Premier Wielkiej Brytanii odniósł się do listu otwartego prezydent Argentyny Cristiny Fernández de Kirchner, która oskarżyła UK o kolonializm. Jej zdaniem Argentyna została przymusowo pozbawiona tych terenów.

W programie BBC Andrew Marr Show, David Cameron oświadczył, że otrzymuje regularne raporty ze spornych terenów, by być pewnym, że siły brytyjskie są tam wystarczająco silne. - Jesteśmy niezwykle zdeterminowani – podkreślił Cameron.
Na pytanie, czy Wielka Brytania zamierza walczyć zbrojnie o sporne tereny premier powiedział: - Oczywiście, że będziemy. Jednostki obrony stacjonujące na Falklandach to klucz do sukcesu. Mamy tam nowoczesne samoloty oraz stacjonujące wojska.
David Cameron odrzucił jakiekolwiek negocjacje z Argentyną do czasu, aż mieszkańcy Falklandów sami sobie tego zażyczą. Jak mówił w zeszłym tygodniu: - Dotychczas zawsze, gdy proszono ich o opinię, chcieli zostać w Zjednoczonym Królestwie. W tym roku odbędzie się tam referendum i mam nadzieję, że prezydent Argentyny weźmie pod uwagę prawo mieszkańców wysp do decydowania o swojej przyszłości. Jak długo będą opowiadać się za pozostaniem w UK, będą mieli nasze stuprocentowe wsparcie.
W programie Andrew Marr, Cameron przypomniał również, że mimo cięć i oszczędności, Wielka Brytania ma wciąż jeden z pięciu największych budżetów przeznaczonych na obronność.
Komentarze 6
Wojna bedzie. Koniec swiata tez.
chyba odwrotnie;)
bedzie wojenka bedzie tylko, ze nie teraz
brytole beda chcieli szybciej ukonczyc i wyprobowac swoje nowe 2 lotniskowce a falklandy 2 beda swietna okazja. Teraz troche pokrzycza sobie z argentyna i bedzie sliczny pretekst do przyspieszenia terminu ukonczenia obu okretow. Czyli pomimo kryzysu pojdzie na to duuzo wiecej kasy niz planowano. Ze nie wspomne o takich drobiazgach jak przyspieszenie testow helikopterow wildcat i zakupu F35 w zastepstwie wycofanych harrierow bo cos z tych lotniskowcow musi startowac :)
a polityczni przeciwnicy tych projektow beda mogli sobie jedynie pojsc pograc w golfa
prawda stara jak swiat jest taka, ze nie ma nic lepszego na kryzys i podkrecenie paru galezi gospodarki jak jakas wojenka najlepiej daleko od domu. Kosztem oczywiscie paru innych wyrzeczen ale kto by sie tam tym przejmowal kiedy wrog "u bram"
a no i jeszcze taki maly szczegol. Jakies 5 tysiecy zolniezy wlasnie wraca z afganistanu. Przeciez na tasme do "fabryki kapusty" nie pojda...
fabryka kapusty jestZajebista