Do góry

Kierowca po angielsku, czyli o prawie jazdy w Wielkiej Brytanii

Angielskie prawo jazdy, ze względu na obowiązujący ruch lewostronny, może stanowić nie lada wyzwanie dla “prawostronnego” Polaka. A to tylko początek różnic. Jednak zalety płynące z poruszania się własnym samochodem i zdecydowanie lepsze warunki płacowe, oferowane dla zmotoryzowanych pracowników, skutecznie motywują Polaków do zdobywania angielskich uprawnień.

Istnieją wymogi, które trzeba spełniać, aby móc w ogóle ubiegać się o brytyjskie uprawnienia. Fot. edwaado (CC BY-ND 2.0)

W czasach, gdy wyjazdy do Wielkiej Brytanii stały się zjawiskiem powszechnym, Polacy starają się jak najlepiej odnaleźć na tamtejszym rynku. Stabilizują swoją sytuację materialną, zawodową i osobistą, przystosowując się do panujących realiów. Posiadanie prawa jazdy jest przede wszystkim kwestią codziennego komfortu, a coraz częściej również koniecznością w życiu prywatnym i wymogiem pracodawców.

Łatwo i przyjemnie?

Przeglądając opinie internautów i ogólne przepisy, można wywnioskować, że droga do zdobycia prawa jazdy w Wielkiej Brytanii jest nie tylko prostsza niż w Polsce, ale również tańsza. Analogicznie występują tam dwie odrębne części egzaminu – teoretyczna i praktyczna, jednak po pierwsze, do egzaminu można przystąpić mając ukończone tylko 17 lat, a co więcej, nauki nie trzeba pobierać u zawodowego instruktora. Wystarczy kierowca z trzyletnim doświadczeniem w wieku 21 lat.

Wiele osób doceni również możliwość uczenia się i zdawania egzaminu własnym (lub pożyczonym) samochodem. Nie obowiązuje system monitoringu. Zdobycie uprawnień w Wielkiej Brytanii może nastrajać optymizmem.

Profil kursanta

Istnieją wymogi, które trzeba spełniać, aby móc w ogóle ubiegać się o brytyjskie uprawnienia. Jak już wspomniano wyżej, należy mieć ukończone 17 lat. Ustawodawca określił również konieczny okres przebywania na Wyspach, wynoszący minimum 185 dni. Co z pewnością ucieszy wielu rodaków, nie trzeba znać języka. Podczas egzaminu teoretycznego istnieje możliwość korzystania z tłumacza w słuchawkach, a na część praktyczną można zaprosić osobę znającą język angielski, np. instruktora jazdy lub kogoś bliskiego, kto ukończył 16 roku życia.

Najpierw tymczasowe

Droga do zdobycia uprawnień motoryzacyjnych rozpoczyna się od aplikowania o tymczasowe prawo jazdy (provisional driving licence). Służy do tego formularz D1 (w Irlandii Północnej DL1), który otrzymać można w lokalnym oddziale DVLA (The Driver and Vehicle Licensing Agency) lub w każdym urzędzie pocztowym. Upoważnia ono do rozpoczęcia jazd szkoleniowych i do przystąpienia do obu części egzaminu. Podczas składania formularza, wymagane będzie zdjęcie, dowód osobisty lub paszport oraz potwierdzenie dokonania wpłaty.

Instruktor vs kolega

Rozpoczynając naukę jazdy, stajemy przed dwoma dylematami. Po pierwsze, czy wolimy uczyć się i zdawać egzamin praktyczny prywatnym samochodem (niekoniecznie własnym) czy autem instruktora. Warto zauważyć, że w Anglii nie ma samochodów egzaminacyjnych. Aby skorzystać z pierwszej opcji, wystarczy oznaczyć pojazd czerwoną literą L (L lub D dla Walii) i wykupić polisę ubezpieczeniową, wystawioną na nazwisko kursanta.

Biegłe posługiwanie się manualną skrzynią biegów uprawnia również do późniejszego korzystania z automatu (ale nie vice versa). Znacznie poważniejsza staje się decyzja o wyborze nauczyciela jazdy. Korzystanie z porad przyjaciela czy małżonka eliminuje koszty związane z pomocą instruktora i pozwala czuć się swobodnie. Z drugiej strony, prowadzi często do konfliktów wywołanych zniecierpliwieniem i posiadaniem błędnych informacji oraz do przekazywania kursantowi nieprawidłowych, czasem bardzo niebezpiecznych zachowań.

– W mojej pracy nagminnie spotykam się z kursantami, którzy wracają na profesjonalną naukę po kilkukrotnym niezdaniu egzaminu. Przyznają często, że osoba bliska uczyła ich jazdy bazując na swoim doświadczeniu, przyzwyczajeniach czy opiniach, a niekoniecznie na obowiązujących przepisach i obiektywnej wiedzy. Wykształcone nawyki bardzo trudno potem zmienić - mówi polski instruktor nauki jazdy w Szkocji, prowadzący portal dla przyszłych kierowców “Kursant”.

– Sporadycznie zdarza się na tyle cierpliwy znajomy, który potrafi powtarzać z uczącym się jedną i tą samą czynność kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt razy z rzędu. Nauka z instruktorem kosztuje średnio od 18 do 35 funtów za godzinę lekcyjną. Warto zatem szukać rozwiązań łączących asystę instruktora z samodzielnym zdobywaniem wiedzy.

Licencjonowani instruktorzy posiadają przyklejone oznaczenie na przedniej szybie na wzór legitymacji. Wedle oficjalnych statystyk, osoby zdające egzamin mają za sobą ok. 47 godzin jazd z profesjonalistą i 20 godzin z prywatnym nauczycielem. Ilość niezbędnych godzin jest oczywiście uwarunkowana indywidualnie.

Mocne zaplecze teoretyczne pozwala zredukować czas potrzebny na praktyczną naukę. Fot. tz1_1zt (CC BY-SA 2.0)

Kompromis

Coraz częściej kursanci decydują się na połączenie nauki z prywatnym instruktorem z profesjonalną, praktyczną wiedzą dostępną na portalu www.kursant.co.uk. Znajduje się tam około 50 filmów, nakręconych przez wykwalifikowanych instruktorów jazdy, które pomagają zrozumieć nawet najbardziej niejasne wymogi oraz krok po kroku pokazują, jak wykonać poszczególne manewry i czynności.

Od podstaw poznajemy ruszanie, zachowania na skrzyżowaniach, rondach i wszystkie manewry, które czekają nas nie tylko podczas egzaminu, ale również po jego zdaniu. W ten sposób oszczędzimy pieniądze konieczne na naukę z instruktorem, unikniemy spięć z prywatnym nauczycielem, a także nabędziemy prawidłowych nawyków, znając przede wszystkim przyczynę danych zachowań na drodze.

Mocne zaplecze teoretyczne pozwala zredukować czas potrzebny na praktyczną naukę. Symulacje mają być maksymalnie realistyczne. Szkolimy się w dogodnym dla siebie czasie tak, jakbyśmy robili to z profesjonalnym instruktorem. Filmy można przewijać i wygodnie wracać do niezrozumiałych kwestii.

Dwuczęściowa teoria

Egzamin brytyjski, podobnie jak w Polsce, został podzielony na dwie odrębne części. Aby przystąpić do części praktycznej, trzeba najpierw zdać teorię. Nie jest konieczna znajomość języka. Test teoretyczny składa się z 50 losowo wybranych pytań spośród puli około 960 oraz ze studium przypadku, czyli krótkiej historii, w której egzaminowany wciela się w rolę kierowcy. Z proponowanych odpowiedzi, należy wybrać poprawną, niekoniecznie jedną. Ostatecznie, minimum 43 odpowiedzi muszą być poprawne. Całość trwa niecałą godzinę.

Hazard Perception – poznanie systemu

Drugą częścią teorii jest Hazard Perception, czyli seria 14 filmików video, kręconych z dachu samochodu, które przedstawiają realne sytuacje na drodze. Zdający klika za każdym razem, gdy dostrzeże niebezpieczeństwo. Oczywiście oprogramowanie egzaminacyjne jest zabezpieczone przed ciągłym, regularnym czy zbyt wczesnym klikaniem. Dużo osób popełnia tu błąd, nie wie kiedy klikać – jak szybko i czy w ogóle reagować.

Kluczowe staje się rozróżnienie między potencjalnym niebezpieczeństwem, którym jest każda sytuacja na drodze, mogąca powodować zmianę kierunku lub prędkości jazdy a niebezpieczeństwem, gdy powyższa reakcja będzie absolutnie konieczna. Jeden film posiada dwa zagrożenia, natomiast każde video wiąże się z potencjalnymi niebezpieczeństwami. Najlepsze wyniki można osiągnąć klikając około 3 razy na każde niebezpieczeństwo które widzimy.

Przykładowo, pierwsze kliknięcie wystąpi, gdy przejeżdżamy obok bawiących się, tuż przy drodze, piłką dzieci. Drugie kliknięcie następuje przy zmianie zagrożenia – dziecko wstaje i zaczyna biec za piłką w kierunku jezdni. Ostatni raz klikamy, gdy dziecko wbiega na drogę. Kandydaci często polegają na Hazard Perception, ponieważ nie wiedzą, ile razy mogą kliknąć na dany film, a także w jakich odstępach czasowych.

Do części teoretycznej, w odróżnieniu od polskich norm, kursanci przygotowują się sami. Można uczyć się wprost z kodeksu, co jest niestety dość żmudną czynnością. Dużo atrakcyjniejszą formą szkoleniową będzie rozwiązywanie testów, ćwiczenie spostrzegawczości i sprawdzenie czułości Hazard Perception w Internecie (np. na www.kursant.co.uk). Dowiemy się, jak klikać, żeby system “nie pomyślał”, że chcemy go oszukać.

Powyższą metodę ćwiczeniową stosują również kandydaci na instruktorów jazdy, a jej skuteczności dowodzą osiągane wyniki na egzaminach. Ważne, aby zawarte na portalach symulacje i pytania były aktualne i opatrzone licencją DSA. Pozytywne przejście przez teorię, skutkuje otrzymaniem certyfikatu, upoważniającym do zapisu na część praktyczną.

Zapisy na praktykę

Podobnie jak w Polsce, na egzamin praktyczny trzeba poczekać kilka tygodni (na ogół od 1,5 do 2 miesięcy). Istnieje jednak możliwość „wejścia” w lukę, ponieważ regulamin pozwala przekładać kursantom 6 razy termin. Warto zatem regularnie sprawdzać czy nie pojawiło się wolne miejsce. Bukowanie odbywa się poprzez oficjalną stronę pod adresem: www.driverpracticaltest.direct.gov.uk/selectcategory.aspx.

W Internecie znajdziemy wiele prywatnych firm, oferujących pośrednictwo w zapisach, co jednak będzie obarczone sporą prowizją, a tymczasem całość formalności zajmuje 5-10 minut. Koszt egzaminu praktycznego uzależniony jest od dnia i godziny. Kosztuje odpowiednio 62 funty w dni robocze oraz 75 funtów w weekendy, święta i wieczorami. Część teoretyczna kosztuje zawsze 31 funtów.

Niezaliczenie egzaminu kończy się zawsze otrzymaniem dokładnego wyjaśnienia popełnionych błędów. Fot. tgraham (CC BY-SA 2.0)

Z kursanta kierowcą

Egzaminatorzy w Wielkiej Brytanii podchodzą rygorystycznie w stosunku do osób egzaminowanych, jak również do początkujących kierowców (6 punktów karnych, otrzymanych w pierwszych 2 latach przygody za kierownicą, skutkuje rozpoczęciem nauki od nowa). W końcu z kursanta w jednym dniu stajemy się pełnoprawnymi uczestnikami ruchu drogowego, dlatego przystępując do egzaminu praktycznego, należy ponadprzeciętnie czuć się za kierownicą. W Polsce to instruktor decyduje o gotowości ucznia do przystąpienia do egzaminu, po odbyciu 30 godzin jazd. W Wielkiej Brytanii sami podejmujemy decyzję o zabukowaniu terminów.

Część praktyczną rozpoczyna badanie wzroku i odpowiedzenie na 2 pytania z puli 19 typu “pokaż mi/powiedz mi” (show me/tell me). Dotyczą one głównie praktycznych kwestii technicznych, np. jak sprawdzić poziom płynu hamulcowego czy w jaki sposób i kiedy włączać światła przeciwmgielne. Podobną procedurę wprowadzono kilka lat temu w Polsce. Potem następuje właściwa jazda, która trwa około 40 minut. Brytyjscy egzaminatorzy przywiązują bardzo dużą wagę do odpowiedniego użycia lusterek i prawidłowych reakcji na zauważone w nich sytuacje na drodze.

Mity na kółkach

Wokół egzaminu na prawo jazdy krąży kilka ciekawych historii. Na przykład mówi się, że łatwiej zdać jest w poniedziałek niż pod koniec tygodnia albo że oblewa się kursantów ze względu na korzyści finansowe. – Negatywny wynik egzaminu na prawo jazdy to nie kwestia pechowego dnia tygodnia czy złego nastawienia egzaminatora, ale popełnionych błędów. Moi kursanci zdają zarówno w poniedziałki, jak i w weekendy. Egzaminatorzy najzwyczajniej nie mogą dopuścić do ruchu drogowego osoby, która stwarza ewidentne zagrożenie na jezdni. Siedząc na miejscu pasażera, trzeba czuć się z kierowcą bezpiecznie. Jeśli egzaminator odczuje tę pewność, kursant nie powinien mieć problemu ze zdaniem – wyjaśnia instruktor jazdy.

Nie udało się

Niezaliczenie egzaminu kończy się zawsze otrzymaniem dokładnego wyjaśnienia popełnionych błędów. Istnieje możliwość odwołania się od decyzji egzaminatora. Jednym z najczęstszych powodów oblania egzaminu, bez względu na płeć osoby zdającej, są błędy w obserwacji na skrzyżowaniach. Spójrzmy na to obiektywnie – zignorowanie zagrożenia przez własną nieuwagę może skutkować nawet śmiertelnym wypadkiem. W tej samej kategorii błędów znajdą się także nietrafione decyzje kierowców, pomimo że zauważyli oni niebezpieczeństwo. Ciekawostką jest, że w Wielkiej Brytanii nie obowiązuje zasada prawej ręki. Kierowcy porozumiewają się wzrokowo. To spora różnica dla doświadczonych, polskich zmotoryzowanych. Bez sensu? Niekoniecznie. Wyobraźmy sobie sytuację w Polsce, gdy na nieoznakowane skrzyżowanie nadjeżdżają 4 samochody z różnych stron. Pomimo wpajanej reguły prawej ręki, zapewne i tak powstałby chaos.

Zdane – co dalej?

Ci, którzy pozytywnie przeszli przez obie części egzaminu, mogą swobodnie zacząć zastanawiać się nad swoją dalszą karierą na brytyjskich drogach. Pamiętajmy, że odprowadzamy podatek od zakupu nowego samochodu. Trzeba wykupić Road tax, czyli podatek od używania dróg, wynoszący średnio od 100-200 funtów, w zależności od emisji spalin pojazdu. Podobnie jak w Polsce, w Wielkiej Brytanii wymagane jest ubezpieczenie pojazdu i dokonywanie regularnych przeglądów.

Rozbieżności między zasadami jazdy w Polsce i Wielkiej Brytanii są bardzo duże. Chodzi tu również o same procedury przeprowadzania egzaminu. Egzaminatorzy przykładają wagę do nieco innych kwestii. Nawet doświadczeni, polscy kierowcy mogą mieć problem z uzyskaniem pozytywnego wyniku. Przed przystąpieniem do pierwszej próby, warto solidnie się do niej przygotować i nie lekceważyć tamtejszych zasad, nawet mimo wieloletniego posiadania prawa jazdy w Polsce.

W krajach brytyjskich każdy sam decyduje o swojej gotowości do stania się uczestnikiem ruchu drogowego. Wybór dotyczy także formy pobierania nauki. Może to być profesjonalny instruktor albo ktokolwiek inny, posiadający prawo jazdy dłużej niż 3 lata. Oba sposoby są dopuszczalne i pociągają za sobą różne konsekwencje.

Optymalnym rozwiązaniem wydaje się być połączenie wszystkich dostępnych kanałów szkoleniowych – prywatnego nauczyciela, co pozwoli obniżyć koszty, regularnych jazd z licencjonowanym, dobrym instruktorem, który będzie kontrolować nasze postępy oraz nauki online na sprawdzonych stronach, dającej solidną i przede wszystkim poprawną bazę teoretyczną.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 14

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#127.12.2012, 10:39

Zdawalem tu w Anglii na prawko 5 lat temu ,mialem angielskiego instruktora i musze przyznac ze ten Hazard Perception prawie bym oblal gdyz klikalem zbyt czesto co przynosilo punkty na probnych wersjach ale juz nie na samym egzaminie .

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#227.12.2012, 11:03

Eeee? Co to jest ten podatek od nowego samochodu????

Profil nieaktywny
pryncypal
#327.12.2012, 11:24

sraczki dostali z tym prawkiem .

Kursant.co.uk
2
#427.12.2012, 11:45

Bus_37

Kupujac nowy - niezarejestrowany samochód, płacisz VAT
oraz Showroom tax - odpowiednik road tax-u- ale jego wartosc od road tax-u sie rozni (zaczyna się od £0 a moze wyniesc nawet ponad £1000 - przy samochodach z mniej ekonomicznymi silnikami).
Showroom tax zalezny jest od emisji spalin.

Pozdrawiam

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#527.12.2012, 12:29

Ze co?

Pierwsze slysze?
Ale to chyba bierze na siebie salon?

Artykul nie dosc ze zawiera lokowanie produktu to jeszcze podchwytliwy.

Pzdr.

Kursant.co.uk
2
#627.12.2012, 13:01

Bus_37

Cieszę się że dowiedziałeś się czegoś nowego z artykułu.

Formalności zazwyczaj załatwia salon, opłaty ponosi klient, gdyż nie jest to opłata którą narzuca salon, tylko rząd.

Bardzo często jest ona jednak już wliczona w cene końcową zakupu samochodu, aczkolwiek jest tam i to klient ją opłaca.

Więcej informacji jak i przykłady tej opłaty znajdziesz tutaj:
http://www.parkers.co.uk/cars/advic...

Pozdrawiam

kijevna
18 938
kijevna 18 938
#727.12.2012, 13:02

też sobie możesz wykupić artykuł sponsorowany bus:)

bus_37
Dundee
24 200 114
bus_37 Dundee 24 200 114
#827.12.2012, 13:45

@6

Fajnie. Tylko to tak jakby mowic ludziom zeby przy tankowaniu paliwa nie zapomniei zaplacic akcyzy.

Pewne rzeczy, w tym przypadku OTR, sa wpisane w krajobraz. Nie sensu rozdrabniania sie na drobne.

Przyda sie do krzyzowek :)

Pzdr.

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#927.12.2012, 17:13

Juz pierwsze zdanie jest dyskwalifikujace tzn. Angielskie prawo jazdy... nie ma czegos takiego.

Profil nieaktywny
Konto usunięte
#1027.12.2012, 18:22

masz racje urko, powinni napisac Walijskie prawo jazdy.
DVLA siedzibe ma przeciez w Walii

groundhog
1 074
groundhog 1 074
#1127.12.2012, 22:44

kursant
reklama reklama ale po co jeszcze dupe zawracasz na forum

AndrzejOSO
2
#1204.04.2013, 09:31

Nie rozumiem cześci wypowiedzi, widać przecież że jest to artukuł sponsorowany, za który wniesiono opłaty i musi być zgodny z regulaminami portalu skoro nie jest wykasowany, więc po co plucie się, że reklama? Przecież taki był cel. A swoją drogą, bez względu na drobne nieścisłości, to mimo wszystko tekst uważam, że warty przeczytania, podobnie jak to co można znaleźć na reklamowanej stronie. Odnoszę wrażenie, że najwięcej pieją ci, którzy są w UK od dłuższego czasu i prawka już mają, ale pamiętajcie, że wy to nie 100% ogółu. Dla was pewne rzeczy oczywiste wynikające choćby z codziennego doświadczenia za kierownicą, nie muszą być takimi oczywistymi, dla osób, które dopiero podjeły decyzję o staranie się o prawko. Strasznie ciśnie mi się w tym momencie przysłowie - " nie pamiętał wół jak cielęciem był"

KrystianUK
3
#1308.04.2013, 12:20

Zgadzam się z większością wypowiedzi, jednak należy brać też pod uwagę osoby, które są "zielone" i dopiero na Wyspach myślą o zrobieniu prawka. Jeszcze jak dołożymy do tego przyzwyczajenia jakie mieli z fotela pasażera w Polsce, to mamy mieszankę wybuchową i nikt tu nie mówi o "tym aby nie zapomnieć zapłacic akcyzy przy taknowaniu :-)". Raz, że będa mieli problemy ze zdaniem, o ile nie odetną od siebie nawyków polskiego pasażera, a dwa że moga stwarzać zagrożenie na drodze. Dlatego takie inicjatywy jak ta przedstawiona przez choćby kursanta, jest dla cześci potencjalnych i przyszłych użytkowników dróg uważam, jak najbardziej wskazana

KrystianUK
3
#1408.04.2013, 12:20

Zgadzam się z większością wypowiedzi, jednak należy brać też pod uwagę osoby, które są "zielone" i dopiero na Wyspach myślą o zrobieniu prawka. Jeszcze jak dołożymy do tego przyzwyczajenia jakie mieli z fotela pasażera w Polsce, to mamy mieszankę wybuchową i nikt tu nie mówi o "tym aby nie zapomnieć zapłacic akcyzy przy taknowaniu :-)". Raz, że będa mieli problemy ze zdaniem, o ile nie odetną od siebie nawyków polskiego pasażera, a dwa że moga stwarzać zagrożenie na drodze. Dlatego takie inicjatywy jak ta przedstawiona przez choćby kursanta, jest dla cześci potencjalnych i przyszłych użytkowników dróg uważam, jak najbardziej wskazana