Najnowsze raporty w Wielkiej Brytanii donoszą, że współcześni rodzice, próbujący poradzić sobie z wymaganiami dnia codziennego, coraz więcej piją. Jak rozpoznać, kiedy lampka wina czy szklanka whisky przestaje być przyjemnością, a staje się nałogiem?

W “Przyjaciółkach”, najnowszym polskim serialu dla kobiet, jedna z bohaterek, Anka, wydaje się tą, która pozornie ma w życiu to, co najlepsze – pracowitego, przystojnego męża, trójkę wspaniałych dzieci, piękny, rodzinny dom. W rzeczywistości jednak mąż Anki podrywa jej najlepszą przyjaciółkę i nie ma dla niej czasu, a nastoletnia córka jej nie znosi.
Zabiegana, zaniedbana i zaniedbywana Anka w ukryciu sięga po butelkę, aby poczuć się choć trochę lepiej. Po ugotowaniu obiadu, wysprzątaniu domu, zakupach, siłowni jedyne, co może pomóc jej się wyluzować, to kilka lampek czerwonego wina. Trochę przy obiedzie, trochę czekając na spóźnionego męża. Zawsze w ukryciu. Jedyny dowód, że piła, to puste butelki pochowane w pokoju dzieci czy odmowa prowadzenia samochodu, gdy któraś z przyjaciółek prosi o podwózkę. Czy oglądając wysiłki Anki, rozumiemy, dlaczego potrzebuje „małego pomocnika”?
“Mummy’s little helper”
Piątek, pora obiadowa w pobliskim pubie sieci Wetherspoon w Londynie. Dwie angielskie mamy w wieku ok. 30 lat otoczone są czwórką dzieci i dwoma wózkami. Dzieci biegają po pubie, a one, roześmiane, zajęte są rozmową. Przed nimi prawie skończona butelka białego wina. Przedstawiam się jako dziennikarka, mówię o artykule, który piszę, i pytam, w czym pomaga napicie się.
– Leje deszcz, jest piątek – dlaczego nie? To tylko kilka niewinnych lampek – tłumaczy jedna z kobiet. Ale czy nie tracą wtedy kontroli nad dziećmi? – Nie, oczywiście, że nie. Nie odejdą daleko. A lampka pozwala im się wyluzować. Wtedy są łagodniejsze dla dzieci i mają z życia coś dla siebie – śmieją się młode mamy.
Niegdyś skryte picie przypisywano nieszczęśliwym singlom, zapracowanym biznesmenom czy artystom z problemami, teraz opróżnienie butelki wina pod koniec dnia wydaje się czymś normalnym dla ułożonych rodziców, zarówno w Polsce, jak i na Wyspach.
We wtorkowy wieczór kobieta, która jest kierowcą metra na linii Picadilly w Londynie, mówi spokojnym głosem przez megafon: “Proszę przesunąć się do środka wagonu. Wszyscy chcemy dojechać do domu i wypić naszą zasłużoną lampkę wina”. Przysłowiowe “wine’o’clock”, jak mówią Brytyjczycy, jest czymś, co wydaje się punktem kulminacyjnym każdego ciężkiego dnia. Piją kury domowe, piją biznesmeni. Rząd brytyjski nawoływał nawet swoich obywateli, aby starali się zorganizować choć dwa bezalkoholowe wieczory w tygodniu.
Sęk w tym, że politycy też piją – do problemów z mocniejszymi trunkami przyznał się były premier Tony Blair, jak również jego doradca Alaistair Cambell. Od lampki „czerwonego” nie stroni też obecny premier David Cameron. W jego biografii napisano, że jego sposób na chillaxing to kilka lampek wina w niedzielne popołudnie.
Im więcej kasy, tym większy problem?
Jak czytamy w najnowszych raportach, Brytyjscy rodzice piją zdecydowanie za dużo. Na początku października BBC doniosło, że rodzice z tzw. klasy średniej nadużywają alkoholu, aby poradzić sobie ze stresem dnia codziennego i prowadzeniem rodziny. Badania przeprowadzone przez organizację charytatywną 4Children ostrzegają przed “cichą epidemią” w brytyjskich rodzinach.
Raport “Over the limit: the truth about families and alcohol” sugeruje, że 1/3 matek i ojców wypija więcej niż rekomendowana dzienna dawka. Ale 62 proc. tych, którzy wzięli udział w sondzie będącej częścią raportu, powiedziało, że ich przyzwyczajenia alkoholowe nie mają żadnego wpływu na ich życie rodzinne. To nie do końca prawda. Media rozpisywały się na temat incydentu, gdy pewnego weekendu po długiej wizycie w pubie David i Samantha Cameron zapomnieli zabrać z pubu… swoją córkę.
Jedna na pięć osób uważa nawet, że ich konsumpcja alkoholu ma pozytywny wpływ na bycie rodzicem. W raporcie stwierdzono również, że ci, którzy piją najwięcej, pochodzą z najbogatszych rodzin – jest ich o 4 razy więcej niż pijących z rodzin biedniejszych.
Organizacja 4Children niepokoi się tym, że nieprzewidywalność zachowania po alkoholu rodzica ma ogromny wpływ na rozwój dziecka, co również zostało zawarte w raporcie. Dodano też, że nadużywanie alkoholu może wywołać „ambiwalentne” podejście do roli rodzica oraz zwiększoną samokrytykę. Prezes 4Children Anne Longfield namawia więc do przemyślenia podejścia Brytyjczyków do picia alkoholu.
Jak pije Matka Polka?
Statystyki mówią, że kobiet pijących jest w Polsce stosunkowo niewiele, ale czy to prawda? Zdaniem specjalistów jest ich niestety znacznie więcej, niż nam się wydaje. Tyle że piją inaczej niż mężczyźni.
Kobiety piją wstydliwie, w koszmarnym poczuciu winy – twierdzą psychologowie specjalizujący się w leczeniu uzależnień. Z czego wynikają różnice między piciem kobiecym a męskim? Z wielowiekowego narzucania kobiecie społecznej roli “opiekunki domowego ogniska”. W naszej kulturze kobieta to matka i żona, zapracowana i dbająca o dom.
Dlatego pijana kobieta na ulicy jest dla przechodniów zaprzeczeniem owej dbałości. Alkoholiczki piją więc w samotności, szybko, w tajemnicy przed znajomymi i rodziną. Często robią to w domu, chowając butelki w miejscach, do których tylko one mają dostęp: w pralce, w bieliźniarce, w szafce pod zlewozmywakiem. Czasem picie udaje im się ukrywać latami, nie tylko przed tak zwanym światem, ale i najbliższymi osobami mieszkającymi pod jednym dachem. Choć zwykle zarówno osoby bliższe, jak i dalsze zauważają, że dzieje się coś niedobrego, często jednak nie wiedzą, o co chodzi.
W szponach nałogu szybciej niż mężczyźni
Jakie są typowe powody, dla których kobiety sięgają po kieliszek? Najczęściej piją dla poprawienia samopoczucia, traktując alkohol jak nervosol. Jest dla nich środkiem pomocnym w znoszeniu problemów rodzinnych. Piją także, aby zagłuszyć strach przed starzeniem się, utratą atrakcyjności, wreszcie by poprawić sobie nastrój i nie czuć zmęczenia.
To podejście jest bardzo niebezpieczne. Taki sposób na pozbycie się stresu jest prosty i kuszący, uzależnienie psychiczne następuje więc bardzo szybko – ostrzegają specjaliści i zauważają, że ze względu na przyczyny picia nie ma w życiu kobiety okresu, w którym byłaby ona szczególnie podatna na wpadnięcie w alkoholizm – to może zdarzyć się w każdym momencie.
4 fazy choroby
W medycynie wyróżnia się wiele etapów przebiegu choroby alkoholowej. Najbardziej znana koncepcja stadiów alkoholizmu obejmuje cztery etapy, o których możemy przeczytać na portalu parenting.pl:
- 1. Faza prealkoholowa (wstępna) – rozpoczyna się od konwencjonalnego picia, które nie odbiega od społecznie przyjętego wzorca. Osoba pijąca zauważa pseudopozytywne skutki picia, np. że alkohol działa uspokajająco, pozwala zapomnieć o problemach, ułatwia zasypianie, pomaga przezwyciężyć nieśmiałość w kontaktach z ludźmi. Alkohol staje się panaceum na nieprzyjemne emocje, a picie ucieczką przed stresem, lękiem i różnymi problemami dnia codziennego. W ten sposób wzrasta tolerancja na spożywanie alkoholu i człowiek zaczyna stopniowo pić coraz więcej. Na tym etapie zwykle nie dostrzega się ryzyka uzależnienia.
- 2. Faza zwiastunowa (ostrzegawcza) – pojawia się wewnętrzny przymus picia, który można jeszcze opanować. Osoba pijąca szuka okazji do napicia się, inicjuje suto zakrapiane spotkania towarzyskie i przeżywa frustracje, kiedy nie może się napić. Pije coraz częściej i więcej, nawet w samotności. Zaczyna unikać rozmów o alkoholu i racjonalizuje powody, dla których sięga po kieliszek. W fazie zwiastunowej pojawiają się epizody ciężkiego kaca i sytuacje „urywania się filmu” (tzw. palimpsesty).
- 3. Faza ostra (krytyczna) – człowiek traci kontrolę nad piciem. Spożywanie alkoholu dominuje nad okresami abstynencji i pijący kontynuuje konsumpcję alkoholu mimo świadomości szkodliwości picia. Pojawia się silny głód alkoholowy oraz szereg zaprzeczeń i iluzji. Człowiek nie chce przyznać się sam przed sobą, że ma problem z nadużywaniem alkoholu, twierdzi, że inni go nie rozumieją, że tylko w alkoholu znajduje pocieszenie. Często następuje zerwanie kontaktu z bliskimi. Osoba pijąca zaczyna wypadać z pełnionych dotychczas ról społecznych – zarzuca obowiązki zawodowe, zaniedbuje dom, rodzinę i znajomych, rezygnuje z pasji. Aby zapobiec nieprzyjemnym objawom abstynencyjnym (odstawiennym), stosuje się “klinowanie”. Pijący gromadzi zapasy alkoholu. Zwykle na tym etapie rodzina domaga się, by osoba pijąca podjęła terapię odwykową. Czasami konsekwencje picia są już bardzo poważne – rozpad małżeństwa, patologiczna zazdrość, liczne awantury, wybuchy agresji, rękoczyny, utrata pracy, konflikty z prawem itp.
- 4. Faza chroniczna – obserwuje się ciągi alkoholowe i wszystkie objawy choroby alkoholowej. Osoba pijąca może spożywać nawet alkohole niekonsumpcyjne, np. denaturat. Widoczne stają się powikłania alkoholowe: zaburzenia świadomości, zaburzenia pamięci, napady drgawkowe, zaburzenia nastroju, objawy psychotyczne, nadciśnienie tętnicze, zespół móżdżkowy, marskość wątroby, polineuropatie itp.
Komentarze 32
Program 12 kroków w Glasgow zapraszam chętnych !!!
Mam juz paru kumpli ktorzy sa alkoholikami, w wieku 30lat ale nikt rodziny nawet nie powie o nich zlego slowa bo przeciez jak i pracuje to i wypic musi. Dla wiekszosci spoleczenstwa w Polsce alkoholik to nurek lezacy w rynsztoku z obsikanymi spodniami, ale koles ktory od 10 lat wypija 4-5 piw dziennie a w weekend wodeczka do oporu to nie alkoholik. Nasze spoleczenstwo tak bardzo przywyklo do pijanstwa ze niewypice paru butelek na swieta wydaje sie czyms nienormalnym, a wlasciwie cale swietowanie sprowadza sie do picia.
Gdy spedzalem swieta we wloszech to tam na stole pojawilo sie tylko dwie butelki wina dla smaku. I szczerze bardziej mi sie podobaly takie swieta niz polskie pijackie rajdy bozonarodzeniowe.
Stirlitz,nigdy nie spotkalem sie w polsce z tym co opisujesz.Obracales sie w marginesie jakims:D
najgorsza sa rodziny wielodzietne, znam taka jedna co jest 9 pelnoletnich dzieci , do tego dochodza ich dzieci , wujki ciotki kuzyni partnerzy itp... imieniny, urodziny , chrzciny i wesela na kazdy dzien w roku, poprostu nietrzezwieja...
Alkoholicy ... egoiści!
Nie lubię.