Do góry

Od Malucha do Maly J&P Garage

Gdy piętnaście lat temu Jacek i Przemek ścigali się przerobionym maluchem po sudeckich trasach, nie przypuszczali nawet, że po latach spotkają się w Wielkiej Brytanii i założą tu swój wspólny warsztat samochodowy.

Jak wielu trzydziestolatków Jacek Przybył i Przemek Kenar z Wałbrzycha rozpoczynali swoją motoryzacyjną przygodę od legendy polskiej motoryzacji – malucha. Już na początku lat 90. razem z bratem Jacka zajmowali się mechaniką samochodową, przy czym Jacek był zawsze "tym od silników", a Przemek specjalizował się bardziej w elektryce.

Szczególnie fascynowały ich amatorskie wyścigi, dzięki którym można było wtedy wejść do grona zawodowców. Kupili nawet kiedyś takiego malucha, który bez trudu osiągał prędkość 160 km/h i palił 20 litrów na 100 km. Z ogromnym zapałem przygotowywali się do startów w wyścigach, do czasu, gdy kolejny trening skończył się upadkiem z wysokości czterech pięter w kotlinę rzeki.

W zdarzeniu tym ucierpiał najbardziej maluch. "Nadawał się niestety już tylko na złom, ale na szczęście my wyszliśmy z tego bez większego szwanku" – mówi Jacek. "Niezupełnie" – prostuje Przemek. "Elektrolit z akumulatora wyżarł dziury w moich nowiutkich spodniach" – kończy wspomnienia tej szalonej przygody.

Po jakimś czasie ich drogi się rozeszły. Jacek zajął się innym biznesem, Przemek wyjechał do Wrocławia. Po dziesięciu latach, w 2004 r., spotkali się ponownie, tym razem w... Londynie. Potem Przemek przeniósł się na północ Anglii, ale utrzymywali ze sobą już stały kontakt. Gdy pod koniec zeszłego roku w wyniku recesji Jacek stracił pracę w Londynie, Przemek zaprosił go do siebie i zaczęli myśleć o wspólnej firmie.

Pomysły na biznes

Znając dobrze angielskie realia i zamiłowanie Brytyjczyków do jedzenia, początkowo przymierzali się do otwarcia cukierni. "Zaliczyli" też epizod z paletami i zwrotami ze sklepów, a konkretnie ze sprzętem AGD i RTV, który został przez klientów z różnych względów zwrócony. Towar taki jest następnie odsprzedawany, jako towar bez gwarancji i sprawny tylko częściowo.

Jacek i Przemek kupili na próbę jedną paletę z takim sprzętem. Niektóre urządzenia wymagały tylko minuty prostej pracy. Rozczarował ich jednak fakt, że podczas, gdy z zewnątrz było widać na palecie mnóstwo odtwarzaczy DVD, to w środku znajdował się odkurzacz, na dodatek brudny, ze śmieciami w zbiorniku. Wkrótce pozbyli się problemu, odsprzedając paletę pewnej Brytyjce, tracąc jednak na tym ok. 30%.

Nie mieli fortuny do zainwestowania. Na dodatek Jackowi właśnie zepsuł się samochód i nie miał gdzie go naprawić, nie miał gdzie wjechać "na kanał" czy na podnośnik. Zgodnie z powiedzeniem o potrzebie, jako matce wynalazków – ostatecznie zdecydowali się na warsztat samochodowy. Tym bardziej, że na mechanice samochodowej znają się najlepiej i naprawdę lubią tę robotę.

Lokal – kluczowy problem

Znalezienie pomieszczenia pod warsztat stało się podstawowym zadaniem i to – jak się okazało – niezbyt łatwym. Przede wszystkim działalność warsztatu może być z oczywistych względów uciążliwa dla sąsiadów. Dlatego też szukali miejsca w dzielnicach przemysłowych – industrial estate.

Przez znajomych trafili wreszcie na odpowiedni lokal – z dobrą lokalizacją, ok. 10 km na wschód od centrum Newcastle, wystarczająco wysoki i duży. Zgodnie z brytyjskimi zwyczajami związanymi z wynajmem lokalów niemieszkalnych, przy podpisywaniu kontraktu na trzy lata mogli wynegocjować półroczne zwolnienie z czynszu. "Wybraliśmy następującą opcję: przez pierwsze trzy miesiące nie płacimy nic, a przez kolejne sześć miesięcy będziemy płacić tylko połowę czynszu" – mówi Przemek.

Forma i nazwa firmy

Początkowo wydawało im się, że najłatwiej będzie założyć firmę w partnerstwie jako dwóch "sole trader". Skonsultowali się jednak z doradcą biznesowym z Business Link i doszli do wniosku, że ich profil działalności wymaga innej formy, gwarantującej ograniczenie odpowiedzialności finansowej do wysokości wkładu. Zdecydowali się więc na firmę z ograniczoną odpowiedzialnością – "limited", która dodatkowo ma większe szanse zarówno na kredyty bankowe, jak i na granty (dofinansowania) rządowe czy lokalne.

Do założenia firmy limited potrzebowali tylko tysiąc funtów wkładu własnego i to w postaci wkładu deklarowanego, a nie pieniędzy zdeponowanych na koncie. Szukali również dobrej nazwy – łatwej do wymówienia i zapamiętania zarówno dla Brytyjczyków, jak i dla Polaków. "Po burzy mózgów zdecydowaliśmy się na Maly J&P Garage, czyli na połączenie naszych ksywek i inicjałów z angielską nazwą dla warsztatu samochodowego" – wyjaśnia Przemek.

Bezpiecznie i legalnie

Otwarcie warsztatu wymaga spełnienia różnych warunków technicznych związanych z bezpieczeństwem i ekologią. Właściciele warsztatu musieli zadbać o gaśnice proszkowe i właściwe oznakowanie ich rozmieszczenia. Sprawdzona musiała być cała instalacja elektryczna. Przyzwyczajeni do brytyjskiej ostrożności wiedzą, że najmniejsze uchybienie, założenie niewłaściwego kontaktu itp. może spowodować odmowę wypłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela.

Przestrzeganie przepisów BHP to również troska o to, żeby klienci warsztatu nie zbliżali się do podnośnika czy nie chodzili bez potrzeby po warsztacie. Maly J&P Garage współpracuje z lokalnymi firmami recyklingowymi SITA w zakresie utylizacji odpadów. Mają też wszelkie potrzebne ubezpieczenia, w tym ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej.

Sprzęt, narzędzia, części

Podnośnik słupowy o nośności do 4 ton był pierwszą większą inwestycją. Przed rozpoczęciem działalności Jacek i Przemek wyposażyli też warsztat w narzędzia diagnostyczne, dużej wydajności kompresor do obsługi narzędzi pneumatycznych oraz w mnóstwo narzędzi i zestawów naprawczych. Potrzebowali też niezawodnego dostawcy części zamiennych.

"Nie wyobrażaliśmy sobie jeżdżenia od sklepu do sklepu w poszukiwaniu potrzebnej części. Zdecydowaliśmy się więc na stałą współpracę z firmami Unipart i Andrew Page, które dowiozą wszystko do nas" – mówi Jacek.

Dotarcie do klienta

Warsztat Jacka i Przemka jest pierwszym polskim warsztatem w rejonie i ma przyciągnąć głównie (ale nie tylko) polskiego klienta. Właśnie możliwość "dogadania się" po polsku jest jednym z atutów firmy.

"Obiecujemy krótkie terminy i konkurencyjne ceny, ale nie oznacza to, że są to ceny, jakie obowiązują w Polsce. Oczywiście stali klienci mogą liczyć na zniżki" – mówi Przemek. Głównym magnesem jest profesjonalizm oraz indywidualne podejście do problemu.

Od początku ważną rolę w zdobywaniu klientów dla ich firmy pełni Internet. Pierwsze informacje o warsztacie pojawiły się na witrynie Polaków w Anglii. W połowie kwietnia Przemek ukończył tworzenie witryny firmowej www.autonaprawa.co.uk, prezentującej firmę, jej ofertę i lokalizację z dokładnym objaśnieniem dojazdu oraz zawierającej różne ciekawostki motoryzacyjne.

Dzięki formularzowi kontaktowemu na stronie klienci mają możliwość zapytać o cenę lub umówić się na naprawę, natomiast forum motoryzacyjne witryny jest miejscem wymiany poglądów, a także zasięgania porad Jacka i Przemka na odległość. Promocja firmy odbywa się też "w Realu" – panowie noszą firmowe koszulki z nazwą firmy i numerami telefonów.

Już po miesiącu działalności Jacek i Przemek wiedzą, że Maly J&P Garage to "strzał w dziesiątkę".

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 5

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#128.05.2009, 09:15

pozdrawiamy kolegów z waldenburga....

.
4 596
. 4 596
#228.05.2009, 19:37

jesli to ten Przemek Kenar o ktorym ja mysle, to pozdrowienia razy dwa :D

zukosok
327
zukosok 327
#328.05.2009, 23:06

życzę powodzenia, szkoda ze troche daleko do warsztatu...
ps. widze szymon ze sluchasz dobrej muzy, na hk :) pozdrawiam

.
4 596
. 4 596
#429.05.2009, 06:54

jak dla mnie najlepszej Krystian :)
z reszta jest jej sporo na emito :) nie tylko w moim profilu :)

ijan
238
ijan 238
#504.06.2009, 22:19

ah jak wspaniale .jak cudnie nic tylko otwierać warsztaty