Kiedy na świątecznym stole wśród dwunastu potraw znalazła się zupa owocowa, goście mieszkającej w Bristolu Iwony poczuli się lekko zaskoczeni. Wojtek przespał swoje pijany, a Basia połamała się z mężem Słowakiem opłatkiem z czosnkiem. Święta wielu polskich emigrantów przybrały w UK nowe oblicze.
Tysiące polskich emigrantów niezmiennie spędzają święta w UK w pamiętany z ojczyzny sposób. Wielokulturowe brytyjskie społeczeństwo sprzyja przenikaniu się świątecznych zwyczajów rożnych krajów. Przykładem jest historia Basi, która po raz pierwszy spędzała rok temu święta ze swoim narzeczonym Słowakiem. Najbardziej zapamiętała łamanie się opłatkiem zgodnie ze słowacką tradycją. "Vlado powiedział, że podzielimy się opłatkiem z miodem i czosnkiem. Chyba zobaczył moją zdziwioną twarz, bo szybko wyjaśnił, że miód ma według tradycji jego kraju symbolizować miłość, a czosnek zdrowie" – opowiada.
Różnorodności wigilijnych tradycji doświadczył też Marek. "Kiedy mieszkałem z Austriakami, na stole wylądowała kaczka. Tuż po przeprowadzce do Szkocji zdarzyło się jeść ślimaki. Zresztą wystarczy, że spojrzysz na zwyczaje Polaków z różnych części kraju" – mówi opowiadając historię Iwony, która wprawiła w osłupienie swoich gości, podając podczas wigilijnej kolacji zupę owocową. "Urządziła Wigilię według tradycji kaszubskiej. W jej rodzinnym domu zawsze jadało się zupę owocową z kluskami. Niestety, nie wszyscy jej goście w Bristolu byli w kaszubskie świętowanie wtajemniczeni i kilku zamarło ze zdziwienia" – wspomina Marek.
Tajlandia, party, kompromis
Zdarza się, iż w UK polskie tradycje przenikają się z obcymi. Czasem jednak najzwyczajniej zatraca się je. Joanna, która mieszka w UK już osiem lat, przyznaje, iż od czasów małżeństwa z Anglikiem do "kościelnych klimatów" jej daleko. "Wigilia? Jaka Wigilia?" – pyta retorycznie. Christmas Eve w zeszłym roku spędziła ze znajomymi na party, dwa lata temu w Boże Narodzenie poleciała z mężem do Tajlandii. "W Polsce w moim domu usilnie praktykuje się święta. Pasterka, opłatek, te sprawy. Matka zawsze wydzwania i przypomina mi, jak lepi się wigilijne pierogi. A ja wysłuchuję dla jej spokoju" – mówi Asia. Rodzice nie mają pojęcia, iż ich córka od lat nawet myśli o świętowaniu. Ksiądz Tadeusz Kordys, proboszcz polskiej parafii w Leicester, przyznaje, iż kultywowanie bożonarodzeniowych zwyczajów jest szczególnym wyzwaniem dla małżeństw mieszanych, „które z zachowaniem tradycji mają największy problem”. Dodaje przy tym, iż wszystko zależy od indywidualnego podejścia. "W zależności od tego, z kim katolik zawiera związek, i jak ważnym jest dla tej drugiej strony zachowanie swoich zwyczajów, tak wyglądają święta Bożego Narodzenia" – tłumaczy.
Przespane dwa dni
Boże Narodzenie bywa szczególnym wyzwaniem dla tych, którzy spędzają je z dala od rodzin. Wojtek wspomina, że nie pamięta swoich pierwszych świąt w UK z prostej przyczyny – był zbyt pijany, żeby zachować jakiekolwiek wspomnienia. "W Polsce była wtedy żona, dzieci, choinka i dwanaście potraw. A ja sam w Anglii, w domu dzielonym z Pakistańczykami, z którymi łączył mnie tylko wiecznie zapchany kosz na śmieci. Zadzwoniłem do synów i w tle usłyszałem kolędy, a żona mówiła, że pierogi wyszły super. Coś takiego kopnęłoby najmocniejszego faceta" – opowiada. Oprzytomniał, kiedy po dwóch dniach skończyła się wódka. "Jeśli pogadasz z Polakami w UK, znajdziesz dziesiątki dowodów na to, że samotność w Boże Narodzenie jest gorsza niż wszystko inne" – dodaje Wojtek.
Kościoły pełne po brzegi. Kieliszki też
O tym, jak wiernie wielu Polaków kultywuje bożonarodzeniowe tradycje świadczą wypełnione w grudniu po brzegi polskie kościoły na Wyspach. "Mogę powiedzieć, że wielu Polaków, którzy nie uczęszczają do kościoła, masowo przychodzi na Pasterkę i w Boże Narodzenie" – mówi ksiądz Kordys z Leicester. Aneta pamięta, iż kiedyś kolejka do konfesjonału była tak długa, że nie zdążyła się wyspowiadać.
Krzysiek z Londynu wspomina zaskoczenie, kiedy po Pasterce polski szef zadzwonił i zaprosił go na "litróweczkę". "Tego właśnie nie pojmuję. Z jednej strony tradycja, wiara. A z drugiej strony wódka do karpia i chuch alkoholowy mieszający się z zapachem kadzideł. Czyżbyśmy w naszej brytyjskiej wolności nie szli przypadkiem za daleko?" – zastanawia się.
Okazja do spotkania
Zdarza się, iż Wigilia staje się niczym innym jak pretekstem do spotkania. W wigilijny wieczór u Piotrka zjawiło się trzydzieści osób. Przyszli znajomi z pracy i znajomi znajomych. "Szczerze? Przez moment miałem wrażenie, że Wigilia różni się od naszych zwykłych spotkań tylko tym postawieniem na stole pierogów zamiast chipsów. Żadnych kolęd ani wspomnień. Zamiast tego żarty, śmiechy i dużo polskiego jedzenia" – wspomina Piotr. Choinka? "Wcisnęliśmy ją w najdalszy kąt, żeby zostało więcej miejsca dla gości" – dodaje.
Opłatek i kolęda
Historia działa też w odwrotną stronę; to właśnie wyjazd na Wyspy okazał się dla niektórych okazją do rozwinięcia wiary. Rodzice Adama nigdy nie świętowali. Ojciec, były komunistyczny milicjant, omijał kościół szerokim lukiem. Matka jeszcze szerszym w obawie przed złością męża. Dla Adama temat też nie istniał, aż do momentu jego przyjazdu do Londynu. Wszystko za sprawą znajomych, z którymi zamieszkał. "Dla mnie sam Londyn był już nowym światem. A święta? Drugie odkrycie. Nigdy przez myśl mi nie przeszły. A tu nagle w domu choinka, pachnące ciasto, nastrój" – opowiada.
Siła emigracji
Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii nie zdecydowała się na skomentowanie kwestii spędzania Bożego Narodzenia przez Polaków w Wielkiej Brytanii. Ksiądz Maciej Szczepaniak z archidiecezji poznańskiej podkreślił natomiast wagę pielęgnowania tradycji na obczyźnie. "Siła każdej emigracji leżała zawsze w przywiązaniu do tradycji. Widać to było zwłaszcza w szacunku dla religii wyniesionej z domu, jak również w przeżywaniu świąt. Ja sam, przebywając kilka lat we Włoszech, zawsze świętowałem Boże Narodzenie po polsku. Tak też czynił Jan Paweł II – przez cały swój pontyfikat Wigilia i święta w Watykanie miały polski charakter, ze śpiewem kolęd, z choinką, tradycyjnymi potrawami i białym opłatkiem" – wyjaśnia.
Każdy z nas ma wybór
Zasiadający na Wyspach do Wigilii polscy emigranci przeżyją ją w tym roku na setki sposobów, zależnych od siły ich wiary i stosunku do tradycji, i od tych, którzy usiądą obok. Ola, żona muzułmanina, twierdzi, że w każdych warunkach świętowanie jest możliwe i zawsze już od listopada wyczekuje Wigilii. "Możesz nagiąć zwyczaje, zignorować je albo spędzić święta przy choince. Możesz pójść do kościoła albo do pubu. Każdy z nas ma wybór" – dodaje.
Komentarze 5
"Możesz nagiąć zwyczaje, zignorować je albo spędzić święta przy choince. Możesz pójść do kościoła albo do pubu. Każdy z nas ma wybór"
- Brawo, genialne. to sie nazywa swieta.
Garlik opłatek, juhu;-)))
:D
slimaki rulez :)