Do góry

Polak z Anglii wejdzie na Mont Blanc i pomoże woźnemu z Brzezin

Grzegorz mieszka w Anglii od 2000 roku. W swoim życiu robił już tyle różnych rzeczy, że wymienianie zajęłoby sporo miejsca. Dawno temu skończył co prawda technikum samochodowe w Łodzi, ale mechanikiem nigdy nie został. Za to był już tłumaczem w sądach i na policji, organizował koncerty i wystawy malarstwa. Teraz pracuje w firmie dostarczającej posiłki dla Marks&Spencer.

Zawsze angażował się społecznie, bo pomaganie ma we krwi. Gdy dowiedział się, że w Brzezinach pod Łodzią żyje jego imiennik, który pomimo ciężkiej pracy przez całe życie, mieszka w domu, w którym brakuje właściwie wszystkiego, a budynek nadaje się do kapitalnego remontu, postanowił ruszyć z pomocą.

Grzegorz Misiecki przez 28 lat pracował w liceum ogólnokształcącym w Brzezinach jako woźny. Razem z żoną palił w starych kaflowych piecach, które ogrzewały wiekowy budynek szkoły. Kilka lat temu żona pana Grzegorza zachorowała, a niedługo później zmarła. Mężczyzna został sam w domu, w którym za ogrzewanie służy kupiona na kredyt koza. Za towarzyszy niedoli ma kota Ziomka i psa Mopsika. Niewielka emerytur ledwo starcza mu na podstawowe produkty.

Byłemu woźnemu z Brzezin pomagać zaczęli obcy ludzie, ale nie szło to najlepiej. W końcu o jego ciężkim losie dowiedział się od znajomych z Polski Grzegorz Pacho.

Gdy zadzwoniłem pierwszy raz do pana Grzesia, on był bardzo zdystansowany. Bo zadzwonił do niego zupełnie mu obcy człowiek, i to jeszcze z zagranicy i zaoferował pomoc. Pan Grześ mi po prostu nie dowierzał. Myślał, że chcę go na coś naciągnąć. Dopiero po kilku kolejnych telefonach i wielu godzinach rozmów, dał się przekonać, że oferta pomocy z mojej strony nie jest żartem ani próbą oszustwa

– mówi Grzegorz Pacho.

Jego marzeniem jest, by wyremontować dom pana Misieckiego, którego koszty oszacowano na 100 tys. złotych. Aby zebrać pieniądze, postanowił wejść na najwyższy szczyt w Europie – Mont Blanc. Będzie to dla niego nie lada wyzwania, bo nie ma żadnego doświadczenie w chodzeniu po górach, zwłaszcza tak wysokich.

Wejście na szczyt najwyższej góry w Europie dla laika takiego jak ja to naprawdę prawdziwe wyzwanie. Zrobię to dzięki szalonej diecie i przekraczających moje wyobrażenie treningach.

Zdobycie Mont Blanc planowane jest we wrześniu. Wyprawę prowadzić będzie alpinista Maciej Ciesielski. Szkoleniem zajmuje się szkoła w dolinie Pięciu Stawów w polskich Tatrach.

Informacja o pomyśle Grzegorza sprawiła, że zainteresowały się nim media w Polsce, a dzięki temu ludzie dowiedzieli się o woźnym z Brzezin.

Marzyłem o czymś wielkim, ale realia przekroczyły moje wyobrażenie. Zbiórka pieniędzy nagle przyspieszyła. Dochodzą do nas paczki z darami. Pan Grzegorz dostaje je zarówno z Brzezin, jak i z Łodzi, Skierniewic, a nawet z Podhala. Są to dary zarówno dla Grzesia, jak dla jego czworonogów, w tym opieka weterynaryjna. Zaoferowano też pomoc przy zakupie i montażu nowych okien i oświetlenia. Uczniowie z liceum, w którym pracował Grzesio, płacą za zamówione dla niego obiady. Pani Agnieszka – odpowiedzialna za zieleń w Łodzi – zapewniła, że obsadzi różami cały ogródek koło jego domu. Masa organizacji zebrała dla niego ubrania.

Mimo to Grzegorz nie rezygnuje z wejścia na Mont Blanc. Przed nim jeszcze sporo treningów. Wstaje czasem o trzeciej w nocy, zakłada 20-30 kg plecak i rusza biegiem w stronę oddalonej o 7 km plaży. W momencie podjęcia decyzji o wyprawie ważył niemal 100 kg i nie był w stanie biec dłużej niż 10 minut. Dziś po miesiącach treningów waży 77 kg i biega do 3 godzin. Trenuje 6-7 dni w tygodniu. Wszystko, żeby pomóc swojemu imiennikowi z Brzezin.

Jakby tego było mało, Grzegorz Pacho zaangażował się w pomoc dla uchodźców z Ukrainy. Organizuje dla nich wysyłki darów.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 1

omegan
15 552
omegan 15 552
#125.03.2022, 18:45

ten wozny z Brzezin z brzmienia przypomina inna postac