Do góry

Ekipa SANTI Odnaleźć „Orła” będzie szukać polskiego okrętu

Poszukiwania legendarnego ORP „Orzeł” nadal trwają. Zaginięcie polskiego okrętu podwodnego to jedna z największych tajemnic II wojny światowej.

„Orzeł” wypłynął ze szkockiego portu Rosyth w rejs patrolowy na Morzu Północnym 23 maja 1940 roku. Gdy 6 czerwca załoga okrętu dostała rozkaz powrotu do Rosyth i się nie odezwała, dwa dni później okręt uznano za zaginiony. Od tego czasu wielu badaczy, historyków i pasjonatów wojskowości próbowało odnaleźć jego wrak, jednak wszystkie dotychczasowe próby zakończyły się niepowodzeniem.

ORP „Orzeł” po raz pierwszy wpływa do Gdyni. Fot. Wikipedia

Dziesiąta ekspedycja „Odnaleźć Orła”

Mimo że projekt SANTI Odnaleźć „Orła” trwa już 9 lat, ekipa, biorąca w nim udział ekipa jest tak zdeterminowana, jak na początku i wytrwale dąży do realizacji upragnionego celu. Przygotowania do tegorocznej ekspedycji trwały od dłuższego czasu. Po trzech latach przerwy, spowodowanej głównie pandemią, problemami z dotarciem do archiwów, polska załoga jest gotowa wrócić na Morze Północne.

Na początku sierpnia z portu Ijmuiden w Holandii wyruszy dziesiąta ekspedycja „Odnaleźć Orła”.

Dotychczas przeprowadzono kilka wypraw, skoncentrowanych na weryfikacji wielu hipotez, w tym tzw. „Friendly Fire”, czyli omyłkowego zatopienia „Orła” przez brytyjskie lotnictwo. Od jakiegoś czasu ekipa „Santi Odnaleźć Orła” skupia się na rejonie Morza Północnego, u wybrzeży Holandii. To tam powinien znajdować się „Orzeł” w pierwszych dniach patrolu.

Jesteśmy przekonani, że „Orzeł” zatonął w pierwszych dniach patrolu, bo to po prostu niemożliwe, aby nie odzywał się potem przez prawie dwa tygodnie. Pamiętajmy, że jego głównym zadaniem było raportowanie o ruchach nieprzyjaciela i w poprzednich patrolach robił to bardzo regularnie. Tym razem nie odezwał się ani razu od momentu opuszczenia portu w Rosyth. Stąd hipoteza, że coś złego musiało się wydarzyć już na początku patrolu

– mówi Tomasz Stachura, nurek i szef projektu.

Ekipa Santi już dwukrotnie była w tym rejonie. Udało im się znaleźć i zbadać kilkaset wraków w tym HMS L10, brytyjski okręt podwodny z I wojny światowej, którego pozycja była dotychczas nieznana. W tym roku uczestnicy wyprawy skupią się głównie na przeszukiwaniu kolejnego obszaru i weryfikacji wcześniej postawionych założeń.

Wiemy coraz więcej o wrakach zalegających na dnie Morza Północnego. Podczas poprzednich lat udało się nam odnaleźć 400 wraków, a wśród nich trzy nieznane dotąd okręty podwodne. Będziemy znajdować się około 100 mil od wybrzeża Holandii. Dzięki współpracy z Gertem Normannem i Sea War Museum Jutland wiemy, że wybrany do weryfikacji obszar jest do tej pory bardzo słabo przebadany

– ujawnia Tomasz Stachura.

Gdzie jest „Orzeł”?

Obszar tegorocznych poszukiwań został opracowany m.in. na podstawie trasy brytyjskiego okrętu podwodnego HMS „Taku”, który wyruszył na swój patrol tuż po „Orle”. Podczas swojego pobytu w rejonie A3 zarejestrował eksplozję, która może mieć związek ze zniknięciem polskiego okrętu podwodnego.

W tym roku poszukiwania na Morzu Północnym będą prowadzone przy użyciu jednostki M/Y Tonijn, o długości ponad 34 metrów i szerokości 7 metrów. Statek Tonijn jest świetnie przygotowany do tego typu pracy, może zabrać sześciu uczestników ekspedycji i jest również możliwość zanurkowania z jednostki w przypadku znalezienia wraku, który daje nadzieje, że to „Orzeł”.

Koszty czarteru pokrywa w całości firma Santi a wszyscy uczestnicy wyprawy pracują w formie wolontariatu. W wyprawie weźmie udział sześć osób. Wśród nich znajdą się hydrografowie: Benedykt Hac, Karol Jacob, Michał Niemkiewicz; nurkowie: Tomasz Stachura, Marek Cacaj oraz badacz historii „Orła” Piotr Michalik.

Tegoroczna wyprawa potrwa sześć dni. Jej przebieg można śledzić na Facebooku i Instagramie.

Szukają polskiego okrętu ORP „Orzeł”. Rusza kolejna wyprawa

W Szkocji rusza kampania informacyjna o okręcie ORP „Orzeł”

„Orzeł. Ostatni patrol”: film o polskim okręcie ORP „Orzeł”

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze