Jestem aktywnym członkiem organizacji the3million – medialnego głosu przeszło trzech milionów obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii. Dzięki współpracy z British in Europe, the3milion broni też interesów miliona obywateli brytyjskich w krajach Unii. Nasza organizacja ma stały kontakt z Home Office oraz z ministerstwem do spraw opuszczenia Unii (DExEU), z posłami i członkami Izby Lordów i z europosłami w Brukseli. Ostatnio odbyło się spotkanie z decydentami na najwyższym szczeblu, łącznie z negocjatorem unijnym Michelem Barnierem, byłym premierem Guyem Verhofstedtem, brytyjskimi ministrami do spraw imigracji, ambasadorami londyńskimi 27 państw unijnych. The3million walczy o prawa obywateli unijnych jak lew.
The Data Protection Bill denies 3.6m EU citizens access to Home Office data. With Settled Status, this possibly leaves 1,000s of EU citizens unable to challenge Home Office & getting #access2justice. Support our legal challenge:https://t.co/emfTWezom4
— the3million (@The3Million) May 9, 2018
Dlaczego nas tak mało?
Biorąc pod uwagę, że jedną trzecią obywateli unijnych w UK stanowią Polacy, pomyślałby ktoś, że ci ostatni masowo garną się do wsparcia naszej inicjatywy. W rzeczywistości jest ich tylko garstka. Na ostatnim masowym zlocie osób protestujących przeciw Brexitowi widziałem tylko jedną flagę polską, a i ta należała do Komitetu Obrony Demokracji. Dlaczego nas tak mało? Gdy rozdawaliśmy podobne ulotki na terenie Balham, nasze materiały chętnie przechwytywali Francuzi, Włosi, Litwini, Węgrzy.
Może nie czujemy się obywatelami Unii. Gdy rozdawałem ostatnio przed kościołem polskim na Ealingu ulotki the3million o potrzebie rejestrowania obywateli unijnych przed wyborami samorządowymi, na ogół spotykała mnie zupełna obojętność. „Co to ma ze mną wspólnego?” – zdawali się pytać Polacy. Gdy rozdawaliśmy podobne ulotki na terenie Balham, nasze materiały chętnie przechwytywali Francuzi, Włosi, Litwini, Węgrzy. Lecz gdy moi koledzy podeszli do obywateli polskich, na ich twarzach malowało się zdumienie. „Are you EU citizens?” zapytano ich. „No, no! We Polish”, odpowiedzieli łamaną angielszczyzną. Taką odpowiedź uzyskaliśmy dwukrotnie.
Europa Wschodnia a Zachodnia
Czy naprawdę świadomość obywatelska masy Polaków na Wyspie jest tak płytka? Gdy przypomina się obywatelom unijnym tu osiadłym że w ciągu następnych trzech lat, a więc do czerwca 2021 r., wszyscy obywatele unijni nie posiadający obywatelstwa brytyjskiego muszą się zarejestrować w Home Office, czy Polacy nie są świadomi, że tu chodzi o nich właśnie?
Wielu Polaków czuje, że są tu intruzami. Myślą, że co będzie, to będzie, to nie od nas zależy.
Inicjatywy broniące praw obywateli UE wywodzą się głównie ze środowisk obywateli zachodniej Europy, często pochodzących z mieszanych małżeństw którzy wiedzą, że tu jest ich dom. Natomiast wielu Polaków czuje, że są tu intruzami, nawet jeżeli ich dzieci widzą swoją przyszłość w Wielkiej Brytanii. Polacy myślą, że co będzie, to będzie, ale to nie od nas zależy. Coraz bardziej jestem przekonany, że do szerokich mas Polaków w Wielkiej Brytanii możemy dotrzeć tylko przez społeczne media polskie, przez telewizję polską lub przez ulotki w języku polskim do Polaków.
Polska elita a polskie masy
Czytając to wielu Polaków się oburzy. Jak to? Przecież stara emigracja, gdy w końcu uzyskała obywatelstwa brytyjskie, jak najbardziej zintegrowała się, brała udział w wyborach i wystarczały im informacje czy hasła w prasie brytyjskiej skierowane ogólnie do brytyjskich wyborców, aby wiedzieć na kogo głosować.
Tak samo oburzą się na to młodsi Polacy którzy przybyli tu w ostatnim dwudziestoleciu, pracują w biurach angielskich, w City, zakładają własne przedsiębiorstwa, są lekarzami, księgowymi, nauczycielami. Oburzonych byłoby również sporo rodziców, którzy żywo interesują się życiem swoich dzieci w angielskiej szkole. Z czasem doszedłem jednak do przekonania, że te osoby tworzą tylko jakby pewną elitę życia polskiego na Wyspach. Ci ludzie słabo orientują się w życiu tych Polaków, którzy nawet teraz, 14 lat po wejściu Polski do Unii Europejskiej, nie znają ani języka ani zasad życia w tym kraju.
Nie można dać za wygraną. Polacy na ogół są zintegrowani pod względem gospodarczym, pracują i płacą podatki, dzieci wysyłają do szkół angielskich.
Nie można dać za wygraną. Polacy na ogół są zintegrowani pod względem gospodarczym, pracują i płacą podatki a dzieci wysyłają do szkół angielskich, gdzie te czują się młodymi Brytyjczykami. Świadomość obywatelska może się w końcu pojawić.
Lecz po drodze nastąpi kryzys Brexitu, na który Polacy muszą w końcu zareagować czynnie, a nie biernie. Każdy obywatel polski tu żyjący, a nie posiadający brytyjskiego obywatelstwa, będzie musiał się zarejestrować, aby mieć prawo pobytu do pracy, nauki i służby zdrowia dla siebie i dla swoich dzieci. Konsulat, polskie i brytyjskie organizacje charytatywne a prawdopodobnie wreszcie też i samorządy brytyjskie będą musiały stanąć na wysokości zadania, aby milionowi Polaków przypominać o przygotowaniu odpowiednich dokumentów, a potem informować i pomagać w tej koniecznej rejestracji. Ale każdy Polak czy Polka muszą obudzić się ze swojego obywatelskiego letargu i sami zadeklarować: „Decyduję o pozostaniu na Wyspach. Jako obywatel Unii mam do tego prawo”.
O autorze
Wiktor Moszczyński urodził się w 1946 roku w Londynie. Jest działaczem społecznym i politycznym oraz dziennikarzem. Przez kilka lat pisał felietony do Ealing Gazette, które złożyły się na jego pierwszą książkę „Hello I’m Your Polish Neighbour”. W 2011 r. wydał drugą książkę, pierwszą w języku polskim – „Polak Londyńczyk”. Obecnie jest stałym felietonistą Tygodnika Polskiego.
Komentarze 64
mnie osobiscie oburza wrzucanie wszystkich imigrantow z mlodego pokolenia do jednego wora przez pana ktory czuje sie lepszy od nas tylko dlatego ze urodzil sie w Londynie.
Buhahaha:) "Polak? Nie, ja Tomasz":):):)
Pan Moszczyński uprzejmie przeprasza, że w artykule zachęcającym rodaków do bronienia swoich interesów w UK nie pojawiła sie przekrojowa analiza emigracji europejskiej z podziałem na narodowośc, poglady polityczne, przyczny emigracji, status czy chociażby przyczyny nie brania udziału w bronieniu swoich interesów w UK:)
Pewnie sie poprawi nastepnym razem, żeby nikt nie poczuł sie urazony;)
A mnie troche bawi dzielenie imigrantow na elite I - w domysle - plebs (?).
Ci, ktorz telepia sie o swoja przyszlosc na Wyspach, niechze sie telepia, ale czemu chca zawstydzac nienerwowych? Odmawiam narodowego telepania sie - nie ja wymyslilam Brexit, nie pytano mnie o glos w tej sprawie, nie ogloszono do tej pory, jak mam sie w zwiazku z brexitowskim cyrkiem zachowywac, wiec tak, uwazam, ze ''co bedzie, to bedzie, ale to nie ode mnie zalezy''.
Jesli wladze I spoleczenstwo brytyjskie zle mnie potraktuja, to wcale nie zamierzam tu siedziec I tego znosic. Umialam przyleciec, to I odleciec potrafie :P
wracamy do zabawy?
Prosze, ja tak mysle, jak pewna Zora Neale Hurston :))
In one of her great quotes, she wrote that she always felt “astonished” when people discriminated against her: “How can they deny themselves the pleasure of my company? It’s beyond me.”