Niedawny dwudniowy strajk w terminalu gazowym South Hook w Milford Haven w południowej Walii i solidarnościowe strajki w kilku innych, dużych zakładach energetycznych i rafineriach wymusiły na pracodawcy ustępstwa.
Hertel UK zwolnił 40 Polaków zatrudnionych do prac insulacyjnych i zatrudnił na ich miejsce miejscowych. Incydent zaniepokoił Komisję Europejską. Jej rzeczniczka ds. zatrudnienia Katharina Von Schnurbein powiedziała BBC, że "zamykanie granic z pewnością nie przysparza nowych miejsc pracy", a otwarty rynek pracy – jeden z filarów UE – przynosi korzyści nie tylko zagranicznym pracownikom pracującym w Wielkiej Brytanii, ale także samym Brytyjczykom. Argument obustronnych korzyści nie przekonuje jednak brytyjskich robotników ani związków zawodowych z dwóch powodów.
Pierwszym jest to, iż duże centrale związkowe GMB i Unite zostały zaskoczone dziką akcją protestacyjną przeciwko zatrudnianiu Polaków w South Hook i dużym zasięgiem solidarnościowych protestów w różnych rejonach kraju. Okazało się, że związkowym aparatczykom, nie wiadomo skąd wyrosła konkurencja w postaci aktywistów nieprzynależących do związkowych struktur. GMB i Unite nie chcą, by rzecznictwo praw robotników przejęli ludzie nikomu nieznani, choć organizacyjnie sprawni. Skutkiem jest eskalacja żądań.
Drugim powodem, dla którego unijny argument otwartych granic i wspólnego rynku pracy nie trafia do brytyjskich robotników i związkowego kierownictwa jest to, iż sądzą oni, iż przynosi korzyści przede wszystkim pracodawcom. Korzystanie z pracy robotników zagranicznych osłabia bowiem siłę przetargową związków zawodowych i utrudnia im egzekwowanie zbiorowych układów pracy.
Jeśli pracodawcy mogą zapewnić sobie wykonanie tej samej pracy rękoma innych robotników za niższą cenę, to czy będą zatrudniać brytyjską siłę roboczą tylko dlatego, że jest na miejscu? Związki zawodowe wiedzą, że pracodawcom obcy jest lokalny patriotyzm, dlatego chcą nałożyć na nich ograniczenia prawne tak, by pierwszeństwo w zatrudnieniu mieli miejscowi.
Związki zawodowe mają na uwadze także i to, iż pracodawcy, którzy przyzwyczają się do zatrudniania obcokrajowców w czasie recesji, tym mniej będą skłonni zatrudniać miejscowych po jej ustaniu. Boją się, że pracownicy lokalni zostaną trwale zastąpieni przez zagranicznych podwykonawców. Oznaczać to będzie dla nich utratę autorytetu w środowisku pracowniczym, zdolność mobilizacji i siły przetargowej. Z ich punktu widzenia stawka w obecnych sporach pracowniczych o zatrudnianie obcokrajowców przy realizacji dużych projektów przemysłowych nie mogłaby być wyższa.
Recesja, która zwiększa konkurencję na rynku pracy znajduje wyraz we wzroście niechęci do imigrantów częściowo dlatego, iż lepiej od tubylców radzą sobie z utrzymaniem pracy. Z analizy "Financial Times" wynika, iż w 1. kwartale 2009 roku zatrudnienie rodowitych Brytyjczyków zmniejszyło się o 451 tys. w porównaniu z analogicznym kwartałem 2008 roku. (1,8%), podczas gdy zatrudnienie pracowników urodzonych za granicą wzrosło o 129 tys. (3,5%).
Liczba pracowników z UE zasadniczo się nie zmieniła, z nowych krajów akcesyjnych nieco wzrosła, zaś z państw starej Piętnastki nieco spadła. Bezrobocie wzrasta znacznie szybciej wśród Brytyjczyków niż imigrantów (43% wobec 15 %), co może być spowodowane tym, iż imigranci pracują w sektorach, w których występuje dotkliwy brak rąk do pracy, a warunki pracy są ciężkie (rolnictwo, przetwórstwo, hotelarstwo, ochrona). Jeżeli dane te czegoś dowodzą to przede wszystkim tego, jak bardzo brytyjska gospodarka uzależniła się od imigrantów.
Perspektywa pracodawców i związków zawodowych jest zasadniczo inna. Dla pracodawców siła robocza jest elementem produkcji i powinna być elastyczna i tania. Skąd pochodzi liczy się mniej niż to, czy jest wydajna. Związki zawodowe odwołują się do zasad UE, jeśli w oparciu o nie mogą wymusić na pracodawcach poprawę warunków pracy i płacy, ale odwracają się od nich, gdy uznają, iż szkodzą ich interesom.
Związki niemające wpływu na zwolnienia grupowe usiłują narzucić pracodawcom politykę zbiorowego zatrudnienia. Związkowcy wyczuleni są na podcinanie ich stawek płacy przez imigrantów, zaś pracodawcy obawiają się, że napływ imigrantów zmniejszy się, co zaszkodzi spodziewanemu ożywieniu gospodarki i spowoduje brak rąk do pracy w poszukiwanych specjalnościach. Związki zawodowe były sojusznikiem imigrantów w czasach boomu, w okresie recesji mają priorytet koszuli bliższej ciału.
Komentarze 67
jednego nie rozumie ciagle tylko sie skyszy ze polacy,przepraszam ale nie jestesmy tu jedyna nacja na tej wyspie...praca polacy,benefity polacy,wandalizm polacy,wypadki przez pijanych kierowcow polacy,kulawa ganksterka polacy,rzeka wyleje polacy,korki na drogach polacy,brakie pieczywa w A..A lub T...O polacy............
Dokladnie Tomasz...tez mnie to wkurza co by sie niedzialo polacy!!!! Tak jak piszesz kto ciagnie benefity..Polacy,kto zabiera prace...Polacy,agresywni kto...Polacy....Dlatego zle sie czuje w tym kraju i zakoncze tutaj co rozpoczelam i zmykam do biednej Polski gdzie nikt mi niewypomni jak mi zabraknie kasy na jedzenie ze stoje w kolejce po zasilek dla najbiedniejszych:)))
A tak wracajac do artykulu ciekawi mnie czy firma zatrudniajac brytyjczykow podniosla im rowniez stawki godzinowe czy za tyle samo pracuja...i nie przesadzajmy juz ze Polacy pracuja za NMW (wiecznie)bo ani ja ani duze grono moich znajomych niepracujemy za NMW i jak praca jest ciezka a pracodawca wyskakuje z NMW to od razu dziekuje za taka prace......wole znalezc lzejsza za wieksza kase....
My slyszymy o polakach w polskich mediach:) Czy ktos oglada slowacka, czeska czy pakistanska telewizje? nie mowiac o brytyjskiej? Ile tam jest nt. polakow?
Wszystko to nakrecaja media, a media klamia. Kto jeszcze tego nie zrozumial, biada mu;)
to,ze media znieksztalcaja rzeczywistosc to norma. w koncu bad news it's a good news...
nie bylo, nie jest i nie bedzie nam latwo jako najwiekszej mniejszosci tutaj. co czwarta osoba w Edku mowi w ojczystym jezyku (no moze lekko przesadzilem),ale coraz mniej ludzi sie do tego przyznaje. dziwne to troche. sami pracujemy na swoja opinie, czy to gorsza czy lepsza. Nie jestesmy w stanie zmienic tego,ze przekroj spoleczny wsrod rodakow tutaj jest wielowymiarowy, poczawszy od wasow i siatek z lidla do dresow i tombakowych lancuchow na karku. ja do tej poray nie rozumiem, co komus do tego,ze ktos inny nosi plecak, czy zapuscil wasy albo ma dres w cztery paski. zyj i pozwol zyc.
teraz kiedy BNP rosnie w sile bedziemy jeszcze bardziej narazeni na nieprzyjemnosci. mnie tez dano kilka razy do zrozumienia,ze jestem "fuck... Polish", no ale z kims,kogo poglady koncza sie na The Sun czy czyms podobnym nie warto dyskutowac. Ten ktos ma prawo do opinii,a ja nie musze jej akceptowac. Zrobie cos albo nie. Najgorsze jest to,ze my sami sie opluwamy nawzajem. Przyklad:
1.O naszych rodaczkach czesto padaja tutaj hasla,ze puszczalskie, latwe, za bardzo zjarane, zbyt duzo tapety na twarzy etc.
2. O wasatych rodakach z reklamowka w rece. Jak ktos zazdrosci komus wasow to niech sprobuje sobie zapuscic i po sprawie.
3. Mania przesladowcza na temat, kto ile zarabia. Jak ktos bedzie chcial odpowiedziec na to pytanie to odpowie, jak nie to nie.
Przykladow mozna by bylo mnozyc. Jako nacja kochamy innych, a siebie nawzajem to bysmy najchetniej wyrzneli i to w doslownym tego slowa znaczeniu. Mamy jakis niezdrowy nawyk chowania glowy w piasek i poczucia winy,ze to zle byc Polakiem w innym kraju. Dlatego czesto jezdza po nas, jak po starej kobyle.
zwalnianie kogos ze wzgledow na pochodzenie jest tu uznawane za rasizm i calkowicie sprzeczne z prawem w UK. wszyscy zwolnieni powinni wystapic do sadu o odszkodowania i prawdopodobnie dostaliby wiecej niz zarabiaja rocznie. jesli nie, to do sadu unii europejskiej - bo zlamanie praw unii ewidentne.
a do autorow artykulu: co to za slowo "prace insulacyjne"? Izolacyjne chyba.... dobrze byloby czasem siegnac po slownik, skoro za pisanie lapie sie pakistanczyk.