„Więcej ludzi oznacza większe prawdopodobieństwo że coś się stanie” – tłumaczy swoje ostatnie interwencje Janusz Burda, ratownik RNLI Lifeguards East Coast. W ostatni weekend Burda wraz z kolegami z patrolu uratował z morza tonącego chłopca, który uprawiał w morzu bodyboarding. Chłopiec nagle stracił w wodzie przytomność. Na szczęście ratownicy dotarli na czas. O sprawie informuje Królewski Związek Ratowników RNLI.
Z kolei na początku lipca Burda uratował z morza trójkę Polaków, w tym małe dziecko. Grupa zażywała kąpieli na dmuchanych materacach, gdy nieoczekiwanie silny prąd porwał ich w głąb morza. W panice, zaczęli wzywać pomocy po polsku. Wołania usłyszał – i zrozumiał – Janusz, który popłynął im na ratunek z kolegą.
Po ostatniej akcji ratunkowej, lokalni mieszkańcy dziękują Polakowi na Facebooku słowami „Dobra robota”, „brawo Janusz”. W rozmowie z Emito.net polski ratownik uczula, by ciesząc się upałami i zażywając morskich kąpieli dbać o swoje bezpieczeństwo. Podkreśla:
Listę strzeżonych plaży znajdziemy na www.rnli.org. Gdy już znajdziemy się na plaży, pamiętajmy aby kąpać się między czerwono-żółtymi flagami, nigdy nie wchodzimy do wody gdy widzimy czerwoną flagę. Zanim wybierzemy się na plażę, sprawdźmy czas przypływu i odpływu lub spytajmy o nie ratownika.
Komentarze 80
Brawo dla tego czlowieka !
a do wszystkich "nienawistnych" ... nie taki Janusz dziad jak go malujecie ;)
super!
No pewnie ze super.No ale chyba to jest jego praca,za to mu placa.Wiec wydaje mi sie ze zrobil to co do niego nalezy.
Chyba nie bedziecie pisac o kazdej uratowanej przez niego osoby.
I kolejny Polak co przyjechał na wyspy i zabrał prace Szkotowi/Anglikowi. Te osoby mogl uratować ktos „tutejszy”....
"...gdy nieoczekiwanie silny prąd porwał ich w głąb morza"
wir znaczy się, czy jak?
Kapuścińskiego tu raczej nie będzie.