzeczy. Na przykład tego, że próbuje leczyć się z uzależnienia od narkotyków. I że nie chce mieć nigdy dzieci. Piotrek mówi, że "obecność" rodziców zaczęła go krępować, ponieważ zarówno oni jak i on są teraz zupełnie innymi ludźmi. Mówi też, że zawdzięcza im mobilizację do bycia samodzielnym. Co się kryje za tymi stwierdzeniami?

"Bez względu na wiek, dzieci zawsze obwiniają się za wybory rodziców. Zawsze też bronią ich, stwarzając iluzoryczny obraz dobrego rodzica. Natomiast kiedy rodzic wyjeżdża w fazie dojrzewania dziecka, odczuwa ono mniejsze prawo do buntu, szczególnie wobec rodziców. Poczucie winy z powodu ich wyjazdu oraz wdzięczność za stworzenie mu możliwości samodzielnego funkcjonowania sprawiają, że nastolatek nie wie, jak się zachować. Buntuje się więc po cichu, np. nawiązując relacje z narkotykami" – mówi Magdalena Mastalerz, psychoterapeutka.

Jej zdaniem, przy zachowaniu kontaktu internetowego lub telefonicznego z rodzicami, dziecko ma duży problem z ustaleniem, kim jest dla niego osoba po drugiej stronie kabla. Teoretycznie codziennie z nią rozmawia, a jednak jej nie ma. Nie jest to luźny znajomy, ale nie jest też ktoś bliski, do kogo ma zaufanie.

Psychologowie alarmują: opuszczone dziecko narażone jest na poważne problemy emocjonalne, będzie żyło w poczuciu winy i przekonaniu, że jest niepotrzebne i bezwartościowe. Pozostawione przez emigrujących rodziców dzieci mogą stać się znerwicowane i zalęknione z powodu przeciążenia stresem i nadmiarem odpowiedzialności. Z wesołych stają się smutne, szybko poważnieją, popadają w nałogi, depresję i podejmują próby samobójcze.

Jak wynika z obserwacji polskich nauczycieli, eurosieroty w wieku szkolnym opuszczają się w nauce i zaczynają sprawiać problemy wychowawcze. Krzywda, jakiej dziecko doznaje, trafiając do placówki wychowawczej jest największa – odbije się mocno na całym jego życiu. W przypadku najmłodszych może się skończyć nawet ciężkimi chorobami psychicznymi.

Paradoksalnie więc, lęki rodziców dotyczące problemów dzieci na emigracji stają się rzeczywistością tylko w przypadku, gdy zdecydują się pozostawić swoje pociechy w kraju. Nie ma wątpliwości co do tego, że rozłąka pociąga za sobą jedynie negatywne dla całej rodziny konsekwencje, a ich największą ofiarą są niewinni. Dzieci.

Fakty o dzieciach

  • Dziecku zawsze będzie lepiej przy rodzicach na emigracji, choćby w trudnych początkowo warunkach, niż bez nich w kraju, nawet pod opieką najlepszych dziadków na świecie.
  • Im mniejsze dziecko tym szybciej i łatwiej adaptuje się do nowej kultury.
  • Dzieci w okresie dojrzewania są bardzo wrażliwe. Lepiej nie stwarzać im dodatkowego stresu w postaci zmiany kraju do życia. Nie znaczy to jednak, że dziecko należy wówczas opuścić. Rodzice są mu wtedy szczególnie potrzebni.
  • Dziecko szybko uczy się języków obcych. W sprzyjających warunkach (szkoła językowa oraz intensywny kontakt z językiem w innych sytuacjach) przyswaja język w pół roku.
  • To jak dziecko będzie czuć się w nowym miejscu i jak postrzega rzeczywistość zależy od tego, jak wytłumaczą mu ją rodzice.
  • Dzieci są bardzo elastyczne, chyba że znajdują się w okresie dojrzewania. Jeśli więc rodzice zdecydują o powrocie do kraju, dzieci widząc ich radość z tego powodu – podzielą ten entuzjazm. Jednak trzeba je do powrotu przygotować – nawiązać kontakt z kolegami ze szkoły, przyjaciółmi, rodziną.
  • Nawet tylko paromiesięczny pobyt za granicą, może stać się dla dziecka bardzo pozytywnym bagażem na całe życie. Wzmocni je od wewnątrz, otworzy na świat oraz wyposaży w znajomość języka, wspólną przygodę z rodzicami, poczucie wyjątkowego dzieciństwa.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 37

abovo59
202
abovo59 202
#125.01.2010, 11:55

W Zjednoczonym Królestwie dziecko ( pomimo wszystkich idiotycznych lub przestarzałych przepisów prawnych ) jest największym skarbem dla państwa.
W Polsce dziecko jest ( nie bardzo wiem kim, czym dla naszych władz, parlamentu, służby zdrowia.... ), bez szans na normalne dzieciństwo, bez szans na dobry start w dorosłe życie.
Zabierz swoje dziecko ze sobą. Może będzie ciężko na początku, ale tu będzie Mu o wiele lepiej niż tam !!!!!

Profil nieaktywny
Beton_Gawel
#225.01.2010, 11:57

a potem mamusie pruja sie.
a o dzieciach w pl zapomniaja.

taffi17
196
taffi17 196
#325.01.2010, 12:56

betonowy - zdarzaja sie takie przypadki, prawdaz... :/

mrs_brightside
1 430
#425.01.2010, 13:29

kurde, ten tytuł brzmi jak 'wyjezdzasz? nie zapomnij kaloszy'

iwo
7 761
iwo 7 761
#525.01.2010, 13:32

ta.. jeszcze niedawno bylo glosno o rodzinie ktora wyjechala do londynu (on chyba piekarz) i wyladowali na ulicy..

mysle ze kilka miesiecy rozlaki dziecku nic nie zrobi..

kama79_79
Glasgow
22 709
#625.01.2010, 13:37

Pewnie, ze nie Iwo...W Pl matki zapieprzaja, po 14scie godzin na dobe, wiec, jak wyglada te ich wychowanie, kontakt z dziecmi?Lepsza rozlaka, fizyczna( w dobie internetu, telefonii komorkowej mozna zupe z dzieckiem jesc, odrabiac lekcje) na kilka miesiecy, niz dworzec, czy come back na koszt konsulatu, czy ambasady.

iwand
1 942
iwand 1 942
#725.01.2010, 13:52

To prawda ze lepsza rozlaka niz dworzec. Ale nie zgadzam sie ze kilka miesiecy nic dziecku nie zrobi. I uwazam ze lepiej dziecku w malej klitce byleby z mama niz w palacu bez niej. Obecnosc dziecka motywuje do pracy, do wiekszych staran, zawsze mozna przeciez isc do przodu, choc nie kazdy wie jak niestety. Jezeli dla kogos wieksza wartoscia jest cotygodniowy wypad do baru lub imprezy w chwilach wolnych niz siedzenie z wlasnym dzieckiem, to lepiej niech go lepiej nie przywozi, tego dziecka...

Noey
801
Noey 801
#825.01.2010, 14:24

te dzieciaki to baba zegarowa.
najgorsze ze nikt nie ma pomyslu co zrobic aby nie wyrosly nam tysiace kalek emocjonalnych zyjacych moze i nie glodno ale z odzuceniem i z calym zespolem pozucenia.
bo bedzie kupe kasy wybulic na wiezienia dla tych dzieciakow.

zartowalem
24 299 48
zartowalem 24 299 48
#925.01.2010, 15:51

max jeden miesiac i juz dziecko mozna "zciagac" za soba. Jechac od razu w ciemno z dzieckiem - to glupota, ale zostawianie w PL dluzej niz jeden miesiac dziecka bez rodzicow powinno byc karane.

squit
3 108
squit 3 108
#1025.01.2010, 17:41

dokładnie ...wyrwałeś mi to z ust...
zostawianie dzieci z powodu emigracji powinno być karalne , monitorowane a rodzice ścigani jeżeli pozwolą sobie na wyjazd dłuższy niż 3mce na rok.

squit
3 108
squit 3 108
#1125.01.2010, 17:44

...lub miesiąc w wypadku stałego pobytu.

Profil nieaktywny
Panna_Cien
#1225.01.2010, 17:56

Wydaje mi sie ze zabieranie dziecka ze soba kiedy jedzie sie na 6-7 miesiecy nie jest do konca dobrym pomyslem. Dzieciak musi zmienic szkole , znajomych , otoczenie . Kiedy juz sie przyzwyczai do nowych warunkow przychodzi czas na powrot i z nowu to samo. Gdyby warunki w Polsce byly inne niektorzy rodzice nie musieliby stawac przed tak trudnym wyborem jak wyjazd w celu dorobienia a zostawianie dzieci pod opieka dziadkow. Oczywiscie tok mojego myslenia nie dotyczy tych ktorzy pozostawiaja dzieci w Polsce i juz po nie (do nich) nie wracaja.

kama79_79
Glasgow
22 709
#1325.01.2010, 18:49

Jezeli matka, z dzieckiem wjezdzajac do UK, nie ma zapewnionej pracy, pokoju, przy boku przyjaciol, rodziny, to nie ma po co sie tutaj pojawiac.Taka kobieta nie jest w stanie nawet szukac pracy, jesli nikt jej nie pomoze, z opieka nad dzieckiem.Nie posle dziecka do przedszkola, zlobka, bo nie bedzie jej na to stac, na dofinansowanie trzeba czekac, najpierw trzeba spelnic warunki-praca, wrs chociazby.Matka, z dzieckiem w wieku szkolnym jest tak samo ograniczona czasowo, nie pojdzie do pracy, na full time a z 25 godzin tygodniowo nie utrzyma siebie i dziecka-oplata za pokoj, jedzenie, dojazd do pracy...itd.
Na to nie wystarczy miesiac, tylko minimum 3-4, gdzie tez taka pani ma gwarantowana pomoc.Tutaj nie chodzi o pokoj, bo ten mozna znalezc z dzieckiem, tylko o mozliwosc podjecia zatrudnienia, w konktretnym wymiarze godzin, by moc utrzymac siebie i dziecko, bez pomocy panstwa, co jest NIEMOZLIWE, w pierwszych min.3-4 miesiacach pobytu.

Jesli jakakolwiek chetna bedzie zdawala sobie sprawe, z tych trudnosci nie przyjedzie tutaj z dzieckiem, tylko zostawi je na kilka miesiecy z dziadkami.Dziecko zrozumie, jesli odpowiednio mu to wytlumaczymy, jesli w ciagu tych kilku miesiecy zamiast na piwko wydamy wlasnie na jakikolwiek kontakt z pociecha.

Nie ma co ukrywac, ze w takich sytuacjach chodzi tylko i wylacznie o pieniadze.

squit
3 108
squit 3 108
#1425.01.2010, 19:39

...poza tym!
,najłatwiej jest obwinić rodziców...

a główny sprawca tej tragedii ?

prezydent , rząd jeden po drugim... czekający tylko na kolejne wybory i co najwyżej martwiący się o frekfencję wyborców ?

a czym się ich dzieci różnią od naszych ?

fisandrzej
410
#1525.01.2010, 19:53

"Ankieterzy Fundacji Prawo Europejskie dotarli w ubiegłym roku do ponad 110 tys. dzieci, których przynajmniej jeden z rodziców przebywa za granicą. Najwięcej eurosierot, objętych statystykami, pochodzi z biednych środowisk."

"Druga wizja oparta jest na przeświadczeniu, że dziecko wtopi się w środowisko dość bezboleśnie, ale kosztem zmiany stosunku do własnych rodziców. Będzie się wstydziło przed kolegami w szkole ich braku znajomości języka lub polskiego akcentu oraz pracy, którą wykonują."

Tutaj czegos nie rozumiem. Najwiecej eurosierot pochodzi z BIEDNYCH srodowisk i beda sie wstydzic PRACY, KTORA WYKONUJA(rodzice).Ciekawi mnie co za prace wykonywali rodzice w Polsce? I czy na emigracji beda te dzieci obracac sie wsrod rowiesnikow, ktorych rodzice sa prezesami lub na podobnych stanowiskch?Ciekawe ilu rodzicow zostawilo ciepla posadke w kraju zeby jechac zmywac gary za granica?

fisandrzej
410
#1625.01.2010, 19:53

"Ankieterzy Fundacji Prawo Europejskie dotarli w ubiegłym roku do ponad 110 tys. dzieci, których przynajmniej jeden z rodziców przebywa za granicą. Najwięcej eurosierot, objętych statystykami, pochodzi z biednych środowisk."

"Druga wizja oparta jest na przeświadczeniu, że dziecko wtopi się w środowisko dość bezboleśnie, ale kosztem zmiany stosunku do własnych rodziców. Będzie się wstydziło przed kolegami w szkole ich braku znajomości języka lub polskiego akcentu oraz pracy, którą wykonują."

Tutaj czegos nie rozumiem. Najwiecej eurosierot pochodzi z BIEDNYCH srodowisk i beda sie wstydzic PRACY, KTORA WYKONUJA(rodzice).Ciekawi mnie co za prace wykonywali rodzice w Polsce? I czy na emigracji beda te dzieci obracac sie wsrod rowiesnikow, ktorych rodzice sa prezesami lub na podobnych stanowiskch?Ciekawe ilu rodzicow zostawilo ciepla posadke w kraju zeby jechac zmywac gary za granica?

fisandrzej
410
#1725.01.2010, 19:54

uups cos mi sie wa razy wymsklo:)

squit
3 108
squit 3 108
#1825.01.2010, 19:59

jedyną możliwością zmiany tej podłej sytuacji , jest zaprzestanie chodzenia na wybory
do momętu zmiany ordynacji wyborczej... przez to zmiany odpowiedzialności w sejmie z partyjnej na imienną posłów...

wtedy sprawa będzie oczywista , a postępy widoczne od ręki

fisandrzej
410
#1925.01.2010, 20:05

squit, jak przestaniemy na wybory chodzic to bedzie zawsze PIS wygrywal he he :)

squit
3 108
squit 3 108
#2025.01.2010, 20:59

dlatego to tak trudne do urzeczywistnienia...

jak nie ci to inni ... a jak WSZYSTKIE PARTIE nie osiągną odpowiednio WYMAGANEJ ILOŚCI WYBORCÓW

to dojdzie do zmian automatycznie

Ray
1 370
Ray 1 370
#2125.01.2010, 22:18

squit ...
#18 | Dziś - 19:59
and
squit ...
#20 | Dziś - 20:59

You're absolutly right! I've been meaning to drop this remark myself but apparently you've done it first. Good thinking!

Alternatywa_PL
491
#2225.01.2010, 23:50

Gdyby tak wszyscy przestali chodzic na wybory to faktycznie cos zaczelo by sie zmieniac. Ale to tylko teoria bo na wybory i tak ludzie beda chodzic, przynajmniej ci co naleza do jakiejstam partii i ich rodziny, oraz ludzie wierzacy w cud polskiej demokracji i inni nawiedzeni. W przypadku jak nie bedzie wystarczajacej frekwencji to ewentualnie senat zatwierdzi i z bani.

squit
3 108
squit 3 108
#2326.01.2010, 00:11

nieprawda... senat w takim wypadku nic nie może zrobić -tymbardziej będąc wybieranym...
w trakcie 20tu lat ,raz nieomal doszło do braku frekfencji...

politycy , media , sondaże i inni odpowiedzialni , staneli na wysokości zadania , żeby "wyciągnąć" frekfencje wyborczą.
a ci o których piszesz ...jest ich za mało żeby ją osiągnąć...

squit
3 108
squit 3 108
#2426.01.2010, 00:51

były to wybory parlamentarne 2005 roku. CDN...

Alternatywa_PL
491
#2526.01.2010, 01:00

Z technicznego punktu widzenia jesli ci chodzi o wybory parlamentarne to fakt, ale co z innymi rodzajami wyborów?

Alternatywa_PL
491
#2626.01.2010, 01:03

Moze tak, he he.

squit
3 108
squit 3 108
#2726.01.2010, 02:03

...ustawy uchylają i zmieniają codziennie. dzisiaj z wiarygodnego źródła powinienem wiedzieć jak sprawa wygląda merytorycznie... konkretnie.

squit
3 108
squit 3 108
#2826.01.2010, 02:06

#25|
generalnie w Polsce wybory parlamentarne mają fundamentalne znaczenie -które w istocie mogą zmienić system
...inne to tylko przyklepywanie rzeczywistości.

Ray
1 370
Ray 1 370
#2926.01.2010, 08:24

A feather to your hat, squit!!!
This is my tribute to your profound notion:

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#3026.01.2010, 09:13

sranie w banie! Wszystkiemu jest winny wszechobecny turbokonsumpcjonizm! To determinuje rodzico do szalenczej pogoni za plazma aby na nie ogladac jeszcze wiecej kolorowych reklam kolorowych produktow, i to wszystko kosztem rodziny i tragdi z tym zwiazanych. Po 5 ponad emigrancji, nalezy zadac pytanie czy bylo warto te opuszczac. Czy plasma na kansilu jest szczesciem i spelnieniem, czy mozf

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#3126.01.2010, 09:17

cdn czy moze szybko sie okazalo ze wyszly nowe modele? *te dzieci

Ray
1 370
Ray 1 370
#3226.01.2010, 11:41

bus37 (Turbokonsumpcjonizm)...
#30 | Dziś - 09:13

Wszystkiemu jest winny wszechobecny turbokonsumpcjonizm!

It IS absolutly true - no doubt about it.
However it doesn't refute the idea that boycotting the voting process may be a catalysis of long-awaited change.
Yet down-to-earth expierence abounds with assumption that we shall never be able to drag the enchanted out of their habit of "TURBOKONSUMPCJONIZM" and thus they won't side with us in the boycott.

Regards

krzys
74
krzys 74
#3326.01.2010, 19:20

witam co myslicie ? ja wyjezdzam niedlugo do angli mam tam zalatwiona prace kierowcy tira jedziemy do znajomych chce wziąc ze soba zone i 2 letnie dziecko co sadzicie?

katrynka
12
#3427.01.2010, 21:34

Jeśli jesteś pewien że na miejscu zastaniesz to czego się spodziewasz...

krzys
74
krzys 74
#3527.01.2010, 21:35

a czego moge sie spodziewac?

Tak_to_ja
13 135
Tak_to_ja 13 135
#3628.01.2010, 10:58

#35 | Wczoraj - 21:35

a czego moge sie spodziewac?

Wszystkiego!
Twoja decyzja, ale moze wpadnij sam, pobadz kilka tygodni i wtedy sciagnij zone i dziecko, to mozesz zrobic w kazdej chwili. W razie jakiegos potkniecia, samemu latwiej wrocic, niz z rodzina.
Ale jak mowie, to Twoja sprawa.

kama79_79
Glasgow
22 709
#3728.01.2010, 15:37

Ty sie kogos pytasz, czego masz sie spodziewac?No masz przeciez juz ...prace i pewnie jakis dach nad glowa...Kto ci ta prace zalatwil?Kolega?Pracodawca juz czeka, az ty za pare tygodni zjawisz sie w pracy...
Ludzie sa naiwni i jeszcze dzieci w to wciagaja.