Zabawki, markowe ubrania, komputery, telefony komórkowe, iPody, iPhony, telewizor plazmowy… Co wybrać? Świąteczna gorączka już się zaczęła. Mityczny Mikołaj przegląda listy od dzieci, szykuje sanie i ćwiczy przed lustrem prawidłową wymowę Ho, Ho, Ho! Prawdziwi pracownicy Mikołaja zwiększają zaś swoją wydajność dwu albo nawet czterokrotnie. Pod czujnym okiem kamer i brygadzistów. Za 2 euro dziennie. Albo jeszcze mniej. Wielu z nich ma 10 lat. Wesołych Świąt!
Krzyś w liście do Mikołaja napisał, że chce sportowe buty. Takie same, jakie ma Marcin, Toby i Cristano Ronaldo. Zwłaszcza Ronaldo. Indonezyjski 14 latek pracujący w fabryce Nike nie myśli o prezentach. Musi pracować jeszcze szybciej i jeszcze więcej, aby sprostać wyśrubowanym do granic możliwości przez menadżerów wymogom wydajności. Aby zarobić tyle, ile w 2008 r. za reklamowanie tej marki dostał Cristiano Ronaldo, musiałby szyć słynne buty sportowe przez 20 tys. lat.
Chiny. Where Dreams Come True
Kasia chce pluszowego misia, chociaż ostatecznie może też być osiołek. Taki jak w kreskówce. Kubuś Puchatek albo Kłapouchy – nieważne – obaj są przyjemni w dotyku i miło będzie przy nich zasypiać. W fabryce Disneya w Chinach praca wre. Od 8 rano do 23 w nocy, 28 dni w miesiącu ludzie szyją Kasiom, Bartusiom i innym pluszowe zabawki, zarabiając 32 centy na godzinę. Za skorzystanie z toalety w czasie pracy z pensji potrąca się im 64 centy, za odmówienie nadgodzin ponad dolara. Potem wracają do hotelów robotniczych, gdzie na jedno piętro i 180 osób przypada jedna toaleta i jedna umywalnia.
Organizacja SACOM (Students and Scholars Against Corporate Misbehavior) napisała o tym raport "W poszukiwaniu sumienia Myszki Miki". Ani Miki, ani Disney się tym nie przejęli. Marta też się nie przejmuje. Od mamy, bo przecież jest duża i w Mikołaja nie wierzy, chce pod choinkę złoty łańcuszek. Z prawdziwego złota. Nie jakąś tam błyszczącą podróbkę. Złoto jest dziś popularne i bije rekordy wartości. Górnicy w Demokratycznej Republiki Konga nic o tym nie wiedzą. Czas spędzają głównie w kopalniach, gdzie pracują z pomocą rąk i kilofów, przyświecając sobie świeczkami. Według organizacji Make It Fair, ok. 2 mln robotników w Kongo zarabia poniżej 2 euro dziennie.
Every little helps w Bangladeszu
W zachodnich społeczeństwach Gwiazdka to czas gorączkowych zakupów, nerwowego stania w kolejkach i problemów związanych z wyborem odpowiednich prezentów. W pogoni za okazjami często zapomina się, że za te wszystkie tanie dobra konsumpcyjne ktoś zapłacił. Głównie ciężką pracą i marną pensją.
Tesco, Asda i Primark to handlowi potentaci na brytyjskim rynku. Dbają o swoją markę i jakość sprzedawanych produktów. Dbają też o klientów, których dopieszczają niskimi cenami. Nie zapominają jednak o etycznej stronie biznesu. Korporacje zobowiązały się przestrzegać kodeksu etycznego mówiącego, że podstawowy tydzień pracy wynosi nie więcej niż 48 godzin, nadgodziny nie przekroczą 12 godzin tygodniowo, a na każde 7 dni pracy robotnicy mają zagwarantowany, co najmniej jeden dzień wolny. Przynajmniej w teorii. Rzeczywistość wygląda inaczej.
Brytyjska organizacja War on Want (WoW) ("Wojna z nędzą") sprawdziła fabryki przemysłu lekkiego w Bangladeszu, które szyją ubrania sprzedawane w tych sieciach. Okazało się, że szwaczki, które zaczynają swoją karierę zawodową w wieku 12-13 lat w zakładach zaopatrujących Tesco i inne sieci pracują minimum 10, a najczęściej 12-16 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu. Od 1994 r. płaca minimalna była zamrożona na poziomie 7 funtów miesięcznie. Po fali protestów w 2006 r. zwiększono ją do 12 funtów. Jednak w zbadanych przez WoW fabrykach płace wciąż wynosiły od 7 do 8 funtów miesięcznie. Za nadgodziny, których pracownik wykonuje średnio pięć dziennie, chociaż zalicza mu się tylko dwie, dostaje dodatkowe 3 funty. O swoich klientach, zwłaszcza w czasach kryzysu, nie zapomina także firma GAP, która utrzymuje rozsądne ceny swoich ubrań dzięki temu, że szwaczkom w Delhi płaci 15 pensów za godzinę. To i tak fortuna. Primark swoim pracownikom w Bangladeszu płaci 7 pensów za godzinę, a Nike w Salwadorze 3.
Smarter Way w Kongo
National Labor Committee to kolejna organizacja, która sprawdza warunki pracy światowych gigantów. W fabrykach Nike w Hondurasie aktywiści NLC spotkali 13-letnie pracownice, które na wykonanie 22 czynności, czyli uszycie całej koszuli miały 6 minut. Zarabiały 7 centów za koszulę, która w sklepie kosztuje 15 dolarów. Szybcy muszą być także robotnicy fabryk IBM, Microsoft, HP i Della w Chinach. Na złożenie klawiatury do laptopa mają tylko 7 sekund. Pracują średnio po 81 godzin tygodniowo i zarabiają 76 centów za godzinę. Można jednak liczyć na bonusy. Nowatorski system motywacyjny zastosowano w fabrykach składających monitory komputerowe dla IBM, gdzie premią za nadgodziny nie są dodatkowe pieniądze, lecz długopisy i pączki.
Notebooki, iPhony, iPody i inne elektroniczne gadżety to pewne hity okresu świątecznego. Swoją relatywnie niską cenę, oprócz szybkości chińskich pracowników, zawdzięczają także 50 tys. dzieci pracującym w kopalniach kobaltu w Demokratycznej Republice Konga. Stanowią tam one jedną trzecią pracowników, a część z nich ma zaledwie siedem lat. Większość wydobywanego przez nie kobaltu staje się składnikiem baterii używanych w przenośnym sprzęcie elektronicznym, chętnie kupowanym przez młodzież w Europie… Przykłady można mnożyć. Wyzysk możliwy jest dzięki ignorancji społeczeństw zachodnich, bezrefleksyjnąej pogonii za zyskiem oraz istnieniu "specjalnych stref przemysłowych", dzięki którym wielkie korporacje nie tylko nie płacą lokalnych podatków i nie wpływają na regionalną gospodarkę, ale także nie zapewniają godnego wynagrodzenia ani podstawowych praw swoim pracownikom.
Just do it
Według danych Międzynarodowej Organizacji Pracy na całym świecie funkcjonuje co najmniej 850 takich stref produkcji eksportowej. Rozmieszczone są na terenie 70 państw, a pracuje w nich 27 mln dorosłych robotników. Światowa Organizacja Handlu szacuje wartość wymiany handlowej przepływającej przez te strefy na 250 mld dolarów. Dzień pracy wynosi w nich od 12 do nawet 18 godzin dziennie, a pracownicy otrzymują wynagrodzenie poniżej życiowego minimum. Wśród konsumentów na zachodzie, nawet tych świadomych niskich zarobków w krajach trzeciego świata, panuje mit, że te kilkadziesiąt centów na godzinę wystarczy na przeżycie, bo przecież koszty życia tam są niskie. W rzeczywistości robotnicy wydają większą część swoich zarobków na miejsce w noclegowni i komunikację. Reszta idzie na tanie jedzenie sprzedawane przed bramami zakładów. Fatalna jest także sytuacja dzieci. Nie tylko tych w "specjalnych strefach". Według UNICEF dzieci wykorzystywane są do pracy w trudnych warunkach, a czas pracy jest wydłużany i trwa do 10 - 12 godzin dziennie. Najczęściej zatrudnia się je w kopalniach, zakładach przemysłowych, na ulicach i w rolnictwie. W chińskim przemyśle przymusowo zatrudnionych jest aż 80 mln dzieci, w Indiach 50 mln, gdzie wykorzystuje się je do pracy przy produkcji dywanów, transporcie, czy wykopach. W fabrykach hinduskich szat sari, można nawet zobaczyć maszyny przędzalnicze dostosowane do wzrostu małych pracowników. 10 - 12 latki masowo wyzyskuje się także w Bangladeszu (15 mln) Nigerii (10 mln) Brazylii (9mln) i na Filipinach (7 mln) tylko po to, aby nasze dzieci mogły dostać tanie zabawki, ubrania, czy elektroniczne gadżety.
Warto o tym pamiętać podczas maratonów w hipermarketach. Gwiazdka to przecież nie tylko gorączka zakupów, przygotowań i prezentów. To również czas darów. Podarujmy więc coś wyzyskiwanym pracownikom. Kupujmy produkty z uczciwego handlu, jeśli nie na co dzień, to chociaż od święta. Gwiazdka to dobry czas, żeby zacząć. Jakby to ujął Cristiano Ronaldo: Just do it.
Komentarze 109
Dlaczego "mityczny Mikolaj"? Sugerujesz, ze go nie ma?;/
Masakryczny tekst. Ze też puszczają coś takiego przed świętami. Cały nastrój można w ten sposób zepsuć...
...i co my mamy teraz zrobić?
strugać zabwaki jak nasi dziadkowie?
Najlepiej nic nie wiedzieć, cieszyć się z taniochy i darmochy oraz oburzać się na niskie pensje w Polsce.
A jak tu kupowac produkty z uczciwego handlu, jak na wszystkim jest napisane MADE IN CHINA?
eh pisałem ironicznie... ale po prawdzie nie sądzę aby Polacy byli już gotowi przerzucić się na świadomy konsumpcjonizm, skoro dopiero niedawno poznali co to takiego względny dobrobyt i jak na razie zachwycają się tanimi supermarketami, galeriami centrum i inną tandetą. Zwłaszcza tu w UK.