Do góry

6 czerwca. D-Day. Sierżant Niland

Objechali wszystkie okoliczne cmentarze, jednak grobu Boba nie znaleźli. Na jednym z cmentarzysk ojciec Francis zauważył grób Prestona Nilanda. - Patrz, nazwisko to samo, ale to nie twój brat – powiedział. - Nie, to też jest mój brat… – odpowiedział Fritz. W ten sposób dowiedział się, że podczas inwazji w Normandii stracił dwóch braci.

6 czerwca 1944 roku. Inwazja w Normandii. Fot. National Archives and Records Administration

Tonawanda, stan Nowy Jork, 6 czerwca 1944 roku, godzina 11:00.

Wysłużony rower skrzypiał miarowo, kiedy siedemnastoletni listonosz naciskał na pedały. Niezbyt lubił tę pracę, a szczególnie nie znosił dni takich jak ten – kiedy musiał dostarczać czarno-żółte depesze Western Union.

Wiedział, co one zawierają – ból, cierpienie, łzy i przytłaczającą bezsilność wobec strasznej wiadomości. Wolałby raczej dźwigać głazy narzutowe, niż dostarczać te cholerne depesze.

Jedną z nich wiózł dzisiaj w swojej torbie. Właśnie skręcił w ulicę West Elmwood Park i po chwili zatrzymał się przed niewielkim białym domem z numerem 145. W jednym z okien wisiała flaga z wyhaftowanymi czterema gwiazdami.

Zsiadł z roweru i wolno podszedł do drzwi. Zapukał.

Drzwi otworzyły się i stanęła w nich uśmiechnięta, nieco tęga kobieta. Jeden rzut oka na doręczyciela wystarczył, by uśmiech zniknął jej z twarzy. Bez słowa, drżącymi dłońmi wzięła od niego kopertę. Rozerwała nią i szybko przebiegła oczami tekst:

"Sekretarz wojny Stanów Zjednoczonych ze smutkiem zawiadamia, że Pani syn Edward Niland…". Dalej nie doczytała. Zemdlała i osunęła się w ramiona bladego jak ściana męża, który stał tuż za nią.

Młody listonosz wyjąkał "Przepraszam", odwrócił się na pięcie i odszedł. Pedałując w dół ulicy pomyślał z wściekłością: "Pieprzę tę robotę! Niech kto inny dostarcza te cholerne depesze!"

Większość z Was na pewno widziała „Szeregowca Ryana” w reżyserii Stevena Spielberga. Dla mnie to najlepszy film wojenny, jaki kiedykolwiek nakręcono. Scena masakry na Omaha Beach to według mnie najbardziej realistyczny obraz tego, jakim koszmarem jest wojna.

Spielberg oparł fabułę filmu na autentycznej historii czterech braci, którzy wzięli udział w Drugiej Wojnie Światowej dokonując tylko nieznacznych zmian. Szeregowiec Ryan istniał naprawdę.

Tylko nie był szeregowcem, a sierżantem i nie nazywał się Ryan, lecz Niland.

D-Day - 6 czerwca 1944 roku. Lądowanie amerykańskich oddziałów na plaży Omaha w Normandii. Scena z filmu "Szeregowiec Ryan" w reżyserii Stevena Spielberga.

Wszystko zaczęło się od tragedii braci Sullivan. Po japońskim ataku na Pearl Harbor pięciu braci z miasteczka Waterloo w stanie Iowa zadeklarowało chęć wstapienia do US Navy, by pomścić swoich kolegów poległych na Hawajach.

Po przeszkoleniu wszyscy trafili na pokład krążownika USS „Juneau”, który został skierowany na Pacyfik i wziął udział w bitwie o Guadalcanal. Ciężko uszkodzony krążownik po bitwie płynął w kierunku bazy na Nowych Hebrydach, kiedy został zaatakowany przez japoński okręt podwodny I-26.

Torpeda trafiła prosto w przedział amunicyjny i olbrzymia eksplozja rozerwała USS „Juneau” na strzępy. Jednego dnia cała młoda generacja Sullivanów została unicestwiona.

Po tej tragedii amerykańskie siły zbrojne zaczęły rozdzielać braci wcielając ich do różnych jednostek, by zwiększyć szanse przeżycia choć jednego z nich. Dodatkowo uchwalono także Sole Survivor Act, według którego w przypadku śmierci pozostałych braci ten, który przeżył zostaje obligatoryjnie wycofany z działań wojennych i otrzymuje bilet do domu.

Bracia Edward, Preston, Robert i Frederick Niland mieszkali w niewielkim miasteczku Tonawanda w stanie Nowy Jork razem z rodzicami i dwiema siostrami. Podobnie jak Sullivanowie tuż po japońskim ataku na Pearl Harbor Preston i Robert zaciągnęli się do wojska.

Robert zwany Bobem został spadochroniarzem – wstąpił do 82 Dywizji Powietrznodesantowej, zaś Preston po przeszkoleniu otrzymał stopień podporucznika i został skierowany do 4 Dywizji Piechoty.

Kilka miesięcy później Edward i Frederick poszli w ich ślady. Edward został sierżantem Sił Powietrznych i jako strzelec-radiooperator bombowca B-25 został wysłany do Azji, a Frederick zwany Fritzem pozazdrościł Robertowi i też został spadochroniarzem w elitarnej 101 Dywizji Powietrznodesantowej.

Podczas gdy Edward walczył na Dalekim Wschodzie Preston, Bob i Fritz szykowali się w Wielkiej Brytanii do inwazji na Normandię. Z tej trójki Bob zdążył już powąchać prochu – latem 1943 roku skakał nad Sycylią i walczył we Włoszech.

20 maja 1944 roku tragedia uderzyła w rodzinę Nilandów po raz pierwszy. Bombowiec Edwarda Nilanda został zestrzelony nad Birmą, a on sam został uznany za zaginionego, prawdopodobnie poległego (w filmie Spielberga jeden z braci szeregowca Ryana ginie zestrzelony nad Nową Gwineą). Jego rodzice otrzymali tę straszną wiadomość 6 czerwca – tego samego dnia, w którym ich pozostali trzej synowie ruszali do walki w Normandii. Nie wiedzieli nic o losie, jaki spotkał ich brata. Dwaj z nich mieli go wkrótce podzielić…

Dnia inwazji nie przeżył Robert Niland. Razem ze swoim plutonem został zrzucony w pobliżu miejscowości Neuville au Plain (ta miejscowość także pojawia się w filmie), gdzie natychmiast dostali się pod ciężki ostrzał ze strony Niemców.

Kilku spadochroniarzy zostało ciężko rannych. Dowódca plutonu podjął decyzję o wycofaniu się. Przy rannych pozostało dwóch żołnierzy – sanitariusz Jim Kelly i Robert Niland. Podczas kiedy Jim opatrywał rannych Robert osłaniał go ogniem z karabinu maszynowego.

Niemcy mieli jednak ogromną przewagę liczebną. Kiedy skończyła się amunicja Jim i Robert postanowili wyrwać się z okrążenia. Zasypywani kulami zaczęli wycofywać się do Neuville. Jeden z pocisków dosięgnął Roberta zabijając go na miejscu. Jim Kelly zdołał przeżyć.

Następnego dnia, 7 czerwca poległ kolejny z braci – Preston. Przeżył lądowanie na plaży Utah, by dzień później zginąć prawdopodobnie od kuli niemieckiego snajpera. Bliższe okoliczności jego śmierci nie są znane. Dokumenty, które mogłyby rzucić nieco światła na tę tragedię spłonęły w wielkim pożarze, który strawił budynek Archiwum Narodowego w St. Louis 12 lipca 1973 roku.

W „Szeregowcu Ryanie” dwaj bracia giną tego samego dnia – jeden na plaży Omaha, drugi na plaży Utah.

Przy życiu pozostał już tylko Frederick „Fritz” Niland. W dniu inwazji samolot, którym leciał został trafiony przez niemiecką obronę przeciwlotniczą i spadochroniarze wyskoczyli z niego zanim osiągnął zaplanowaną strefę zrzutu (podobnie jak jest to przedstawione w filmie).

Fritz wylądował za linią wroga niedaleko miejscowości Raffoville. Odnalazł kolegów z plutonu i razem zaczęli się przedzierać w stronę frontu. W okolicy roiło się od niemieckich patroli, także musieli zachować szczególną ostrożność. Nocowali na polach lub w opuszczonych szopach.

Pewnej nocy w jednej z opuszczonych stodół znaleźli…grupę niemieckich żołnierzy, równie zmęczonych jak oni. Wrogowie popatrzyli sobie w oczy, po czym… Amerykanie poszli szukać schronienia gdzie indziej. Wędrówka do macierzystego oddziału zajęła im tydzień. W jej końcowej fazie pomógł im Jean Kapitem – dowódca oddziału francuskiej partyzantki.

Filmowa ekipa ratunkowa z 2 Batalionu Rangersów dowodzona przez kapitana Millera granego przez Toma Hanksa, która miała za zadanie uratowanie tytułowego szeregowca Ryana była więc wymysłem scenarzysty. Rangersi byli uważani za siły specjalne i bardzo cenieni. Żaden dowódca nie wysłałby ich do tak samobójczej misji, nawet w najszlachetniejszym celu.

Fritz chciał za wszelką cenę dowiedzieć się co się stało z braćmi. Kiedy dotarł do miejsca zgrupowania 82 Dywizji Powietrznodesantowej dowiedział się, że Bob zginął i został pochowany na cmentarzu koło St. Mere Eglise. W towarzystwie kapelana, ojca Francisa Sampsona wsiadł do jeepa i pojechał na poszukiwanie grobu brata.

Objechali wszystkie okoliczne cmentarze, jednak grobu Boba nie znaleźli. Na jednym z cmentarzysk ojciec Francis zauważył grób Prestona Nilanda.
- Patrz, nazwisko to samo, ale to nie twój brat – powiedział.
- Nie, to też jest mój brat… – odpowiedział Fritz.
W ten sposób dowiedział się, że stracił dwóch braci. O losie Edwarda nadal nic nie wiedział.

W sierpniu 1944 roku 101 Brygada Powietrznodesantowa przygotowywała się w Wielkiej Brytanii do operacji Market Garden. Wtedy właśnie do Fritza dotarła wiadomość o zaginięciu i prawdopodobnej śmierci Edwarda zestrzelonego nad Birmą. Równocześnie dowiedział się, że prezydent Roosevelt zastosował wobec niego Sole Survivor Act i polecił wycofać go z walki.

Fritz jednak ani myślał wracać do domu. Podobnie jak filmowy szeregowiec Ryan grany przez Matta Damona chciał pozostać w jednostce z towarzyszami broni – „jedynymi braćmi, jacy mu pozostali”. Dowództwo doceniło postawę młodego sierżanta, ale z rozkazem się nie dyskutuje. Zwłaszcza, jeśli wydał go prezydent Stanów Zjednoczonych.

Stawiającego opór Nilanda zakuto w kajdanki i odstawiono na statek płynący do Stanów. Pod koniec sierpnia Fritz Niland stanął w drzwiach domu przy 145 West Elmwood Park w Tonawanda w stanie Nowy Jork.

Nilandowie odzyskali więc jednego z synów. Preston i Bob polegli, a o Edwardzie nadal nic nie było wiadomo. Rodzina nie traciła jednak nadziei. Podczas obiadów zawsze jedno nakrycie zostawało puste, a mama Augusta miewała sny, w których pojawiał się Edward mówiąc, że żyje i wróci.

Matczyne sny okazały się prorocze. Edward Niland w ostatniej chwili zdążył wyskoczyć z płonącego bombowca. Przez tydzień szedł przez dżunglę, aż dotarł do jakiejś wsi. Niestety – jej mieszkańcy sprzyjali Japończykom i wydali im go.

Cały następny rok spędził w obozie koncentracyjnym, gdzie był torturowany i głodzony. Trzymano go w bambusowej klatce, tak małej, że nie mógł nawet wyprostować nóg, a w ciało wżerało mu się robactwo. W końcu cudem udało mu się uciec i dotrzeć do oddziałów brytyjskich, które odesłały go do szpitala, a następnie do Stanów.

Rzeczywistość okazała się więc nieco bardziej łaskawa od filmowej fabuły – z czterech braci Niland przeżyło dwóch.

Obydwaj zamieszkali w Tonawanda i założyli rodziny. Frederick został dentystą, a Edward zaczął pracę w miejscowym urzędzie pocztowym. Zmarli odpowiednio w 1983 i 1984 roku.

Bob i Preston Niland są pochowani na amerykańskim cmentarzu wojskowym koło Colleville-sur-Mer w Normandii. Ich groby znajdują się obok siebie.

Sole Survivor Act obowiązuje po dziś dzień. W 2005 roku bracia Jason i Nathan Hubbard z Kalifornii wstąpili do US Army po tym, jak ich brat Jared, kapral Marines został zabity w Iraku przez bombę umieszczoną przy drodze.

Dwa i pół roku później Nathan miał wziąć udział w nocnej misji w prowincji Al Tamim. Niestety, śmigłowiec Black Hawk niosący go na pokładzie roztrzaskał się wkrótce po starcie. Stało się to na oczach trzeciego z braci, Jasona, który na mocy Sole Survivor Act został natychmiast odesłany do domu.

Źródło:

Pete Niland, Niland Brothers – Story Behind „Saving Private Ryan”, http://www.usa-patriotism.com/stories/niland_brothers.htm, Dostęp 21.02.2012.
3d Son Missing Parents Learn; All Since D-Day, Buffalo News, 8.07.1944
One of 3 Missing Brothers Killed, Buffalo News, 31.07.1944
Tonawandans Lose Second Son in France, Courier Express, 5.08.1944
Cinthia Dizikes, Law mended for veteran who lost brothers in Iraq, Los Angeles Times, 30.08.2008

O autorze
Mam na imię Mateusz, pochodzę z Poznania, od sześciu lat mieszkam z żoną i córką w Aberdeen. Na co dzień jestem headhunterem i pracuję dla agencji rekrutującej inżynierów do przemysłu naftowego. Tworzę bloga, bo dla młodego pokolenia autorytetami stali się celebryci, a prawdziwych bohaterów pokrywa kurz zapomnienia. To również próba wywołania pewnej narodowej dumy, która potrafi łączyć Polaków. Zapraszam na blogbiszopa.pl.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 45

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#106.06.2012, 12:08

czytam te artykuly i nasuwa mi sie takie jedno spostrzezenie a moze i porownanie do histori przedstawianej przez pana woloszanskiego.jego historia mnie pasjonuje,ciekawi,zastanawia,zmusza do analiz i przemyslen,do drazenia danego tematu a ta tutaj to nudzi:((((.to takie kreowanie popkultury jak w flimach "pearl harbour" czy "szeregowiec Ryan".taki troche amerykanski kicz.

rreuk
19 2
rreuk 19 2
#206.06.2012, 12:24

Dla mnie to, co robił Wołoszański było w wielu przypadkach tandetą. Sztuczne scenki, napuszona dramaturgia, pseudo dramatyczne bębny:/

To, co pisze Biszop jest bardziej prawdziwe. Pokazuje emocje, strach, rozpacz. Ludzkie historie, ludzkie słabości, chwałę i ból.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#306.06.2012, 12:29

prawdziwymi bohaterami z akcji overlord nie byli ci zolnierze co tam ladowali,to ze ta akcja zakoczyla sie powodzeniem zapadlo duzo wczesniej dzieki genialnej grze tajnych sluzb alianckich.potrafili tak namieszac w abwherze i u samego hitlera ze ten uwierzyl ze to tylko taka pokazowka i ze prawdziwa inwazja nastapi pozniej i w innym miejscu dlatego nie wyslal tam swoich dywizji pancernych.a byla to taka sila ze plaza mogla zamienic sie w jeden wielki cmentarz.nawet pogoda byla po stronie niemcow,bo geste mgly umozliwilyby szybkie przedostanie sie wojsk bez ryzyka ataku z powietrza.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#406.06.2012, 12:32

rreuk
#2 | Dziś - 12:24

tu nie chodzi jak on to przekazuje ale co,jaki temat porusza.a to biszopa to taka tandeta jak z amerykanskiego filmu

rreuk
19 2
rreuk 19 2
#506.06.2012, 12:46

Autentyczna historia 4 amerykańskich braci to tandeta? Śmierć tych młodych ludzi w Normandii to tandeta? Film Spielberga to tandeta?

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#606.06.2012, 13:06

tandeta jest podniecanie sie 4 bracmi a pomijanie tysiecy co tez tam zgineli ale jak wczesniej pisalem to takie amerykanskie a moze jednak rosyjskie bo to stalin mawial ze smierc jednostki to tragedia a smierc milionow to tylko statystyka i ty idziesz tym torem.

Profil nieaktywny
danzig
#706.06.2012, 13:16

# ok biszop , specjalnie dla rumpla musisz przedstawić historie każdego z kolejna !

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#806.06.2012, 13:27

nie musi, znam ja lepiej niz on i nie z filmow.a dla ciebie dazing to pewnie tom hanks jest bohaterem II wojny swiatowej bo uratowal ryana przy pomocy boga

Profil nieaktywny
danzig
#906.06.2012, 13:30

dla mnie to ty jestes aroganckim kretynem..... bez odbioru

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1006.06.2012, 13:31

kretyn to cie zrobil debilu i pewnie ciagle zaluje

rreuk
19 2
rreuk 19 2
#1106.06.2012, 13:36

Myślę więc, że powinieneś zrezygnować z wizyt w księgarni, kinie, teatrze czy operze.

Bo tam zwykle przedstawiane są losy jednostkowych postaci na tle wielkiej polityki, wojen, rewolucji, historycznych przemian.

Kup sobie kilkadziesiąt kilo encyklopedii i będziesz happy!

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1206.06.2012, 14:05

rreuk
#11 | Dziś - 13:36

zgadza sie jesli ograniczasz sie i cala twoja wiedza to produkcje jak "pearl harbour" "szeregowiec Ryan" itp.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1306.06.2012, 14:11

i widze ze gdyby nie spilberg to bys w zyciu nie slyszal o operacji overlord

Profil nieaktywny
danzig
#1406.06.2012, 14:14

pisze sie "Spielberg" kretynie...... pseudo historyk ......

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1506.06.2012, 14:16

a co ma wspolnego pisowania jego nazwiska z historia debilu,no chyba ze dla ciebie to najwiekszy autorytet?????a kretyn to twoj stary

Profil nieaktywny
danzig
#1606.06.2012, 14:36

chodzi o całokształt Twoich wypowiedzi, nie wiesz co piszesz......będzwał.....

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1706.06.2012, 14:42

a caloksztal twoich wypowiedzi to niby co!!!!!!!!jedno wielkie go..... a cwaniaka udajesz,ja tylko wyrazilem opinie o artykule bo historia to moja pasja i wiem o niej duzo a ty bez sienkiewicza to bys pewnie nic nie wiedzial z naszej histori:).

Profil nieaktywny
danzig
#1806.06.2012, 14:45

o całokształt i o jakosc......

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#1906.06.2012, 14:51

to sobie poczytaj co ja pisalem a co ty?kto cos wniosl do dyskusji.ja wyrazilem opinie o artykule a ty z morda skaczesz....

masz cos ciekawego do powiedzenia na ten temat to prosze...

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#2006.06.2012, 14:53

Jezeli chodzi o historie, to mysle ze "Krzyzacy" Kraszewskiego opisuja dorze jak sie z Niemcami sprawy mialy.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#2106.06.2012, 14:56

tylko ze dla wiekszosci polakow wiedza o tamtych czasach to krzyzacy ale sienkiewicza, i pewnie duza czasc dalej mysli ze zbyszko z bogdanca to bohater narodowy

rreuk
19 2
rreuk 19 2
#2206.06.2012, 15:00

Historia 4 braci Niland jest historią prawdziwą. Więc to Ty dzisiaj nie wiesz, o co Ci chodzi.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#2306.06.2012, 15:03

a gdzie ja napisalem ze nie jest????????tylko wyrazilem opinie ze autor na sile kreuje bohaterow ktorych nie ma

Profil nieaktywny
danzig
#2406.06.2012, 15:04

#22 bo historyczna prawda i waga jej pierszenstwa moze plynac tylko z jego ust.....;) zazdrosci biszopowi dobrych artykułów , to wszystko.

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#2506.06.2012, 15:06

bohaterami byli wszyscy ktorzy brali udzial w tych wydarzeniach ale bardziej medialana jest historyjka o 4 braciach.autor tworzy takich celebrytow a przeciez jak sam pisze o sobie nie o to mu chodzi a o ukazanie prawdziwych bohaterow-a co takiego wyjatkowego ci bracia zrobili poza tym ze byli bracmi?

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#2606.06.2012, 15:08

danzig
#24 | Dziś - 15:04

tak jak myslalem nie masz pojecia o tych sprawach tylko cwaniaka udajesz.burak jestes i tyle

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#2706.06.2012, 15:09

"tylko ze dla wiekszosci polakow wiedza o tamtych czasach to krzyzacy ale sienkiewicza"

Dlatego uwazam, ze Krzyzacy Kraszewskiego, a nie Sienkiewicza sa bardziej prawdziwi, a Sienkiewicz, to taki troche propagator sukcesu.

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#2806.06.2012, 15:11

Dla rumpla jak ktos nie jest na pierwszej stronie gazet, to nie bohater. Coz mozna i tak.

Profil nieaktywny
danzig
#2906.06.2012, 15:13

z kim mam polemizowac??? z takim prostakiem jak ty , któremu sie wydaje ze cos wie?????? chłopie nie rozsmieszaj mnie , poza tym artykuł dotyczy historii 4 braci w odniesieniu do filmu spielberga i musze przyznac ze niewiedzialem o tym nic, dlatego art. wniosł cos nowego i wydal sie interesujacy - no ale zawsze sie znajdzie znaffca jak ty , który wie lepiej...... won prostaku!

Onieznajomy
7 377
Onieznajomy 7 377
#3006.06.2012, 15:13

myslelem rumpel ze sie dasz nabrac na krzyzakow, ale musze przyznac ze cos jednak wiesz

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#3106.06.2012, 15:15

danzig
#29 | Dziś - 15:13

wlasnie pokazales swoja wiedze,znawco:).wcisna ci kazde gowno a ty jeszcze powiesz ze dobre

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#3206.06.2012, 15:17

Onieznajomy
#28 | Dziś - 15:11
Dla rumpla jak ktos nie jest na pierwszej stronie gazet, to nie bohater. Coz mozna i tak.

jak narazie to tylko ja neguje tych pseudobohaterow z filmu a ty mi zarzucasz manipulacje?

Jakub
679 15
Jakub 679 15
#3306.06.2012, 15:20

bohaterami byli wszyscy ktorzy brali udzial w tych wydarzeniach
I tego nikt nie neguje. To, że Spielberg wybrał sobie 4'kę braci jako temat jednego ze swoich filmów też nie jest niczym złym. Uznał, że warto opowiedzieć ich historię i słusznie. Podobnie jak Biszop uznał, że warto rozjaśnić akurat ten wyrywek historii.

Podobnie można zmieszać z błotem doskonałą "Kompanię Braci", bo przecież gloryfikuje tylko jedną z kompanii, a przecież tyle osób brało udział w wojnie. Ale fajnie jest po polsku posmęcić, tak dla zachowania tożsamości, bo przecież za dobrze być nie może ;-)

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#3406.06.2012, 15:21

ale widze ze chyba tylko z toba moglbym porozmawiac o histori onieznajomy.bo taki danzing jak nie zobaczy w kinie to nic nie wie

rreuk
19 2
rreuk 19 2
#3506.06.2012, 15:22

To w takim razie po co Polański nakręcił "Pianistę"? Władysław Szpilman też przecież losów frontu wojny nie odmienił?

Też tandeta?

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#3606.06.2012, 15:25

Jakub
#33 | Dziś - 15:20

ale czy nie uwazasz ze to jest kreowanie bohaterow ktorych nie ma?a przeciez to sa slowa autora artykulu

"Tworzę bloga, bo dla młodego pokolenia autorytetami stali się celebryci, a prawdziwych bohaterów pokrywa kurz zapomnienia."

dlatego wyrazilem sie negatywnie.mozna tego nie lubic ale przeciez po to macie pola dla komentarzy zeby kazdy mogl napisac co o tym mysli,chyba ze sie myle?

Jakub
679 15
Jakub 679 15
#3706.06.2012, 16:00

ale czy nie uwazasz ze to jest kreowanie bohaterow ktorych nie ma?
Rumpel, właśnie, że są. Podobnie jak setki tysięcy innych żołnierzy, którzy walczyli na różnych frontach. Akurat ich historia została wybrana spośród wielu innych i nie widzę w tym niczego złego.

Równie dobrze można polemizować nt. każdego filmu wojennego - jakim prawem gloryfikuje się dokonania kilku jednostek, skoro w wojnie udział brały miliony?

Profil nieaktywny
rumpelstiltskin
#3806.06.2012, 16:31

mozna gloryfikowac i nawet nalezy tych co cos zrobili,czyms sie wyroznili a co oni zrobili poza tym ze byli bracmi?i tu jest sek calej tej histori,dla mnie nie sa niczym lepszym od reszty ludzi co brali udzial w overlord a nawet moglbymk wymienic wielu co zasluguje bardziej na pochwale,ale ich historia jest bardziej ckliwa i nadajaca sie na filmowy wyciskacz lez

bors
121
bors 121
#3906.06.2012, 17:46

Rumpel jakis tam, napisz cos ciekawego, wykaz sie uczciwa wiedza i zobaczysz ilu sie znajdzie takich jak ty i cie zmiesza z blotem, ze plytkie, komercjalne, nieudolne itp. Uwielbiajmy wiec Justina Bevera i jemu podobnych i dajmy sobie spokoj z jakimis tam bohaterami, Zielonymi Diablami czy innym wdlug ciebie tatalajstwem.

inkognit
126
inkognit 126
#4006.06.2012, 19:39

Czym bracia zasłużyli na miano bohaterów?
sam akt dobrowolnego zgłoszenia się na wojnę w momencie gdy wiedzieli iż będą ryzykować życie, osłanianie rannych kolegów i sanitariusza - nie ucieczka, siedzenie w japońskiej klatce, chęć zostania z "...jedynymi, pozostałymi braćmi" i chęć dalszej walki....
czy to mało ???
Po za tym bochaterami byli również ich matka, ojciec i siostry. Nie wyobrażam sobie ich męki i troski....

A czy byli jedynymi bohaterami tej wojny ??? Pewnie że nie, ale na przykładach łatwiej opowiadać historię ...

Autor napisał jak na prawdę toczyły się losy ludzi którzy stali się pretekstem i kanwą do nakręcenia popularnego filmu - Czy to źle??? Dzięki temu ktoś może się dowiedzieć jak ta historia toczyła się na prawdę ...

A filmy... filmy nie pokazują faktów - filmy starają się przekazać emocjie - i im mocniejsze emocje wzbudzają tym lepiej dla kiesy producenta - a jeżeli jeszcze te emocję mogą nas o coś wzbogacić to już wogóle pięknie ;-)

zartowalem
24 299 48
zartowalem 24 299 48
#4106.06.2012, 22:58

wiekszosc tych co ladowali w Normandii to sa dla mnie bohaterami. Przytlaczajaca wiekszosc. Ta 4 braci, tez sa bohaterami. Jak wszyscy ktorzy dobrowolnie wzieli udzial w tej wojnie. Czy bohaterow musi byc jakas ograniczona liczba? Nie moze byc ich miliony? Moze. akurat opowiesc jest o TYCH 4 bohaterach. Moglaby byc o innych, ale jest o tych.

madagaskar700
25
#4206.06.2012, 23:54

Wszystkim Poleglym Chwala ^^^

JOanna_K
4 280
JOanna_K 4 280
#4307.06.2012, 13:29

Poleglym Chwala i moze jednak troche ciszej nad mogilami...awanturnicy

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#4407.06.2012, 15:33

Polecam serial historyczny "Band of Brothers" ktory przedstawia historie amerykanskiej kompanii Easy Company. rozpoczynajac od operacji Overlord. Bardzo realistyczny. Dodatkowym atutem sa wspomnienia weteranow z tejze kompanii.

wryzas
32
wryzas 32
#4512.07.2012, 02:32

swietny artykul to moje zdanie ;)a ty rumpel nie krytykuj tylko sam cos naskrob i wtedy zobaczymy jaka z ciebie pelna wiedzy glowa:d