Powszechna znajomość metod resuscytacji krążeniowo-oddechowej to najlepszy sposób zwiększenia szans na przeżycie w przypadku ataku serca, do którego dochodzi poza szpitalem – orzeczono na konferencji EuroHeartCare w Glasgow.

Europejska Rada Resuscytacji podaje, że każdego roku 500 tys. osób cierpi na nagłe zatrzymanie krążenia. Do większości ataków dochodzi poza szpitalem. Natychmiastowe udzielenie pierwszej pomocy dwu, a nawet trzykrotnie zwiększa szanse przeżycia pacjenta. Niemniej jednak taka pomoc udzielana jest tylko w jednej piątej przypadków.
Szacuje się, że zwiększenie tej liczby mogłoby w ciągu roku ocalić do 100 tys. osób.
Według Mary Hannon, instruktorki resuscytacji w Connolly Hospital w Dublinie resuscytacja krążeniowo-oddechowa jest prostą i efektywną metodą, która może uratować czyjeś życie, a której mogą nauczyć się niemal wszyscy.
– Chcemy uświadomić społeczeństwu, że każdy (bez względu na to, czy odbył kurs pierwszej pomocy) może ocalić komuś życie, i że w nagłym przypadku lepiej jest zrobić cokolwiek niż nic – powiedziała.
Resuscytacja krążeniowo-oddechowa może zadecydować o ludzkim życiu lub śmierci. Szacuje się, że szanse na przeżycie w przypadku nierozpoczęcia resuscytacji spadają z każdą minutą od 7 do 10 procent. – Lepiej jest więc nie zwlekać – dodała instruktorka.
Komentarze 3
niech ta instruktorka z busem lepiej pogada...
hmm jasne wiekszosc spolecznosci w uk nie potrafi udzielic pierwszej pomocy ,dobrze by bylo by sie podszkolili .
ja niestety ratowalam juz zycie komus z atakiem epilepsji nic przyjemnego w obcym kraju jak wszyscy stoja i rece rozkladaja bo niewiedza co robic .
Stuknij sie BDK,
Jestem za nauka ratowania zycia, ba sam potrafie.
(czepiasz sie bo podalem jeden przypadek, gdzie w zwiazku z takimi a takimi okolicznosciami zachodzi ryzyko tego i tego).
Experty moje wy kochane.
Zgłoś do moderacji